11. Prawda

260 48 13
                                    

- Luhan jesteś u siebie?! Gdzie jesteś do cholery?!- wiedziałem, że biegnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Luhan jesteś u siebie?! Gdzie jesteś do cholery?!- wiedziałem, że biegnie. Co chwilę słyszałem, jak mówił ciche "przepraszam" najprawdopodobniej na kogoś wpadając.

- Jes... W pracy, proszę przyjdź- załkałem szarpiąc się, kiedy brunet próbował zakryć mi usta dłonią. Nagle w budce rozbrzmiał dźwięk przerywanego połączenia. Otworzyłem szeroko oczy przerażony.- Halo?! Sese!- krzyczałem zaczynając coraz głośniej płakać. 

Brunet zaciskał dłoń na moich ustach wykonując jeszcze kilka mocniejszych pchnięć. Poczułem, jak we mnie dochodzi wyrzucając z ust gardłowy jęk. Jongin znów pociągnął mnie za włosy i rzucił na drzwi budki. Z moich ust wydobył się jęk bólu i mocno zacisnąłem oczy. Podniosłem się podtrzymując klamki drzwi. Zauważyłem, że w drzwiach wciąż były klucze, dlatego przekręciłem je jeszcze raz i wyciągnąłem chowając do kieszeni bluzy, którą ciąż miałem na sobie. Poczułem kolejne mocne szarpnięcie i uderzyłem plecami o barowe krzesełko, na którym zwykle przesiadywałem. Krzyknąłem czując, jak łzy zaczynają spływać mi po policzkach, a nieprzyjemny ból w plecach rozchodzi się po całym ciele. Wciągnąłem gwałtownie powietrze zaciskając mocno zęby. Jongin złapał za moja bluzę i spoliczkował kilka razy krzycząc w międzyczasie jakieś słowa, których nie rozumiałem.

Miałem wrażenie, że ledwo siedzę, chociaż każdy ból dostatecznie mnie rozbudził.

Żyłem, ale miałem wrażenie, że umieram.

W końcu brunet odrzucił mnie do tyłu i wstał zabierając z podłogi swoje spodnie. Nie spojrzał na mnie nawet raz. Nie obchodziło go to, w jakim stanie jestem. Kiedy wciagnął spodnie na nogi w budce rozległo się donośne pukanie do drzwi.

- Klucze. Gdzie są klucze?!- wrzasnął brunet, a ja sięgnąłem do kieszeni i rzuciłem mu klucze pod nogi. Ten złapał je i podszedł do drzwi otwierając je małymi kluczykami. Chwilę później usłyszałem głośny trzask drzwi i jak ktoś wpada do środka.

- Ty pieprzony kretynie! Właśnie przeleciałeś mi chłopaka!- między każdym słowem robił przerwę, żeby go uderzyć. Chwilę później obok mnie wylądował Jongin zwijający się z bólu. Podniosłem głowę patrząc na wściekłego Sehuna stojącego w drzwiach, który dosłownie kilka sekund później rzucił się na przyjaciela z pięściami.

- To zwykła dziwka!- warknął brunet powstrzymując Sehuna od zadawania mu kolejnych ciosów.- Nic nie warta...- nie skończył, bo blondyn znów zaczął okładać go pięściami w i tak zakrwawioną twarz.

- Sehun...- załkałem podnosząc się na dłoniach.- Sehun zostaw go, proszę. On...- przerwałem jakby nie wierząc w to, co właśnie chciałem powiedzieć.- On nic nie zrobił.

- Luhan co ty pieprzysz?! Spójrz na siebie i zobacz, w jakim stanie jesteś. Naprawdę jesteś w stanie po tym wszystkim mówić, że on nic nie zrobił?

- Po prostu... Po prostu go wyrzuć- szepnąłem patrząc w podłogę. Przez kilka dłuższych sekund w budce słychać było tylko nasze oddechy, aż w końcu usłyszałem, jak Sehun ciągnie Jongina i wyprowadza z budki zatrzaskując za nim drzwi. Chwilę później usiadł przede mną patrząc jak sam siadam opierając się plecami o metalowa szafkę. Podniósł dłoń chcąc najprawdopodobniej pomóc mi wstać, ale odtrąciłem ją, mocno zamykając oczy. Z jego ust wydobyło się głośne westchnienie i złapał mnie za ramiona patrząc mi w oczy stanowczym wzrokiem, po czym podciągnął mnie do góry.

I miss you | HunHanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz