Rozdział dziesiąty: Wielki dzień Connora

5.4K 651 554
                                    

Notka od autorki: Zrobiłam z dwóch pomniejszych rozdziałów jeden dłuższy, dlatego rozdział dwunasty (ten, w którym miało się znaleźć wyjaśnienie względem tego, czemu wszystkim wydaje się, że to Connor jest Chłopcem, Który Przeżył) stał się rozdziałem jedenastym.

A w tymczasem pokrzyczmy wspólnie na Harry'ego za jego ośli upór.

---* * *---

– Connor!

– Tata!

Harry uśmiechnął się, gdy zobaczył, jak ich ojciec łapie Connora w ramiona i kręci nim wkoło. Czerwone szaty do quidditcha powiewały niczym płomienie.

Albo kopyta jednorożca ryjące ziemię tamtej nocy...

Harry wyrzucił z myśli to skojarzenie i ostrożnie przysunął się do wrót Hogwartu, żeby rodzice mogli go zauważyć. Przyszli przywitać się z Connorem, gdy tylko opuścił boisko quidditcha po ostatnim ostrym treningu ze swoim szalonym kapitanem, Oliverem Woodem. Lily stała tuż za Jamesem. Uśmiechała się do nich, ale jej oczy pozostawały smutne, jakby wiedziała, że takie chwile nie potrwają już długo. Syriusz z Remusem również się pojawili, jak zauważył Harry, ale zatrzymali się nad jeziorem, gdzie prowadzili ożywioną dyskusję, której tematem mogło być wszystko, od wielkiej kałamarnicy po ostatnią dziewczynę Syriusza.

– Harry.

Harry uśmiechnął się, kiedy matka zwróciła na niego uwagę. Przeszedł parę kroków i stanął przed nią, a ona wyciągnęła dłoń i przeczesała mu delikatnie włosy. Lubił ten gest tylko wtedy, gdy ona go wykonywała. Tylko ona wiedziała, jak ułożyć jego włosy tak, żeby wyglądały na nieco mniej rozczochrane niż zwykle. Przyległ do niej, a ona objęła go jedną ręką.

– Słyszeliśmy o tym, jak obroniłeś swojego brata, Harry – szepnęła. – Jesteśmy z ciebie dumni.

W jej oczach zabłysły łzy, kiedy ścisnęła jego ramię.

Harry kiwnął głową. Po incydencie z trollem razem z Connorem wysłali do swoich rodziców listy i mimo że obaj przedstawili tę samą wersję wydarzeń, Lily doskonale umiała czytać między wierszami. Jej mina sprawiła, że poczuł się ciepło i bezpiecznie. Oczywiście, w ciągu ostatnich kilku miesięcy otrzymywał od niej listy, łącznie z tym, w którym oboje z Jamesem zapewniali go, że byli zaskoczeni, ale zdecydowanie nie zdegustowani jego przydziałem do Slytherinu. Connor napisał do nich nawet przed Harrym, jeszcze zanim ten zdążył z nim o tym porozmawiać, twierdząc w liście, że musiała zajść jakaś pomyłka i teraz wszyscy Potterowie uważali, że owa pomyłka istotnie musiała zajść i pewnie popełniła ją Tiara Przydziału.

James odstawił Connora i podszedł do Harry'ego. Objął go i potarmosił mu włosy, niwecząc porządek, jaki zaprowadziła tam Lily. Harry z matką spojrzeli na siebie i oboje wywrócili oczami, po czym Lily wróciła do roztkliwiania się nad Connorem, przyznając, że w szatach do quidditcha wyjątkowo mu do twarzy.

– Tu jesteś, Harry!

Harry odwrócił się, żeby powitać Syriusza, który wyglądał na zmęczonego. Chłopiec skrzywił się.

– Znowu się nie wysypiasz? – zapytał swojego ojca chrzestnego.

Remus zachichotał znad ramienia Syriusza, po czym uniknął ciosu, który Syriusz wyprowadził, nawet nie zaszczyciwszy przyjaciela spojrzeniem.

– Można tak powiedzieć – powiedział Remus. – Oczywiście, kompletny brak snu byłby tu lepszym określeniem.

– Lubię się zabawić – bronił się Syriusz nadąsanym głosem, przez który brzmiał, jakby był młodszy od Connora. Wzmógł to wrażenie, pocierając dłonią twarz i rozcierając ciemne kręgi pod oczami. – Zawsze lubiłem.

Ratując ConnoraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz