Interludium: Korespondencja

5K 619 395
                                    

Notka od autorki: Ten rozdział znajduje się poza zwykłą sekwencją rozdziałów. Takie przerywniki będą nazywane "Interludiami". Będą w sobie zawierały dokumenty i listy. Tutaj zobaczymy listy Dracona do jego ojca, zobaczymy część wydarzeń z jego perspektywy.

Tak swoją drogą: Postanowiłam, że w tym AU Draco będzie miał puchacza o imieniu Imperius, ponieważ takie imię prawdopodobnie uważał za najbardziej odpowiednie.

---* * *---

1 września 1991

Drogi ojcze,

Do Hogwartu dotarłem bezpiecznie i zostałem przydzielony do Slytherinu. Zupełnie jakby ktoś miał do tego jakieś wątpliwości! Razem z matką wspaniale mnie wychowaliście i nie mam zamiaru zawieść pokładanych we mnie oczekiwań. Rolę, którą Malfoyowie od zawsze spełniali w Slytherinie – jego przywódców – będę wypełniał z gracją i elegancją.

Ale, ojcze, wydarzyło się coś niezwykłego: przydzielono do Slytherinu Pottera! Nie, nie Chłopca, Który Przeżył; spotkałem go, to zatwardziały Gryfon. Ma jednak brata bliźniaka, wiedziałeś o tym? Harry'ego. Myślę, że jest starszy, ale to dlatego, że wygląda starzej. Ma zielone oczy, bliznę w kształcie błyskawicy i dziwną aurę mocy. Wiedziałem, że przydzielą go do Slytherinu od chwili, w której spotkałem go po raz pierwszy w pociągu, ponieważ od jego magii rozbolała mnie głowa. Ochroniłem się tarczą, której mnie nauczyłeś, i wkrótce ból minął. Za to mina Harry'ego, kiedy Tiara przydzieliła go do Slytherinu, była naprawdę zabawna. Zupełnie jakby się tego nie spodziewał!

Slytherin okazał się dokładnie taki, jak opowiadałeś. Od razu poczułem się tu jak u siebie, gotów do przyjęcia naturalnego biegu rzeczy i zatryumfowania nad pospólstwem, które spróbuje się tu rządzić albo zwątpić w moją niekwestionowaną wyższość.

Twój kochany syn,

Draco Malfoy

* * *

2 września 1991

Drogi ojcze,

Używam szkolnej sowy, by wysłać Ci ten list, tylko dlatego, że jeszcze nie odesłałeś Imperiusa. Przysięgam Ci, że w żadnym razie nie uważam zwykłej hogwarckiej sowy za godną bycia malfoyowskim posłańcem.

Dzisiejsze lekcje były wspaniałe. Już wiem, że bardzo spodobają mi się zajęcia z transmutacji, mimo że prowadzi je McGonagall, która jest starym nietoperzem, zupełnie tak, jak mówiłeś. Przynajmniej zna swoje miejsce, zdaje sobie sprawę z tego, kim jestem i nie ośmiela się być wobec mnie niesprawiedliwa, choć żaden z obecnych na lekcji Gryfonów i tak nie daje jej pretekstu do niesprawiedliwej oceny. Blaise Zabini powiedział po zajęciach coś komicznego na jej temat, ale w zamian dostał więcej pracy domowej. Będę musiał pamiętać, by w jej pobliżu trzymać język na wodzy.

Zajęcia z zaklęć będą łatwe, co mnie nie dziwi. Profesor Flitwick wygląda zabawnie. Czy to prawda, że ma w sobie krew goblinów, drogi ojcze?

Harry Potter siedzi obok mnie na każdej lekcji. Jest bardzo wyciszony i nadąsany, a ilekroć idziemy korytarzem, cały czas rozgląda się za tym swoim bliźniakiem. Zachowuje się, jakby uważał, że byle pyłek kurzu jest groźny dla Chłopca, Który Przeżył. Przynajmniej powstrzymałem go przed podejściem do brata podczas drugiego śniadania, zwracając mu uwagę, że Gryfoni się spóźnili, a my zaraz nie zdążymy dotrzeć na czas na zaklęcia.

Co mi przypomina, ojcze: Harry jest chyba nieświadomy własnej mocy. Doszły do Ciebie jakieś plotki o tym, że Potterowie mają tak potężnego syna? Czy Connor Potter, ten gryfoński gnojek, może być tak silny, że nie jestem w stanie nawet go wyczuć? On nie przyprawia mnie o ból głowy.

Ratując ConnoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz