11. Okulary

353 56 11
                                    

Taki tam tekst o niczym XD
Chyba kończą mi się pomysły -.-

________________________________

Izaya uniósł wzrok znad ekranu komputera, słysząc ciche, jakby nieśmiałe pukanie do drzwi. Poprawił okulary zsuwające się z nosa i zerknął na zegarek. Było parę minut po północy.

Informator westchnął ciężko, niezadowolony że ktokolwiek ośmielił się przeszkadzać mu o tej godzinie i wstał od biurka. Wziął jeszcze po drodze swój nożyk i ruszył w stronę drzwi.

Nie zdziwiły go nocne odwiedziny. Nauczył się już przestać czemukolwiek dziwić.

Otworzył drzwi jednym szybkim szarpnięciem. Przez dłuższą chwilę przyglądał się jednemu z guzików od koszuli, który znajdował się akurat na wysokości jego oczu. Podniósł wzrok.

Wcale nie zdziwił go widok Shizuo. Nic go już nie zdoła zaskoczyć.

- Chcesz coś, czy tak sobie przyszedłeś? - zapytał bez owijania w bawełnę, znudzonym głosem. Shizuo uśmiechnął się kącikiem ust. Wygladał jak jakiś rasowy sadysta.

- Ale dostaniesz wpierdol - zakomunikował, zacierając wesoło ręce. Izaya tylko westchnął. Przepuścił go w drzwiach, ręką pokazując by wszedł. Z doświadczenia wiedział, że to jedna z lepszych opcji.

- Kawy, herbaty, melisy? - zapytał przez ramię, kierując się w stronę kuchni. - Czy od razu wolisz przejść do rzeczy?

Shizuo wzruszył ramionami. Wyciągnął paczkę papierosów z kieszeni, ale nim zdążył jakiegoś wyjąć, Izaya rzucił w niego znakiem zakazu palenia, jaki zawsze trzymał pod ręką. Blondyn tylko coś warknął, ale posłusznie schował paczkę. Usiadł na kanapie i rozejrzał się znudzonym wzrokiem po salonie.

Izaya chwilę później wrócił z dwoma kubkami kawy. Jeden wziął dla siebie, drugi podał blondynowi. Usiadł obok niego. Siorbnął napój.

- Co ty dzisiaj taki cichy? - spytał w końcu Shizuo, unosząc jedną brew do góry. Izaya wzruszył ramionami.

- Jestem zmęczony - przyznał zgodnie z prawdą. Przetarł twarz dłońmi, przesuwając okulary na czoło. Stłumił ziewnięcie. - Więc, Shizu-chan, streszczaj się w tym co tam chcesz sobie robić i daj mi spokój, okey? A najlepiej to daj mi spokój już teraz.

- A czym ty taki zmęczony jesteś? - zapytał zaczepnie. Izaya obdarzył go przeciągłym spojrzeniem.

- Pracą, użeraniem się z tobą, sprzątaniem po tobie - zaczął wyliczać ze złością. Napił się kawy. - Długo by wymieniać, pierwotniaku.

Shizuo przez dłuższą chwilę milczał, jedynie wolno kiwając głową. W końcu wzruszył ramionami i sięgnął po swój kubek. Wypił go dwoma łykami. Odłożył go głośno na stolik do kawy.

- Dobra, pchło, fajnie się gadało, ale teraz wstawaj - klasnął wesoło w ręce. - Mam wielką ochotę cię uderzyć i chcę to zrobić teraz.

- W dupę mnie pocałuj - warknął. Bardziej wbił się w kanapę, podciągając kolana do piersi. - Nie słyszałeś jak mówiłem, że jestem zmęczony? Nie mam zamiaru bawić się w berka.

- Oj, Izaya! - warknął. Usiadł obok niego i kujnął go palcem w bok, jakby chciał zwrócić jego uwagę. - No dawaj, nie wygłupiaj się.

- Nie wygłupiam się - burknął. Odtrącił jego palce. - Daj mi chociaż kawę wypić.

Shizuo prychnął niezadowolony i założył ręce na piersi. Zapatrzył się groźnym wzrokiem w paprotkę stojącą w kącie pokoju. Izaya burknął ciche ,,jak z dzieckiem" i powrócił do siorbania gorącej kawy.

W pokoju zapadła cisza.

Shizuo z nudów zaczął czytać tytuły książek w biblioteczce informatora, stukając palcami o kolano. Westchnął głośno.

Chwilę później spiął się cały, gdy poczuł obcy ciężar na ramieniu. Coś połaskotało go w szyję.

Blondyn zerknął nerwowo w bok, starając się za bardzo nie ruszać głową. Zacisnął pięści, widząc, że to informator zrobił sobie poduszkę z jego ramienia. Dłoń z pustym już kubkiem oparł o jego udo.

- Co ty sobie wyobrażasz?! - ryknął na niego. Izaya poderwał się nerwowo. Rozejrzał się przestraszony wokoło. Okulary przekrzywiły się na jego nosie.

- Co, gdzie, kto, kogo? - zapytał szybko, wciąż zdezoriętowany. Spojrzał wielkimi oczami na Shizuo i zmarszczył brwi. Chwilę później chyba dotarło do niego, że na chwilę przysnął. Westchnął głośno. - Sorry, Shizzy, już wstaję - mruknął niechętnie. Odstawił kubek na stolik i wstał. Przeciągnął się, wzdychając głośno.

Shizuo również wstał. Nie spuszczał wzroku z informatora. Zmarszczył brwi, widząc jak mężczyzna próbuje ukryć ziewnięcie w rękawie sweterka.

Izaya uniósł zaspane spojrzenie, czując na sobie wzrok blondyna. Przeczesał włosy dłonią, próbując się jakoś rozbudzić.

- Hym? To jak, gonisz mnie? - zapytał. Podrapał się po policzku. - Gdzie start?
- Wiesz... - mruknął niepewnie Shizuo. Podrapał się po karku. - Może jednak dzisiaj ci daruję. Jeszcze upadniesz gdzieś twarzą na chodnik i będziesz kolejnym Edziem Cullenem.

- Jakim Edziem? - zapytał zdziwiony. Shizuo wzruszył ramionami.

- Cullenem. Tym z płaskim nosem. - Machnął ręką, ucinając temat. - Dobra, mniejsza z tym. Wyśpij się pchło, bo jutro załatwię ci podwójny wycisk.

- Już się nie mogę doczekać - zakpił. Posłysznie skierował się w stronę sypialni. Po drodze zabrał jeszcze kubki, chcąc je odstawić do kuchni.

Shizuo bez słowa, lekko zażenowany swoim zachowaniem, wziął od niego brudne kubki i sam je zniósł. Izaya odprowadził go zdziwionym spojrzeniem.

- Idź spać - powtórzył blondyn. - Ja tu pozmywam i zaraz też idę.

Izaya uśmiechnął się lekko z wdzięcznością. Poprawił okulary.

- Dzięki potworku - zamruczał. Ponownie ziewnął. - Dobranoc.

- 'Branoc - mruknął pod nosem. Patrzył chwilę za Izayą, zagryzając nerwowo wargę. W końcu odetchnął głęboko. - Izaya! - zawołał jeszcze. Informator odwrócił się przez ramię. Shizuo spuścił nerowo wzrok. Zaczął się bawić swoimi palcami. - Wiesz... Całkiem ładnie ci w okularach. Ale to nie był komplement - dodał szybko.

Izaya uśmiechnął się lekko. Pokręcił wolno głową.

- Oj, pierwotniaku... - westchnął. - Dziękuję.

Shizuo burknął jeszcze coś pod nosem, rumieniąc się lekko. Zabrał się w końcu za mycie kubków.

Następnego dnia nikt z nich nie poruszał tematu nocnych odwiedzin. Izaya przyszedł w okularach.

Seria niefortunnych zbiegów okolicznościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz