2.

613 71 3
                                    

Ból to było jak na razie jedyne co w tej chwili odczuwał. Całe jego ciało błagało o chwilę rozluźnienia, a przecież nie zrobił nic specjalnie wyczerpującego. On może nie, za to uroczy państwo, którzy siłą zaprosili go do czarnego samochodu, musieli upewnić się, że nie będzie sprawiał im problemów. Na szczęście kości miał całe, a narządy wewnętrzne też wydawały się być w porządku. Jungkook najbardziej jednak obawiał się o złamany nos, z którego nadal powoli sączyła się szkarłatna krew.

Nie wiedział gdzie jest, a bał się otworzyć oczy. Obudził się już jakiś czas temu, widocznie właśnie w tamtym momencie substancja odurzająca przestała działać. Choć nadal odczuwał jej skutki, poprzez ogromny ból głowy.

Jedyne co wyczuwał, to odór stęchlizny. Widocznie znajdował się w jakiś piwnicach albo podziemiach. Gdziekolwiek był, nie wiedział dlaczego i właściwie po co. Nie miał wrogów, długów do spłaty tym bardziej. Nie babrał się w narkotykach, tak jak niektórzy studenci z roku po to, aby móc uczyć się po nocach. Więc do ciężkiej cholery, po co ktoś go porywał? Bo inaczej tego nazwać się chyba nie da.

Nie ważne do czego będzie użyty. I tak zaraz go tu pewnie nie będzie. Może to głupi żart? Albo jakaś pomyłka, przypadek.

Nie mogąc dłużej tego znieść, Jungkook otworzył delikatnie ciężkie powieki i rozejrzał się po pomieszczeniu. Leżał bokiem na jakimś starym łóżku z wysłużonym materacem. Za poduszkę służyła bluza złożona w kostkę. Po przeciwnej stronie znajdowało się dokładnie takie samo łóżko, tyle że puste i jakby bardziej niechlujne. Poplamiona czymś czerwonym pościel, a raczej biała narzuta była rozkopana, tak jakby ktoś niedawno na niej leżał.

Resztę małego pomieszczenia zajmował niewielki, zrujnowany stoliczek i równie zdezelowane krzesło. Na suficie dyndała samotna żarówka, a w tym momencie źródłem światła było okno, umieszczone prawie przy suficie.

Jak na razie był sam. Ale skoro stało tutaj dodatkowe łóżko, to znaczy, że zaraz ktoś powinien się pojawić.

Pomimo bólu Jeon podniósł się do siadu i przeniósł swoją dłoń na szyję. Pod palcami wyczuł chłód metalu i jakiś skóropodobny materiał. Miał założoną obrożę. Jak jakiś pies. Z minuty na minutę zaczynał się coraz bardziej bać. Sytuacja, w której się znajdował była co najmniej beznadziejna.

Nie miał przy sobie nic, oprócz swoim ubrań, które były miejscami przetarte. Telefon za pewne mu zabrali, o torbie już nie wspominając. Nie wiedział ile godzin czy dni przeleżał. Źródłem światła było okno, więc na pewno teraz był dzień.

Czuł, że za chwilę po prostu zacznie płakać jak małe dziecko. Z bezsilności i strachu przed tym co może się stać. Jego ciałem targały dreszcze, a głowę rozsadzał tępy ból. Chwycił ją dłońmi po obu stronach i schylił nieznacznie, tak jakby to miało cokolwiek pomóc.

W tym stanie nie mógł racjonalnie myśleć.

Z zamyślenia wyrwało go szczęknięcie zamka i otwierane drzwi. Ktoś użył na tyle dużo siły, że te z rozmachem uderzyły o ścianę, wyłamując odrobinę tynku. W progu ukazał się rosły mężczyzna ubrany w czarną koszulkę i dżinsy w tym samym kolorze. Jedyne co go wyróżniało, to drobna istotka, która zwisała żałośnie w swojej za dużej koszulce, której krańce trzymał w ręce właśnie ten mężczyzna.

Nagle postać rzuciła tą kruszyną o ziemię tak, że ta przeturlała się kawałek i zatrzymała prawie przy pustym łóżku.

-Doprowadź się do porządku kurwo, bo wieczorem masz następnych klientów. A ty-zwrócił się do Jeona- pilnuj się, bo niedługo też zaczynasz.

Chwycił za klamkę i z równie dużą siłą trzasnął drzwiami, ponownie je zamykając na klucz.

Kook nie wiedział co miał zrobić. Jego ciało przestało go słuchać, bo nie mógł się ruszyć nawet na milimetr. Co niby miał zaczynać?!

Z otępienia wyrwało go to małe ciałko, które nagle zaczęło się powoli wdrapywać na łóżko. Jungkook pomimo bólu natychmiast doskoczył do niego, bo jak się okazało był to chłopak, i pomógł mu się ułożyć na brudnym posłaniu. Mniejszy nic nie mówił, tylko lekko pojękiwał.

-Powiesz mi co się tutaj dzieje? Kim w ogóle jesteś? Po co to wszystko? I na co do cholery mam się przygotować?

Chłopak wpatrywał się w Jungkooka nieobecnym wzrokiem. Był w opłakanym stanie. Jedno oko miał podbite, a pod drugim posiadał dosyć głębokie zadrapanie. Jego blond włosy były niemiłosiernie posklejane. Na reszcie ciała posiadał różnego rodzaju siniaki i guzy, które albo zaczęły się tworzyć albo goić. Był poważnie wychudzony, a za duża koszulka tylko potęgowała ten efekt. Już pomijając fakt, że ubrany był tylko w nią. Nie miał na sobie bielizny, a Jeon dostrzegł, że po jednym udzie spływa mu miała substancja. Jego ciałem ciągle targały dreszcze, ale sprawiał wrażenie, jakby ten stan był dla niego całkowicie normalny. Jungkook spodziewał się najgorszego, ale po cichu liczył, że on sam nie będzie doprowadzony do takiego stanu.

-Jestem Taehyung. W-witamy w męskim burdelu.


I obiecaj, że uciekniemy ∆Vkook∆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz