Rozdział 2: Plan

4.6K 309 300
                                    

Zostaliście obudzeni po piątej rano. "Ten kurdupel przesadził." - pomyślałaś, mimo że sama byłaś od niego niższa. Ale co zrobić, musiałaś wstać ze swojego wygodnego łóżka, zrobiłaś to z wielkim trudem. Poszłaś na śniadanie, tam mieliście dowiedzieć się, kto będzie sprzątać dane pomieszczenia. O dziwo byłaś pierwsza na jadalni, więc zrobiłaś sobie herbatę. Za chwilę dołączyła do ciebie reszta oddziału.

- Dzień dobry. - przywitałaś się ze wszystkimi.

- Cześć [twoje imię]! - powiedziała Petra, miło się uśmiechając.

- Dobra, powiem wam co będziecie sprzątać. - mówił Kapral. - Eld, Oluo i Gunther, zajmiecie się wszystkimi pomieszczeniami w lewym skrzydle, a Petra, [twoje imię] i ja posprzątamy prawe skrzydło.

- Hai! - powiedzieliście zgodnie i kontynuowaliście posiłek, nie chciałaś go kończyć, bo wiedziałaś, że kiedy to zrobisz, to będziesz musiała zająć się sprzątaniem. Bardzo niechętnie, ale wstałaś od stołu i poszłaś ze wszystkimi po rzeczy niezbędne do sprzątania. Następnie rozdzieliliście się tak, jak wcześniej ustalił Kapral.

Każdy zajmował się innym pomieszczeniem, nie było to najprzyjemniejsze zajęcie, zwłaszcza, że tobie trafiła się łazienka. "Mamy to teraz sprzątać, dlatego, że nasz dowódca oddziału jest jakimś fanatykiem czystości?" - myślałaś, musiałaś to jakoś przeboleć, do głowy przychodziły ci różne wyrażenia, określające niemiło Kaprala. Ale udało się, uspokoiłaś się i do tego skończyłaś czyścić toaletę. "To teraz pora na kolejne pomieszczenie." - pomyślałaś z niechęcią.

- Skończyłaś? - zapytał Kapral, którego spotkałaś wychodząc z łazienki.

- Tak. - odparłaś.

- Dobrze, pójdę sprawdzić. - powiedział, za chwilę wrócił i kontynuował. - Jest nawet w porządku, idź do kolejnego pokoju.

Bez słowa weszłaś do następnego pomieszczenia, tym razem był to jakiś stary składzik, więc nie było tragedii. Sprzątanie szło ci naprawdę sprawnie, miałaś czas i spokój, aby przemyśleć niektóre rzeczy. Nim się obejrzałaś była pora obiadu, a wam zostało jeszcze kilka pokoi, zrobiliście sobie krótką przerwę, po czym znów wróciliście do pracy. Zostało ci już ostatnie pomieszczenie, chciałaś je szybko ogarnąć i mieć czas wolny, jednak nic nie idzie po twojej myśli.

- [twoje imię], jak skończysz tutaj, to zajmiesz się ze mną sprzątaniem stajni. - powiedział Levi, wchodząc do pokoju.

- Hee? Dlaczego niby ja mam to zrobić?

- Zamierzasz dyskutować? Zaraz mam cię widzieć w stajni. - odparł i wyszedł. Kompletnie cię to zamurowało. "Dlaczego zawsze wszystko spada na mnie." - pomyślałaś. Wiedziałaś, że nie możesz podważyć słów kogoś, kto jest od ciebie wyższy rangą. Posłusznie wykonałaś polecenie i poszłaś tam, gdzie ci kazano.

- Co tak długo? Zajmij się tamtymi boksami. - powiedział i wskazał palcem. W tym momencie, potwornie cię denerwował.

- Dlaczego ja mam z Kapralem sprzątać, a nie na przykład Petra?

- Ponieważ, ciężko mi to przyznać, ale sprzątasz bardzo dobrze. - odparł znudzony.

- Ehh... Pedant. - mruknęłaś pod nosem.

- Co takiego? - zdaje się, że usłyszał twój komentarz. - Jak chcesz, to równie dobrze możesz tu sprzątać sama.

- N-nie, przepraszam. - odpowiedziałaś. Dalej trwaliście już w milczeniu, miałaś wielką nadzieję, że po skończeniu będziesz mogła wrócić do pokoju. Zastanawiałaś się co robią teraz pozostali, wy byliście tutaj zajęci aż do kolacji.

Naucz mnie || Levi x Reader ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz