Nic na tym świecie nie jest idealne, a każdy kto próbuje to sobie wmawiać, jest po prostu głupcem. Osobą zaślepioną, biegnącą tak naprawdę po nic. Bo czy piękne ciało w jakikolwiek sposób wpisuje się w kanon doskonałości? Jest tylko pokrywką, nędznym sarkofagiem, który właśnie chowa przed światem to, co tak naprawdę jest najpiękniejsze.
Ludzka dusza, mimo ułomności, jest bliska ideałom. Zamknięta w powłoce skrywa delikatne myśli, zachwianą wiarę czy niewypowiedziane słowa, które zostaną w niej już na zawsze. Ale mimo swego piękna, nie potrafi się bronić przed światem zewnętrznym. Gdy jest bardziej ulotna, zostaje tępiona przez te bardziej twarde.
Wykorzystana, pomimo swojej delikatności. A może właśnie ten ideał sprowadza na nie zgubę?
Taką właśnie duszę posiadał Taehyung. Stworzoną do wielkich rzeczy. W zamyśle miała przenosić góry, a swoimi dziełami poruszać miliony inny, które tak samo jak ona posiadały ten sam pierwiastek delikatności.
A co dostała w zamian? Obite ciało, na którym wykwitały coraz to bardziej wymyślne siniaki, rozlewając się purpurą i zielenią po prawie każdym skrawku umęczonej skóry. Zmęczenie i strach, który otulał ją każdego dnia na nowo, nie pozwalając o sobie zapomnieć. Nie w tym miejscu. Nie w tym czasie.
Codzienna udręka jednak została ubarwiona przez jeden promień słońca, którego Taehyung uczepił się jak spragniony wędrowiec wody. Był dla niego słowem pocieszenia, a jako ktoś z ulotną duszą wierzył w moc słowa bardziej, niż ktokolwiek inny. Miało dla niego taką samą wagę jak czyny, bo obietnica równać się mogła z powierzeniem swoich myśli.
Obietnic się nie łamie. Jungkook też wychodził z tego założenia
Nawet teraz, gdy zostali siłą wrzuceni do swojej maleńkiej klitki, jego priorytetem nadal był blondwłosy anioł, którego niewinność po raz kolejny została naruszona. Tym razem przez kogoś, komu zaufał.
-Taehyungie, jak się czujesz?
-Dobrze...Naprawdę dobrze.
Leżał spokojnie na swoim wysłużonym łóżku, z włoskami rozrzuconymi w nieładzie na poduszce. Wyglądał ślicznie, prawie idealnie. Nawet jeśli nie miał na sobie swojej starej koszuli, która ostatnie spotkanie z czystą wodą i mydełkiem miała w momencie opuszczania fabryki. Nawet jeśli okrywał go jedynie ból i brudna pościel, poznaczona miejscami jego własną krwią.
Nawet wtedy nie miał nic do zarzucenia ideałowi jego duszy, bo to pozostawało nieodkryte przez okrutnych katów. Nie mogli dosięgnąć do tego, co najdelikatniejsze, chociaż wiele razy prawie im się udało. Zostawiali jedynie płytkie rysy, które zostawały wypełnione z każdym uśmiechem Jungkooka. Z każdym jego słowem i tą jedyną obietnicą, którą przyrzekł wypełnić.
Siniaki się goiły. Rany zasklepiały. A uśmiech wciąż pozostawał, bo wracał do swojego promienia nadziei za każdym razem, gdy ktoś postanowił po raz kolejny spróbować go złamać. Pozostawał ten sam, niezmienny, za każdym razem doprowadzając Jungkooka do tego samego.
Do równie pięknego uśmiechu.
-Taehyungie, tak bardzo cię przepraszam, ja nigdy...Ja nigdy bym czegoś takiego nie zrobił.
-Wiem, Kookie...Dlatego ci ufam i...I to co powiedziałem...
-Ja ciebie też.
Dłoń Jungkooka nieco mocniej zacisnęła się na tej drobniejszej, należącej do aniołka, ale nie na tyle by zrobić mu krzywdę.
Doskonale pamiętał każde słowo Taehyunga. Pojedynczo wbijały mu się w pamięć, ryjąc miejsce aby prędko o nich nie zapomniał. Bo nie chciał.
Byli ze sobą spleceni. Gdyby byli sobie przeznaczeni, los i tak by zbliżył ich życia, plącząc je wzajemnie. Co z tego, że wybrał najokrutniejszy sposób na to, aby okazali sobie uczucie. Ważne, że w końcu byli ze sobą. Nawet jeśli to był wynik strachu o własne życie. W każdym tliła się nadzieja, bo miał obok siebie drugiego.
-Ty...Mnie też?
Jungkook obiecał, że nigdy nie będzie powodem łez u tego aniołka. Kolejny raz mu się nie powiodło i złamał obietnicę, gdy po zarumienionych policzkach aniołka na nowo spłynęły świeże łzy, torując sobie drogę po zaschniętych śladach.
Ktoś go kochał. W dodatku miłością odwzajemnioną. Wreszcie mógł powiedzieć, że komuś na nim zależy.
Po tylu latach.
-Tae, wiem jak nas stąd wydostać.
a/n: Bardzo krótki, ale chciałam, żeby był jak najszybciej
CZYTASZ
I obiecaj, że uciekniemy ∆Vkook∆
Fanfic"Tae, aniołku, obiecuję, że nas stąd wydostanę. Jeszcze nie wiem jak, ale sprawię, że będziemy wolni" Vkook. Angst. Smut. top!Jungkook. Zmiana wieku (Kookie starszy o dwa lata).Przemoc