Harry pchnął grube pnącze zwisające z gałęzi i zanurkował pod nim, idąc w kierunku narzucanym przez różdżkę. Przynajmniej teraz nie muszę być cicho jak wtedy, gdy śledziłem Quirrella, pomyślał, i mogę używać Lumos bez obawy, że ktoś mnie tu znajdzie.
Chyba że Quirrell wyszedł dzisiaj do lasu.
Albo jakieś magiczne stworzenie zobaczy światło i przyjdzie tutaj, gotowe mnie pożreć.
Harry zmusił się, by przypomnieć sobie, że Draco też może je zobaczyć i podejść do niego. Nie było to prawdopodobne, ale w Zakazanym Lesie mieszkało wiele pomocnych stworzeń. Trzeba było wziąć wszystko pod uwagę.
Harry westchnął. Skoro już mowa o stworzeniach, to prędzej czy później chyba będę się musiał zatrzymać i zmierzyć z tymi tutaj.
Niemal od chwili wejścia do lasu słyszał delikatne dźwięki przed sobą i po bokach. Nic go nie atakowało, więc je zignorował, zdecydowany znaleźć Dracona, zanim coś mu się stanie. Ale teraz odgłosy były głośniejsze i bardziej natarczywe i wiedział, że w końcu będzie musiał nawiązać kontakt z tym, co je wydawało.
Zawrócił.
– Kto tam? – zawołał. – Słyszę was.
Zebrał się w sobie na wypadek, gdyby śledzące go stworzenia nie były inteligentne i zdecydowały się na niego ruszyć chmarą.
Miał Protego na końcu języka.
Minęła dłuższa chwila ciszy. Następnie znowu rozległy się dźwięki, tym razem głośniejsze i wyraźnie bliższe. Harry wcześniej słyszał tylko przytłumione stąpnięcia, ale teraz wyraźnie rozpoznawał stukot kopyt.
Centaur wybiegł kłusem spomiędzy drzew po prawej stronie ścieżki i zatrzymał się tuż przed nim. Światło z różdżki Harry'ego oświetlało twarz stworzenia, nadając jej demonicznego wyrazu. Miał niezwykle niebieskie oczy, włosy tak jasne jak Dracona, a jego sierść lśniła delikatnym odcieniem złota ciemniejącego po bokach.
– Harry Potterze – wyszeptał centaur. – Gwiazdy nad tobą czuwają.
Harry zerknął w górę, ale przez gęste korony drzew nie mógł zobaczyć nawet skrawka nieba.
– Tak jak i nad tobą – odpowiedział, skupiając swoją uwagę z powrotem na centaurze. – Czemu?
– Wiemy, że szukasz chłopca, który jakiś czas temu wszedł do lasu – wyszeptał centaur. – Dzięki obserwacji gwiazd wiemy o wielu sprawach. Twoja przyszłość jest w nich zapisana, Harry Potterze. Jest w nich zapieczętowana.
Harry po raz kolejny – pierwszy raz miał miejsce wtedy, gdy przeczytał o nich w książce o magicznych stworzeniach – doszedł do wniosku, że centaury są straszne. Przytaknął tylko.
– Dzięki – powiedział. – To zawsze miło wiedzieć. Ale teraz muszę znaleźć Dracona. – Zawrócił i ponownie skierował się w dół ścieżki.
Z prześwitu po lewej wybiegł galopem kasztanowy centaur, zatrzymując się wprost przed nim. Był większy od izabelowatego, a w świetle jego ciemne włosy i oczy zdawały się mieć kolor jeżyny. Założył ręce na piersi i spojrzał spokojnie na Harry'ego.
– Musisz pójść z nami, Harry Potterze – powiedział centaur o izabelowatej maści. – Gwiazdy dziś jasno płoną. Marsa widać w pełnej jego chwale. Przez wzgląd na to chcemy podziękować i wysłuchać tego, kto przyszedł pod egidą Marsa.
Harry ukrył swoją irytację. Miał nadzieję jak najszybciej znaleźć Dracona, ale nie był pewny, czy poradzi sobie z dwoma centaurami naraz. Do tego wolałby nie pozostawiać żadnych dowodów na to, że w ogóle był w lesie tej nocy, a martwy albo ranny centaur z pewnością zaniepokoiłby postronnych. Zmusił się do uśmiechu.
CZYTASZ
Ratując Connora
FanfictionPierwszy tom Sagi Poświęcenia AU, (bardzo) Ślizgoński Harry. Harry ma brata bliźniaka, Connora, który jest Chłopcem, Który Przeżył i Harry postanowił poświęcić życie chroniąc go - samemu przy tym pozostając niezauważonym. Ale pewni ludzie nie pozwol...