– Wstawaj, Harry!
– Już nie śpię, Draco – powiedział Harry, siadając i przeciągając się leniwie.
Draco, który rozsunął zielono–srebrne kotary wiszące nad łóżkiem Harry'ego, wyglądał przez chwilę na zaskoczonego, ale zaraz potem złapał go za ramię i wyciągnął na zewnątrz. Harry westchnął, ale nic nie powiedział. Przez większość czasu jedynymi ludźmi, którzy go dotykali, byli jego rodzice, Connor, Syriusz i Remus. Będzie musiał przyzwyczaić się do innych osób, zwłaszcza kiedy tak bardzo starali się zostać jego przyjaciółmi.
Nie rozumiał tego i musiał to przyznać przed samym sobą, kiedy Draco ciągnął go przez pokój wspólny, a potem podziemnym korytarzem w kierunku Wielkiej Sali. Draco zachowywał się... cóż, nie bardzo jak Malfoy, z uporem ściągając na siebie uwagę Harry'ego. Ale przecież byli w Slytherinie inni ludzie, łącznie z Vincentem i Gregorym, których Harry poznał zeszłej nocy, a którzy z radością poświęciliby Draconowi całą uwagę, której tak bardzo pragnął. Co mu przychodziło z narzucania się Harry'emu?
Zachowuje się tak, ponieważ jesteś bratem Chłopca, Który Przeżył, wyszeptał w głowie Harry'ego głos, któremu nie bardzo ufał. Brzmiał strasznie podobnie do głosu węża albo Slytherina. Draco chce dorwać Connora. Chciał się z nim zaprzyjaźnić, a teraz prawdopodobnie pragnie zostać jego wrogiem. Pokaż mi lepszy sposób niż przekonanie Connora, że jego brat zwrócił się przeciw niemu.
Zdążyli już dotrzeć do Wielkiej Sali i Harry zobaczył Connora siedzącego z Ronem przy stole Gryffindoru. Tym razem jego bliźniak nawet na niego nie spojrzał, jedynie odwrócił głowę i podniósł głos.
Jeszcze sobie dzisiaj pogadamy, obiecał Harry swojemu bliźniakowi, siadając i sięgając po półmisek z jajkami. Nie pozwolę, żeby mój własny brat był wobec mnie uprzedzony w tak idiotyczny sposób. Wszyscy w Slytherinie mogą być obślizgłymi wężami – ja nigdy się nim nie stanę.
– Profesor Snape znowu na ciebie patrzy.
Harry zamrugał, słysząc słowa Dracona, ale nawet nie zerknął na stół nauczycielski. Czuł na sobie wzrok profesora.
– Tak, wiem – powiedział, po czym przerwał, żeby napić się soku dyniowego bez rozpryskiwania go po całym stole. – Nienawidził naszego ojca, gdy chodzili razem do szkoły.
Zastanawiał się, czy nie powiedzieć Draconowi o długu życia i że Snape był tak naprawdę dobry, ale powstrzymał się. Być może Draco nie był jeszcze śmierciożercą, ale Lucjusz Malfoy wciąż mógł być zainteresowany tego rodzaju szczegółami.
Nie znoszę mieć tajemnic, jęknął w myślach, zanim zdążył wrzucić to uczucie do sekretnej skrzynki we własnej głowie. Nie wyglądałoby to tak, gdybym był w Gryffindorze. Tam większość osób byłaby z natury bardziej przychylna stronie Światła.
Kiedy skończył, zamknął solidnie pudełko. Był w Slytherinie, a Snape jeszcze nie podszedł i nie zasugerował, że syn Pottera tak naprawdę powinien był trafić do Gryffindoru, więc chyba jednak będzie musiał dać z siebie wszystko.
* * *
Jak się okazało, nastał piątek, a Harry nie widział się z bratem dłużej niż parę minut naraz albo bliżej niż po drugiej stronie morza nieznanych twarzy. Wszyscy uczniowie znajdowali się nieustannie w ruchu, przechodząc z jednej klasy do drugiej i rozmawiając tak głośno, że delikatne nawoływania Harry'ego niemal zawsze ginęły w hałasie. A może były ignorowane? Harry wiedział, że Connor mógł być zbyt zły, by zwracać na niego uwagę, nawet jeśli usłyszał słowa brata.
CZYTASZ
Ratując Connora
FanfictionPierwszy tom Sagi Poświęcenia AU, (bardzo) Ślizgoński Harry. Harry ma brata bliźniaka, Connora, który jest Chłopcem, Który Przeżył i Harry postanowił poświęcić życie chroniąc go - samemu przy tym pozostając niezauważonym. Ale pewni ludzie nie pozwol...