Luna
Razem z Oliverem kończyliśmy ustawiać przystawki na barze i stolikach. Wydaje się proste, ale nie dla mnie. Uwielbiam jeść, a najbardziej te małe kanapeczki zrobione przez Olivera, są smakowite, a moja pokusa do nich i miłość jest oogroomnaaaa.
-Dzięki Luna, za pomoc.
-Nie ma sprawy. Nie mogę się doczekać, aż wszyscy przyjadą!
-Ja również.. Luna. Może zaśpiewamy coś na Openie?
-Serio? Było by świetnie. Ale nic nie ćwiczyliśmy..
-Improwizacja? Wiem, że jesteś w tym dobra!
-Hmm.. Okej, ale ty za dobrze nie improwizujesz..
-Bo wież... Ja już trochę ćwiczyłem
-Serio! To super! Nauczysz mnie trochę swoich kroków?
-Czyli się zgadzasz?
-Hmm...
-Nie daj się prosić, Lunaa! Proszę? Uśmiechnoł się szczerze
-Okkeej! Ale pod warunkiem jeśli dasz mi taki talerzyk kanapeczek.
-Oh Luna, ty szantażystko...
-Wcale nie. To tak jakby zamiana. Uśmiechnęłam się, zabierając talerz kanapek z jednego stolików.
-Dobra, dobra... Uśmiechnoł się poczym podarował mi tekst piosenki
-Siempre Juntos?
-Dokładnie tak.
-To jak? Do zobaczenia na scenie mój drogi szefie.
-Do zobaczenia Luna!
Odwruciłam się od szafirowego wzroku chłopaka i pognałam w stronę Niny, z kanapeczkami od Olivera.Matteo
Późno pszyszłem.. mam tylko nadzieję, że dziewczyna nie będzie zła.
Zapukałem do drzwi i krzyknąłem 'Sylvia? Kochanie?'
-Matteo? Odezwała się wreszcie dziewczyna
-Wpuścisz mnie? Zachwile rozpocznie się Open w Jam&Roller. Pamiętasz?
-Tak, pamiętam. Wejdź szybko, bo się spóźnimy.
-Czyli idziesz?
-Tak skarbie. Po za tym nie mogłabym cię puścić tam samego..
Tak.. cała Syliva, nie ufa mi za grosz. Mówiąc nie mogłabym cię puścić samego miała na myśli do dziewczyn, które napewno mnie porwą. Przyzwyczaiłem się już do nie ufności i zazdrości Sylivi. W sumie cuż się dziwić, jestem boski, każda dziewczyna na mnie leci, nie prawdaż? Sylvia ma te szczęście. Po chwili dziewczyna zawołała mnie do sypialni pokazując miliony eleganckich sukienek
-Matti, powiedz. Mam założyć te czerwoną, czy turkusową... A może te złotą?
-Hmm..
-Tak, masz rację.. wezmę lepiej tę żółtą...
-Żółtą?
-Albo czerwoną.
-Nie musisz się ubierać tak elegancko. Westchnęłam
-Oh.. jesteśmy razem tyle czasu, a ty dalej nie ogarnołeś, że perfekcyjny wygląd to podstawa. Zgodzisz się ze mną?
-Ja wolę zwykłą koszulę i rurki z trampkami.
-Załuż jeszcze to Matteo. Będzie do mnie pasować. Westchnęła żucając mi muszkę.
-Granatowa muszka? Za tem te granatową sukienkę zakładasz
-Nie głuptasie. To kabaltowy. I nie, zakładam te złotą sukienkę, a do tego kabaltowe szpilki. Fajnie, nie?
-Ubieraj się szybciej, mamy 40 minut. Ja jestem gotowy, czekam na ciebie na dole w samochodzie. Dobrze?
-Okej Matti.
Czekałem na nią dobrą godzinę, jesteśmy już dawno spóźnieni... Po 60 minutach zobaczyłem jak dziewczyna wybiega po schodach na 25 centymetrowych szpilkach, na sobie jednak miała klasyczną czarną sukienkę z elementami złota i czerni.
Wyglądała bardzo elegancko i dostojnie.
-Matteo, trzymaj tę czerwoną muszkę, a te kabaltową zdejmij
-Okej.. jesteśmy już spóźnieni. Jedziemy?
-Jasne. Jedź skarbie.
Przez całą drogę cały czas się malowała, cały czas coś poprawiała, dodawała, zmywała i znów malowała. Ja tylko uśmiechałem się pod nosem i co chwila wpatrywałem się w dziewczynę.
-Jesteśmy na miejscu. Odparłem do dziewczyny, otwierając jej jak na dżentelmena przystało drzwi od samochodu. Dziewczyna wysunęła prawą nogę z gracją i powoli wyszła z samochodu.
-Kochany jesteś skarbie. Więc to jest Jam&Roller? Taki.. kolorowy?
Moja dziewczyna jest przeciwniczką kolorów, jedyne kolory jakie kocha to ten na ubraniach. Jest dziewczyną zdystansowaną i nadmiernie modną. Cuż zrobić, nie lubi kolorów tęczy, więc u nas we Włoszech w mieszkaniu przeważają kolory czerń, biel, czerwień, złoto itd.
-A jaki sobie wyobrażałaś? Zaśmiałem się
-No nie wiem...wchodzimy?
-Z wielką przyjemnością. Cieszyłem się jak dziecko, jak wchodziłem za prug miejsca, które kochałem całym sercem, kocham dalej. Jest pełne energii i radości, tu poznałem kelnerczkę, moich przyjaciół, miałem cudowne przygody, bywały też i gorsze, ale te lepsze przewżły w stu procentach. Zaczołem rozglądać się po wielkim budynku. Jest takie samo jak zapamiętałem. Nic, a nic się nie zmieniło. Nagle mój wzrok przykuł niskiej brunetce, ktora sprawdzała jakieś papiery. To była Luna. Ubrana w zwiewną sukienkę, z dżinsową kurtką z napisem 'I love life', A do tego lekki makijaż i zawiązane włosy w luźnego, nie dbałego, ale jednak perfekcyjnego kłosa. Wyglądała bajecznie...
Tak bardzo chciałbym do niej podejść i pogadać jak za dawnych lat, niestety.. to nie możliwe. Luna napewno nie chce mnie znać, a co dopiero rozmawiać, Sylvia będzie zbyt zazdrosna, .. Stach mi na to nie pozwoli. Boję się reakcji brunetki. Co prawda spotkałem ją dziś w parku, ale to był jedynie kontakt wzrokowy... Zapewne dziewczyna była w szoku, teraz wie, że jetem i jest czujna..
-Matti. Zamów mi proszę coś do jedzenia.
-Juz idę. Odparłem przewracając oczy
Odeszłem od blądynki w stronę zdobycia jedzenia. Moim oczom przykuł chłopak o czarnych włosach i niebieskich oczach, na ręcę miał hustkę z Jam&Roller, więc to pracownik. Podeszłem luźnym krokiem i zaczołem
-Hej, chciałbym zamówić jedzenie.
-To nie do mnie chłopcze. Jestem tu szefem. Jedzenie można zamówić za barem, po za tym pan zobaczy. Na każdym stoliku są różnego rodzaju przekąseki. Chyba nie urodziłeś się wczoraj, co? Życzę smacznego. Po czym odwrucił się i pognał w stronę sceny. Co za gbur.. mądrala.. cuż. Nie ma co rozmyślać o byle kim.
-Witamy wszystkim na co miesięcznym Oepen Miusic w Jam&Roller!! Krzyczał na scenie czarno włosy mądrala.
Poszłem więc do Sylvii, skoro jest jedzenie to wracam. Usiadłem koło bąldynki i zaczołem jeść małe kanapeczki na talerzyku.
-Mm pyszne. A ty nie jesz? Spytałem się dziewczyny, ale od razu pożałowałem pytania.
-Matteo Balsano, jak możesz to jeść? Wież ile to ma chemikaliów i konserwantów!? Trujesz swój organizm... Nigdy nie wcisnęłabym sobie tego do ust. I wież co? Ty też nie będziesz go truł. Jednym machnięciem wzięła talerzyk i wsunęła go na inny stolik. Jak zawsze.. dawno nie jadłem coś lepszego niż jedzenie robionę przez Sylvię. Zawsze zielenina i zawsze fit. Szczerze wymiotuję jak mówię słowo fit. Nagle usłyszałem dobrze mi znajomy i piękny głos.. odwruciłam się od Sylvii w stronę sceny, na której stała Luna. Nie mogłem oderwać wzroku od ślicznej brunetki.
-Dobry wieczór wszystkim!! Dzisiejszy Open będzie miał mnustwa szczęścia i radości!! Zapraszam serdecznie! Wpatrywałem się w nią i co chwila się uśmiechałem. Tak bardzo tęskniłem za jej głosem, tęskniłem za wszystkim co w niej jest. Nagle do Luny na scenę dołączył ten cały mądrala, a moja twarz od razu zrzędła.
-Luna ma rację. Przygotujcie się na eksplozję energii! Wrzasnoł do mikrofonu chłopak.
-Tak Oliver, dobrze powiedziane. -Więc nasz maczo ma na imię Oliver... pomyślałem
-Jako pierwsze wystąpią utalentowane jak nikt inny, przyjaciółki, które każdy zna. Przywitajmy Yam i Jim!! Od razu się usieszyłem, następne znajome twarze. Dziewczyny nic się nie zmieniły, jak zawsze radosne i uśmiechnięte od ucha do ucha. Ale dalej nie mogłem przestać myśleć o Lunie, która stała koło tego Olivera i przy scenie, bez przerwy się na nią wpatrywałem, aż ta to zauważyła...
CZYTASZ
Liczysz się ty {Lutteo}
FanfictionOd pocałunku Lutteo na dachu i rozstania się minęły 3 lata, niestety.. od tamtej pory Luna i Matteo niespotkali się. Rozmawiali przez video chat, dużo pisali i rozmawiali przez telefon. Lecz po jakimś czasie ich kontakt powoli się urywał, aż do tego...