Luna
Oh.. zawsze muszę go spotkać. Król Paw, zawsze musi być w okolicy. Kiedy zawsze już jest, przypominają mi się te wszystkie wspomnienia z nim w roli głównej. I to jest najgorsze, bo chcę zapomnieć. Nadzieja zniknęła już dawno, ale pamięć trwa już na zawsze.
Nina czeka na mnie w moim mieszkaniu. Lepiej pszyśpiesze, bo nie ma mnie już sporo czasu, a lody się rozpuszczą. Ona mi pomoże, w sprawie tego bruneta...
Przekręciłam klucze w zamku, pociognełam lekko za klamkę i weszłam do mojego dopiero co malowanego domu.Pachbialo wszędzie farbą.
-Jestem! -Krzyknęłam, w oczekiwaniu na szybką odpowiedź Niny.
-Jesteś już? -Usłyszałam jej cichy głos za ściany
-Tak! Mam pyszne lody!
-To świetnie! -Podskoczyła z radości
-Jak ci idzie? -Nina pomaga mi w malowaniu mojego nowego domu. Dziewczyna uwielbia malować przeróżne rzeczy, więc gdy tylko jej to zaproponowałam ta nie mogła się powstrzymać, poprostu to uwielbia, a ja nie mogę jej nie pozwolić. Byłabym okrutna.
-Świetnie. Jak widzisz pod czas gdy cię nie było pomalowałam te dwie ściany w schowku i tą dużą w salonie.
-Jezu, jesteś cudowna Nina. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiłam. Dla mnie farby i malowanie to oddzielna planeta.- Zaśmiałam się
-Nie ma sprawy, dla mnie to jak tlen. Kocham malować.
-Zauważyłam przyjaciółko, żaden specjalista od malowania nie pomalował by tak ściany jak ty to zrobiłaś.
-Dziękuje Kochana.
-Czestuj się lodami. -Podałam dziewczynie już trochę rozpuszczone lody, ale nam to nie przeszkadzało.
-Tak właściwie, to czemu nie było cię tak długo? Przecież byłś na wrotkach, a sklep jest tu za rogiem.
-Dobrze wież, że preferuje jedynie lody z tej bufki koła Rollera.
-No tak..
-Muszę ci coś powiedzieć... W sprawie Matteo.
-Oj Luna. Nie zadręczają się tak jego przyjazdem, to minie.
-Nie o to chodzi. Spotkałam go niedawno.
-Naprawdę? Co mówił?
-Podbiegł do mnie i pszepraszał.
-O rany.. Co zrobiłaś?
-Powiedziałm żeby odpuścił i zapomniał.
-Oj Lunka. Myślisz że tak będzie najlepiej?
-Tak.. przecież te 3 lata jakoś minęły prawa? I dobrze mi się wiodło. Musi tak pozostać do końca życia.
-Coś myślę, że jak tylko on przyjechał, to od razu ci się wszystko przypomniało, teraz jak wyjedzie znów będziesz płakać.
-Nie będę. Powiedziałam mu, żeby odpuścił i jakby mnie zobaczył to olał, jak zwykłego przechodnię..
-Widzę przyjaciółko, że tego nie chcesz.
-Ale muszę. Takie są realia Nina. Po za tym Król Paw ma dziewczynę.
-Nie wierzę, że jeszcze tak do nie mówisz "Król Paw". Zaśmiała się zajadając lody.
-Co w tym dziwnego?
-Minelo 3 lata, przez ten czas nie mogliście mówić do siebie w ten sposób.Ty masz 19 lat, a on 20, on przyjechał i znowu wy się tak nazywacie.
-Daj spokój Nina.
-To urocze.
-Spadaj. -Walnełam ją poduszką i razem pełne humoru jadłyśmy pyszny deser.
-Idzimy może do Rollera? -Zapromonowała dziewczyna po krótkiej ciszy.
-Zaczynam za 3 godziny Nina.
-To co? Idziemy?
-W sumie, to czemu nie. -Usmiechnelam się do dziewczyny. Wziełyśmy lody i rolki i pewnym krokiem ruszyliśmy do Rollera, zamykając za sobą drzwi.Matteo
Wchodząc do Rollera szukałem mojego przyjaciela. Ale nie tylko. Nie mogłem przestać myśleć o dziewczynie w której zakochałem się 3 lata temu i to uczucie chyba wróciło. Powiedziała bym ją zostawił, ale ja niechce, chcę z nią rozmawiać, tańczyć, śpiewać, jeździć na rolkach, wszystko. Rozumiem jeśli mnie nie kocha, ale nie poczne jeśli przynajmniej się nie zaprzyjaźnieni.
-Matteo? Czego tak szukasz, stoję tusz obok. -Z rozmyśleń wyrwał mnie mój przyjaciel Gaston
-Aj nie zauważyłem cię, wybacz. Poprostu... Poprostu cię szukałem
-Jasne, a może nie tylko mnie szukałeś? Zaśmiał się podejżliwie
-Nie wiem o czym mówisz.
-O Lunie durna pało. Widać, że dalej coś do niej czujesz. Dawne uczucie nie zniknęło.
-Może i masz rację.. Ale bracie, mam dziewczynę.
-Kochasz ją?
-No..no nie wiem. Gaston musisz mi pomóc, jestem w totalnej rozsypce.
-Siadaj przyjacielu.
-Pojdę zamówić dwa napoje, zaraz przyjdę.- Odparłem i ruszyłem w stronę baru. Przy którym, nie mogło zabraknąć czarnowłosego Olivera, który jak dobrze pamiętam, chciał wywalić mnie z Rollera i już nikgy nie wpuścić. Może i dobrze zareagował... W tedy kłóciłem się z Luną..
-Dzień dobry, w czym mo.. zacioł się na mój widok
-Witam pana. Poproszę koktajl ananasowy i truskawkowy z drobnymi owocami kiwi i marakuji.
-Mylisz, że ci poprostu tak sprzedam koktajle, za tą ostatnią akcje? Hm?
-Przcież wyszedłem bez żadnych problemów, tak jak mi kazałeś. O co ci chodzi koleś?
-Skrzywdzileś Lunę..
-Tak właściwie to gdzie ona jest? Przecież tu pracuje. Porozmawiam z nią, ona napewno mi sprzeda te napoje.
-Pszykro mi, ale Luna przychodzi dopiero za 3 godziny.- Zaśmiał się, myśląc że wygrał.
-Ah tak, więc zadzwońmy do niej.
-Chyba śnisz. Lepiej wyjdź.
-Co znów zrobiłem?! -Zaczeliśmy podnoście głosy, w ten sposób koło baru przybyło dość spora grupka oglądających naszą kłótnię.
-Więc ja zadzwonię. -Jednym kliknięciem nacisnęłam na kontakt Luny i zadzwoniłem. Wszyscy nie cierpliwie czekali, a ja wziołem telefon na głośnik, by wszyscy słyszeli jak Oliver przekrywa.
-"Pszykro mi, ten numer nie istnieje" -Usłyszeliśmy nagle z mojego telefonu, a wszyscy uśmiechnęli się pod nosem, zrobiłem z siebie idiotę. Minęły 3 lata, Luna mogła zmienić numer..
-Masz jej stary numer? Poważnie? Odezwał się w tłumie Gaston.
-Chyba tak. -Zdziwiony wpatrywałem się w telefon.
-A teraz wyjdź. Zrobiłeś nie potrzebne widowisko, robisz kłótnie i to po raz drogi, jsteś tu nie mile widziany.
-To jakiś żart? To ty nie chciałeś mi sprzedaj tych dwóch koktajli! -Krzyknąłem do chamskiego szefa za ladą
-Wyjdź! -Krzyknoł wskazując na drzwi. Ja jednym ruchem wziołem za pewne mrożoną kawę z jednego ze stolików i szybkim ruchem zamachniłem się i cała kawa wylądowała na bujnych włosach, ubraniu i na twarzy Olivera.
-Co tu do cholery zrobiłeś!! -Krzyknoł po chwili
-To co widzisz. -Zaśmiałem się dumny z tego co zrobiłem.
-Co tu się dzieje?- Weszła, zszokowana sytuacją Luna i Nina.
-L-Luna? Co ty tu robisz? -Wyjąkałem po chwili
-Matteo, czemu to zrobiłeś?
-B-bo..
-O nagle naszemu kochanemu koleżce, zabrakło mowy w głębię. -Zaśmiał się drwiąco Oliver.-A teraz masz zakaz już na zawsze. Nie masz prawa tu przychodzić! Krzyknął naburzony
-Co? Luna, proszę powiedz coś. -Podeszłem do niej bliżej, ta tylko schyliła wzrok by nie patrzeć się na moją twarz.
-Pszykro mi Matteo, ale tak chyba będzie lepiej. -Powiedziła tylko.
-Co? Ale Luna?
-Wynocha! -Pewien umięśniony i wielki jak słoń chłopak wzioł mnie za ramię i wywalił za próg Rollera, na widoku wszystkich ludzi. Zamknęli drzwi i tylko widziałem przez szybę, dumnego z siebie i uśmiechniętego Olivera i twarz zawiedzionej Luny, która z zawieszeniem wpatrywała się we mnie... Najgorszy dzień wakacji.Serdecznie zapraszam na moją nową książkę "Nikgdy przenigdy nie mów nigdy". Może się komuś spodoba. Opowiada ona o dziewczynie Sophie, która musi wyjechać z miasta na wieś, w której spędziła pierwsze lata swojego dzieciństwa, na której spotka ją mnustwo niespodzianek..
Mam nadzieje, że się spodoba.
Dziękuję ❤
CZYTASZ
Liczysz się ty {Lutteo}
FanfictionOd pocałunku Lutteo na dachu i rozstania się minęły 3 lata, niestety.. od tamtej pory Luna i Matteo niespotkali się. Rozmawiali przez video chat, dużo pisali i rozmawiali przez telefon. Lecz po jakimś czasie ich kontakt powoli się urywał, aż do tego...