3.

570 67 5
                                    

Witamy w męskim burdelu. Te słowa rozbrzmiewały w jego głowie coraz bardziej i bardziej, ostatecznie doprowadzając go do szaleństwa. Przecież nie zrobił nic złego, prawda? Więc za co go karano? Za to, że prowadził spokojne życie studenta, nie wadząc nikomu? A może za to, że planował założyć rodzinę po studiach? Bo coś musiało się w nim komuś nie podobać.

-T-to niemożliwe, coś ci się popieprzyło!

Opadł z łóżka i doczołgał się szybko do drzwi. Zacisnął dłonie w pięści i natychmiast zaczął walić nimi o drewnianą strukturę.

-Wypuśćcie mnie stąd! Kurwa, zabierzcie mnie do domu!

Dłonie miał coraz bardziej poranione, ale nie przestawał, bo w głębi duszy wierzył, że porywacze go jednak posłuchają.

Blondyn spojrzał na Jungkooka spod przymrużonych powiek. Bolało go wszystko, ale widok chłopaka, który miał podzielić jego los, a który dopiero co tutaj dotarł w pewien sposób łamał mu serce. O ile po czasie spędzonym tutaj jeszcze je miał. Wystarczyło, że on sam przechodził przez to piekło. Po co karać tak przystojnego mężczyznę?

-P-proszę, przestań walić w te drzwi...Jeszcze któryś z nich tutaj przyjdzie...

Jeon spojrzał na blondyna. Jego oczy wyrażały głębokie przerażenie i strach, a po policzkach spływały pojedyncze łzy.

-I co? Mam skończyć jak dziwka?!

Zabolało. Taehyung skulił się w sobie, ale starał się nie pokazać, że go to dotknęło. Z własnej woli tutaj nie siedział i nie czuł się jak dziwka. Bo dziwkom chociaż za to płacą. Nie powstrzymał się. On też zaczął płakać.

Zauważywszy to, Jeon natychmiast opanował się i podszedł do brzegu łóżka.

-Przepraszam, nie chciałem tego powiedzieć, ja...

-Znamy się kilka minut, a dla ciebie już jestem szmatą... To ja przepraszam, że musisz na mnie patrzeć, ale nie martw się. Jeszcze trochę i może umrę z wycieńczenia, więc nie będziesz musiał się ze mną babrać.

Jungkook chwycił jego dłoń i zacisnął mocno w pięść. Jeszcze chwila i naprawdę popadnie w obłęd. Taehyung był jedyną osobą, która mogła zaświadczyć, że jeszcze się trzymał.

-Nie, ja...Przepraszam, po prostu...nie wiem co się dzieje. Co tu się odpierdala. Dlaczego to właśnie ja, do cholery?! Proszę, powiedz mi cokolwiek.

Nie powstrzymywał się. Łzy leciały cienkim strumieniem po jego policzkach. Bezsilność wyniszczała go od środka. Był za młody, żeby skończyć jak dziwka. Miał tyle przed sobą, a teraz? Jedno słowo wystarczyło, żeby Jeon uświadomił sobie, że nie wyjdzie z tego.

-Ciszej, proszę cię...Powiem ci, jak pomożesz mi doprowadzić się do porządku...Dawno już mi nikogo nie przydzielili.

-Co mam zrobić?

Blondyn podniósł powoli dłoń i wskazał na przestrzeń za plecami Jeona.

-We wnęce jest łazienka. Jeśli pomógłbyś mi się do niej doczołgać, to byłbym wdzięczny. Potem jakoś opatrzymy te rozcięcia...

Wydawałoby się, że jego oddech jest coraz płytszy. Musiał robić duże przerwy między słowami, żeby się nie udusić. Jego skóra, mimo tych rozcięć czy zaczerwień, była prawie przezroczysta. Jungkookowi wydawało się, że najmniejszy dotyk sprawi, że jego kości się połamią a skóra porwie. Taehyung był tak kruchy i delikatny. Ciekawe ile już siedzi w tym piekle.

Próbował wstać, podpierając się rękoma, ale na nic się to zdało, bo z głuchym jękiem opadł na wyliniały materac.

Jeon w końcu nie wytrzymał i chwycił chłopaka pod kolanami i pod plecami po czym jednym ruchem podniósł do góry. W odpowiedzi usłyszał zduszony krzyk bólu, przez co o mało nie upuścił blondyna.

-Przepraszam, to przeze mnie?

-Nie...proszę, zanieś mnie już, nie chcę cię pobrudzić...

Zamiast martwić się o swój stan, przejmował się, żeby nie zabrudzić swojego nowego współwięźnia. Gdyby nie okoliczności, Jungkook uznałby, że to w pewien sposób rozczulające.

Lekko poprawił sobie blondwłosą istotę w rękach, po czym udał się do wskazanej łazienki. Czego raczej łazienką nazwać się nie dało. Była to po prostu wnęka, której wcześniej nie zauważył. W środku znajdowała się umywalka i maleńka toaleta, a za prysznic służył kran umieszczony w ścianie, pod którym umieszczone było wiaderko.

Jungkook ostrożnie umieścił blondyna pod ścianą i ściągnął z niego przepoconą koszulkę. Widok, który ujrzał sprawił, że ugięły się pod nim kolana. Dosłownie. Jeon uklęknął przed Taehyungiem i niemo wpatrywał się w jego ciało.

Domyślał się, że był wychudzony, ale nie spodziewał się, że będzie mógł policzyć wszystkie kości, zaczynając od obojczyków, a na miednicy i nogach kończąc. Starał się nie patrzeć na jego krocze, ale widok wystających żeber skutecznie go zajął. Czegoś takiego w życiu by się nie spodziewał. Nic dziwnego, że niższy nie miał siły na nic.

Tak jak się domyślał. Siniaki posiadał nie tylko na rękach i nogach.

-Nie patrz tak na mnie...Rzadko trafiam na sadystów, dzisiaj była wyjątkowa okazja, podobno zapłacił podwójnie...

Drżącą dłonią sięgnął do kurka i odkręcił zimną wodę. Jako, że siedział zaraz pod kranem, ciecz zaczęła spływać po jego głowie, następnie po jego wychudzonym torsie i nogach, aby na koniec zniknąć w znajdującym się na podłodze odpływie.

-Na umywalce leży szmatka, podasz mi ją?

Jeon przeniósł wzrok na brudny zlew i dostrzegł to, o co prosił Taehyung. Był to po prostu kawałek materiału, miejscami pobrudzony czymś brunatnym. Nie był pewny, czy chce tego dotykać.

-Spokojnie, nie mam żadnego syfa, badają mnie regularnie...

Jungkook wzdrygnął się na te słowa. Po raz kolejny ocenił tą biedną istotę przez pryzmat tego, gdzie się właśnie znajdowali. Szybko sięgnął po materiał i niewiele myśląc zaczął delikatnie pocierać pergaminową skórę blondyna w miejscach, gdzie krew zaschła. Słyszał, jak niższy syczy z bólu, ale dzielnie to wszystko znosił. Do umycia zostało tylko jedno miejsce.

-Daj mi to, nie chcę, żebyś musiał mnie tam dotykać. To pewnie zbyt obrzydliwe.

Chciał odebrać Jeonowi pożądany przedmiot, jednak brunet tylko mocniej zacisnął palce na szmatce.

-Nie, dokończę to co zacząłem. Jeśli to krępujące dla ciebie, to proszę zamknij oczy.

-Jak masz na imię?

Jeon podniósł głowę do góry i utkwił wzrok w oczach Tae. Nie wiedział, co tak naprawdę w tamtym momencie wyrażały. Nie było w nich smutku, raczej przygaszona ciekawość czy zainteresowanie.

-Ja? Przepraszam, powinienem ci powiedzieć już na samym początku. Jestem Jeon. Jeon Jungkook.

-Ja już ci chyba mówiłem. Kim Taehyung. To dziwne, że jeszcze pamiętam jak się nazywam.

Zamknął oczy i jakby bardziej się rozluźnił. Jeon wykorzystał to i delikatnie rozchylił jego nogi. Wychudzenie Taehuynga go przeraziło? To jak można nazwać to, co teraz czuł po zobaczeniu wewnętrznej strony ud blondyna?

To już nie były siniaki. Cała wewnętrzna strona od połowy uda aż po penisa była po prostu jednolicie sina. Ten stan musiał utrzymywać się od dłuższego czasu, bo ten fiolet nie wyglądał na chcący się zagoić. Nic dziwnego, gdy był cały czas odnawiany.

-Teraz muszę cię w to wszystko wprowadzić. Ciekawe ile wytrzymasz...

I obiecaj, że uciekniemy ∆Vkook∆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz