Nina
-Luna! Te zachowanie to totalnie nie w stylu Matteo. Nie mogę w to uwierzyć... LUNA?? -Dziewczyna mieszała słomkę w szklance z sokiem już dobre kilka minut. Nie mogła przestać myśleć o tej sytuacji. Też nie umiem tego zrozumieć.
-Halo? Ziemia do Luny Valente?-Głos chłopaka, z którym Luna pracuje, od razu wybudził ją z ciężkiego rozmyślania
-Oliver! -krzykneła Luna, na widok niebieskookiego chlopaka.
-Wszystko dobrze?
-T-Tak.. dzięki.
-Słuchaj Luna.. bo mam pytanie
-Wal śmaiło, Oli.
-Może masz ochotę dziś gdzieś wyjść? -Zaproponował dziewczynie. -Ta podnosiła głowę i się lekko, ale szczerze uśmiechnęła.
-Mam rozumieć, że tak? -Uśmiechnoł się
-Tak Oliver. Czemu nie.. -Odparła z wielkim bananem na twrzy
-To świetnie! Dziś w parku o 20? -zaproponował pełen szczęścia.
-Tak. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia Luna. -Gdy tylko ten odszedł, ja od razu popatrzyłam dwuznacznie na Lunę.
-Czemu tak patrzysz? -Zaśmiała się
-Coś czuję, że drugi Matteo zawrócił naszej Lunie w głowie...
-Co? Jaki drugi Matteo?
-Oliver kochana. -Zaśmiałam się
-Oszalałaś? Jest tylko przyjacielem. -Zaczerwieniła się, co znaczyło tylko jedno.
-Widzę jak na ciebie patrzy.
-Odpuść Nina, nie jestem w humorze.
-Już dobrze, dobrze. Ale nie odpuszczę. Szykuj się na serię pytań.
-Oh.. -mruknęła.
-Spokojnie, nie dziś. -Usmiechnełam się tylko i zaczęłam dokańczać swój zimny napój. Podobnie jak Luna, która z ulgą, że nie będzie rozsypywana przez moje pytania zaczęła pić koktajl.Matteo
-Cholera.. Matteo? Co to było? -Stanoł nademną i wpatrywał się z wyrzutami wyrytymi na twarzy
-To przez niego Gaston. Ma jakiś do mnie problem! Nie widzisz tego?
-Nie możesz odpuścić? -Podał mi rękę, bym mógł wstać.
-Nie chciał mi sprzedać koktajli.
-To tylko głupie napoje. Wyluzuj.
-Przez niego nie mogę już wchodzić do Rollera,a najgorsze jest to, że Luna nie stanęła po mojej stronie..
-Jeśli chcesz tu bywać to lepiej pszeproś
Szefa tego miejsca.
-Olivera!? Oszalałeś. -Odparłem stanowczo
-Cuż, twoja strata, pożegnaj się więc z ulubionym torem do jazdy, barem, scenom, wszystkimi wspomnieniami jakie tu były..
-To nie ma znaczenia. I tak nie będzie mnie tu już we wrześniu. Dobrze wież, że przyjechałem tu na 2-miesięczne wakacje.
-Ale jednak przez te 2 miesiące, mógłbyś tu przychodzić.
-Tak.. ale nigdy go nie pszeproszę! Mam swoją godność.
-Jak chcesz bracie...
-Idzimy?
-Więc chodźmy. -Dodał i razem poszliśmy jak najdalej tylko można od tego szefuncia.
-A tak wracając. -Zaczołem
-Wracajac do?
-Do naszego poprzedniego tematu, przed wywaleniem z Rollera.
-O Lunie?
-I Sylvii. -Dodałem
-Mów o co chodzi. -Zaczoł zaciekawiony
-Sylvia dziś pokazywała mi suknie ślubne, powiedziała mi to wprost. Ona chcę się ze mną ożenić i założyć rodzinę.
-Serio?? A ty co na to?
-Zaczeła pokazywać mi te sukienki, komentowałem je, a potem powiedziałem, że idę się z tobą spotkać. Też chciała przyjść, ale ją spławiłem.
-Ooo bracie. Chcesz tego ślubu? -Zadał pytanie, które miało jedną, zasadniczą odpowiedź.
-Oczywiscie, że nie. Lubię Sylvię, ale niechcę narazie się hajtać.
-Co chcesz z tym zrobić?
-Musze z nią zerwać, bo inaczej będzie bez przerwy uganiała się o małżeństwo i wieczne życie.
-Coś czuję, że to ma też związek z Luną..
-Em..
-Tak? Miałem rację, prawda?
-Tak... Nie mogę przestać o niej myśleć, siedzi w mojej głowie i nie może wyjść.
-Kiedy się naprawdę zakochasz to wyjęcie tej osoby z głowy będzie czymś nie wykonalnym.
-Mineło 3 lata, możliwe że jeszcze ją kocham?
-Tak, widać jak na nią patrzysz. Ty ją kochasz Matteo i chyba ona to odwzajemnia. Wasze uczucie jest ogromne.
-Nie sądzę. Luna mnie nienawidzi.
-Zrób coś, by zapomniała o tych nieprzyjemnych sytuacjach. Kochasz ją, postaraj się o nią.
-Widzę, że znasz się na miłosnych igraszkach.
-Jasne, jestem z Niną od dobrych 3 lat. Myślę, że to na całe życie.
-Ciesze się twoim szczęściem Gaston.
-Ale ja za to smuce się twoim niebywałym pechem. Zrób coś lepiej z tym, bo inaczej ożenisz się z niewłaściwą osobą i będziesz żałował tego do końca życia.
-Wiem przyjacielu, ale niechcę urazić Sylvię, jest bardzo uczuciowa i ma słabą psychikę..
-Zrób więc to łagodniej.
-Co masz na myśli?
-Nie zrywaj z nią od razu, zerwiesz z nią wtedy kiedy i ona będzie tego chcieć.
-Mam być dla niej nie tym samym Matteo co wcześniej, by ta zmieniła o mnie zdanie i się odkochała?
-Otuż to. Lub znajdź jej jakiegoś innego chłopaka by ta się zakochała w nim.
-Sylvia co do chłopaków, ma bardzo specyficzny gust..
-A jednak jest z tobą?
-Myślisz, że będzie to dobry pomysł?
-Jeśli niechcesz jej urazić.. Bo jeśli już proponuje ci ślub, to znaczy, że jest do ciebie bardzo przywiązana. Będziesz miał trudny orzech do zgryzienia.
-Masz rację..
-Rób jak chcesz Matteo.
-Okej, dzieki..
-To zabawne.. -Westchnoł po krótkiej ciszy.
-Co w tym zabawnego Gaston?
-Zawsze to ty dawałeś mi jakiekolwiek rady w sprawie dziewczyn. A teraz? Teraz to ja robię tobie wykłady.
-To racja, ale musisz to potwierdzić. Moja sytuacja jest słaba.
-Fakt, nie ma co zazdrościć..
-Idzie Sylvia! -Powiedziałam po chwili do Gastona, gdy tylko zobaczyłem nadchodzącą w naszą stronę moją dziewczynę.
-Hej chłopaki. -Usmiechneła się od ucha do ucha.
-Co tu robisz? -Spytałem
-Długo cię nie było, sądziłam że się stęskniłeś..
-Nie było mnie ledwie godziny.
-Przedstawisz mnie?- odparła, zmieniając temat.
-Jasne. Sylvia to jest Gaston, Gaston to Sylvia.
-Hej Gaston. -Podała mu rękę, szczerząc się jak głupia, myśląc że jest w tej sprawie szczera.
-Cześć. -Odparł trochę oschle mój przyjaciel
-Więc? Co dziś robimy chłopaki?
-Robimy? Pszykro mi kochanie, ale mówiłem ci, że to męski dzień.
-Nie chcesz mnie? -Zrobiła twarz typowego smutnego pieska, spoglądając na mnie zdołu. I jak mam z nią zerwać?!
-Dobrze... -Westchnołem po chwili, po czym Gaston mocno mnie sztuchrnoł. Nie był z tego zadowolony, ja szczerze też, ale nie umiem się jej sprzeciwić...
-Matteo?? Co robisz? Gdzie ten stanowczy i pewny siebie chłopak, którego znałem przed trzech lat? -Szeptał do mnie.
-Wybacz. -Tylko tyle umiałem mu wuchrztusić. Miałem ochotę, tak jak on na męski dzień, bez żadnej płci damskiej.. ale przez moje bark stanowczości pozwalam jej na takie bawienie się mną.
CZYTASZ
Liczysz się ty {Lutteo}
FanfictionOd pocałunku Lutteo na dachu i rozstania się minęły 3 lata, niestety.. od tamtej pory Luna i Matteo niespotkali się. Rozmawiali przez video chat, dużo pisali i rozmawiali przez telefon. Lecz po jakimś czasie ich kontakt powoli się urywał, aż do tego...