2. Walec

737 97 41
                                    

Izaya siedział smutno na jednej z ławek w parku i bawił się jakimiś kluczykami. Założył kaptur kurtki na głowę, tak że nie było widać jego twarzy. Schował jedną rękę w kieszeń.

- Hej, Izaya! - zawołał wesoło Shinra, dosiadając się do informatora. Brunet nawet nie uniósł głowy. Kluczyki brzęczały między jego palcami.
Doktorek odrobinę się zdziwił jego zachowaniem. Poprawił okulary.

- Izaya? Dobrze się czujesz? - spróbował ponownie.

Informator w odpowiedzi jedynie burknął coś pomiędzy ,,tak" i ,,nie". Zakręcił kluczykami na palcu.

Shinra rozejrzał się wokoło, jakby szukał jakiejś wskazówki, dlaczego Izaya tak się zachowuje. Podrapał się w tył głowy.

- Emmm... - mruknął niepewnie. Spojrzał szybko na mężczyznę. - Coś się stało, że jesteś taki przygaszony? Zresztą, Shizuo cię jeszcze nie wyczuł?

Izaya wzruszył ramionami.

- Shizu-chan nie żyje - mruknął śmiertelnie poważnym głosem.

Shinra zamarł. Wzdrygnął się lekko.
- Ale jak to? - zapytał szybko. Podskoczył nerwowo na ławce i oparł obie ręce o kolano informatora, chcąc poznać więcej szczegółów​. - Izaya, gadaj, ale już! Co mu się stało? Myślałem, że jego nic nie zabije.

- Też tak myślałem - mruknął cicho brunet. Podrzucił kluczyki, po czym złapał je sprawnie. - Dziwne uczucie... Bóg czegoś nie wiedział...

- Ale co się stało? - nie dawał za wygraną Shinra. Klepnął kolano bruneta. - No mów! Jak zginął? Masz pewność, że nie żyje?

Izaya kiwnął powoli głową. Cmoknął ustami.

- Przejechał go walec - mruknął w końcu. Spojrzał na zszokowanego Shinrę, po raz pierwszy od rozpoczęcia rozmowy. - Został po nim mokry placek. Z całym szacunkiem, ale po tym to nikt nie wstanie.

Shinra przygasł. Przygarbił się, patrząc tępo w ziemię. Zabrał ręce z kolana mężczyzny.

- Oł... - mruknął cicho. Włożył ręce w kieszenie. - Rzeczywiście, trochę niefajna sytuacja...

Izaya pokiwał wolno głową. Przerzucił kluczyki do drugiej dłoni. Zapadła cisza.

- Więc... - odezwał się w końcu Shinra. Spojrzał na Izayę. - Twój wróg numer jeden wykitował... Co teraz będziesz robił bez Shizuo, biedaku? - Uśmiechnął się smutno.

Izaya kiwnął lekko głową. Westchnął cicho, patrząc w jakiś punkt na ziemi.

- Cóż... - mruknął, wolno dobierając słowa. Spojrzał na Shinrę i uśmiechnął się psychopatycznie. Zakręcił kluczami na palcu. - Będę dalej jeździł walcem.

Seria niefortunnych zbiegów okolicznościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz