6. Mistrz ignorowania oczywistości

456 56 20
                                    

Na początku chciałabym przeprosić, że tak długo nic tu się nie pojawiło :(
Niestety szkoła, a właściwie te wszystkie poprawki i zaliczenia zabrały mój cały czas wolny, więc nie miałam kiedy pisać. Przez najbliższe trzy tygodnie rozdział będą pojawiać się nieregularnie, prawdopodobnie tylko w weekendy. Przepraszam za tę niedogodność :(

________________________________

Izaya wyjął telefon z kieszeni, słysząc ciche pyknięcie, oznajmiające przyjście jakiegoś powiadomienia. Zatrzymał się na chwilę - przez przypadek akurat na samym środku chodnika, przez co niejeden z przechodniów uraczył go dość niemiłym epitetem, za torowanie przejścia - chcąc dowiedzieć się o co chodzi. Odblokował urządzenie, po czym bez zastanowienia otworzył link, który ktoś przesłał mu smsem.

Zmarszczył zdziwiony brwi, widząc, że otwiera mu się jakaś strona internetowa. Chwilę później wzruszył filozoficznie ramionami i podszedł do jednego z niedaleko stojących stolików spod jakiejś restauracji. Usiadł przy nim, by w spokoju móc odczytać treść wiadomości.

Zdziwił się jeszcze bardziej, gdy włączona przez niego strona okazała się być czymś na kształt Wikipedii, w dodatku po angielsku. Uniósł wysoko brwi, widząc nagłówek strony.

- No proszę, proszę... - zamruczał do siebie. Uśmiechnął się szatańsko i rozsiadł się wygodnie w krześle. Oparł łokcie o stolik. - Anime ,,Durarara!!!"... Pierwszy raz słyszę, ale przeczytać nie zaszkodzi.

Z tą myślą zaczął czytać artykuł, jedynie od czasu do czasu pomagając sobie tłumaczem, gdy nie znał jakiegoś skomplikowanego angielskiego słówka. Im dłużej czytał, tym wyżej unosił się jego brwi, a oczy otwierały się szerzej w niedowierzaniu.

Nie wiedział, jak długo już tu siedział. Stracił poczucie czasu i przestrzeni, całkowicie zniszczony psychicznie po przeczytaniu artykułu z głównymi bohaterami występującymi w tym anime.

- Co robisz w Ikebukuro, meendoo?! - Ktoś nagle warknął prosto do jego ucha, a Izaya aż podskoczył lekko, przestraszony. Przycisnął telefon do piersi, by nie było widać ekranu, a drugą ręką chwycił za nóż. Odwrócił się szybko.

Shizuo strzepnął popiół z papierosa na jego głowę.

- Spokój, pchło, dziś dzień dobroci dla zwierząt - mruknął beznamiętnie. Zaciągnął się dymem, patrząc gdzieś w bok. Westchnął ciężko i z widocznym ociąganiem usiadł z drugiej strony stolika.

Izaya spojrzał na niego spod byka.

- Przestań - warknął chłodno, gdy Shizuo wydmuchał dym w jego stronę. Blondyn spojrzał na niego niechętnie. Zaciągnął się dymem.

- Słuchaj - powiedział w końcu bardzo poważnym głosem. Nachylił się nad stolikiem, a Izaya automatycznie się cofnął. Patrzyli przez dłuższą chwilę w swoje oczy. - Uszanuj proszę, że cię jeszcze nie wywaliłem na zbity pysk i się nie odzywaj, okey?

Informator wzruszył obojętnie ramionami. Najwyraźniej taka odpowiedź wystarczyła blondynowi, gdyż mężczyzna cofnął się i oparł ciężko o krzesło. Wymamrotał coś do siebie, unosząc papieros do ust. Zapatrzył się na przechodniów.

Izaya jeszcze przez dłuższy moment siedział w bezruchu, nie bardzo wiedząc jak powinien zareagować. W końcu któryś już raz z kolei wzruszył ramionami i ponownie pochylił się nad telefonem.

Z każdą minutą cisza miedzy nimi robiła się coraz cięższa. Shizuo już nie mógł powstrzymać się przed ukradkowymi spojrzeniami w kierunku informatora. Izaya nie mógł skupić się na czytanym tekście (który bardzo go zaciekawił). W którymś momencie informator nie wytrzymał - uniósł wzrok znad telefonu. Czerwone oczy skrzyżowały się ze złotymi.

Seria niefortunnych zbiegów okolicznościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz