simply four

242 8 6
                                    

-Zagrajmy w dziesięć pytań- stwierdził nagle Bradley, a ja podskoczyłam na siedzeniu, bo w jednym uchu miałam słuchawkę i słuchałam Heart Out

Ostatecznie dołączyłam do Brada w dalszej części drogi, bo uświadomiłam sobie, że podróż z nim będzie o wiele przyjemniejsza niż z dziewczynami. Caitlyn tylko spojrzała na mnie, jakby była zdziwiona, że wybrałam jakiegoś nieznanego chłopaka a nie je, ale potem tylko wzruszyła ramionami i wróciła do plotek z Leigh i Lily. 

Nie przyjaźniłam się z nimi, ale Caitlyn była pierwszą osobą z mojej nowej klasy, z którą rozmawiałam. Już pierwszego dnia obie się zgubiłyśmy i dlatego też zapytała, czy z nią usiądę. 

Nie przejmowała się, że się przesiadłam i po jakieś godzinie na moim miejscu siedziała już jakas inna dziewczyna.

-Rozkręcasz się z każdą minutą, przysięgam- uśmiechnęłam się i wyłączyłam muzykę

-Wiem już czego szukasz, że jesteś niezdecydowana w McDonaldzie i z jakiegoś powodu siedzisz ze mną- wyliczył- Ale to mało...- dodał i spojrzał na mnie, jak dziecko, które chce wyciągnąć od rodzica lizaka.

-No dobra- odpowiedziałam i odwróciłam się lekko- Ale zaczynasz...

Bradley wziął głęboki wdech i zrobił minę, jakby się zamyślił. 

Kiedy tu podeszłam zdawało mi się, że jest takim outsiderem, albo celowo izoluje się od ludzi, ale w rzeczywistości był całkiem sympatyczny i zabawny. Czasami miewałam problemy z nawiązywaniem znajomości albo prowadzeniem rozmowy, ale on mnie idealnie z tym wyręczał.

-Kiedy ostatnio zrobiłaś coś co się przerażało?

Uśmiechnęłam się

-Przyszłam tutaj- odparłam, a on wywrócił oczami

-Nie gramy jeśli nie będziesz szczera- zastrzegł- Nie jestem przerażający w ogóle- kiwnął głową- Mam 175 centymetrów wzrostu i ....

-Nie masz 175- pokręciłam głową i spojrzałam na niego wzrokiem typu: chciałbyś

-Nie, ale mógłbym- odparł wyraźnie akcentując każde słowo

-Jasne, niedźwiadku- zaśmiałam się

Dopiero po chwili uświadomiłam sobie co powiedziałam więc postanowiłam szybko wybrnąć z sytuacji i zadać mu pytanie:

-Moje będzie oryginalniejsze. Jak wygląda twój idealny dzień?

-Hm, uwielbiam wakacyjne dni- stwierdził patrząc na sufit autokaru, jakby się zastanawiał co powiedzieć dalej- Wiesz, wstaję trochę późno, robię kawę i idę obejrzeć Przyjaciół o dziewiętnastej...

Zaśmiałam się cicho i pokręciłam głową. 

-Trochę późno- powtórzyłam- wieczorem...

-Nie lubię wstawać wcześnie- stwierdził- zachowuję się wtedy jak zombie

-Niemożliwe...- machnęłam ręką

-Okej, moja kolej. Wymień pięć rzeczy, które czynią cię naprawdę szczęśliwą

-To nie pytanie- zmarszczyłam brwi

-Masz zamiar się tego czepiać?

W naszej rozmowie, co chwila któreś z nas mówiło coś drażliwego, ale zdawało się, że ani on ani ja się tym nie przejmowaliśmy. Jakbyśmy się znali już dłuższy czas i wiedzieli, że nie mówimy tego na serio. Była to miła odmiana, że nie musiałam tak bacznie uważać na słowa.

-Twoja gra została źle nazwana- stwierdziła - ale dobra, poświęcę się... Muzyka, z pewnością...

Zaczęłam mówić, a Bradley zaczął wskazywać palcami ile rzeczy wymieniłam przy czym nie spuszczał ze mnie wzroku. Trochę czułam się onieśmielona, ale próbowałam udać, że jestem całkiem opanowana z tą sytuacją. 

-Morze, uwielbiam morze- powiedziałam z całkowitą powagą- Wczesne poranki, przy czym mam na myśli czwartą, piątą rano...

-O nie, dziewczyno...- wtrącił kręcąc głową

-Pizza- dodałam szybko- I święta Bożego Narodzenia, mam świra na ich punkcie 

-Myślałem, że większość ludzi lubi święta...

-Uwierz mi, nie tak jak ja. Zaproszę cię kiedyś w ten czas do mojego domu to się przekonasz o czym mówię

-Poczekaj, zapiszę to sobie w terminarzu...

-Hej, chcecie krakersy?

Głowa Jamesa ponownie wyłoniła się znad siedzenia, a my z Bradem się zaśmialiśmy, bo chłopak co jakiś czas proponował nam kolejne jedzenie, a my zaczęliśmy się zastanawiać jaka pojemność ma jego plecak podręczny.

Okazało się, że miał jakąś koszulkę i pożyczył ją Carrie, która była mu tak wdzięczna, że go uściskała na parkingu.

-A ten dalej wpycha im jedzenie- zawtórował mu Tristan, którego zdążyłam naprawdę polubić.

Jego sarkazm przebijał chyba wszystko. 

-Masz dzisiaj dobry dzień, co? - zapytał Bradley

-Nigdy nie był lepszy, lokaty- westchnął- Jedziemy już prawie pięć godzin, nie mogę siedzieć tyle w jednym miejscu

-Właściwie to jedziemy cztery- skorygował James- a jakieś półtorej godziny temu był postój..

-Ej, nie chcesz usiąść z Carrie?- zapytał Tris, za co dostał kuksańca od Jamesa

Po chwili oboje zaczęli się przepychać, śmiejąc się przy tym i zdawało mi się, że znają się nieco dłużej niż od początku roku.

-Ile się już znacie?- zapytałam w końcu, bo nie dawało mi to spokoju

-No, prawie miesiąc- odparł Tristan mrużąc oczy, jakby próbował sobie dokładnie przypomnieć- Stary to nasza miesięcznica...

-Uratowałem mu raz życie- poszczycił się James

-Co za kłamstwo!To był tylko plaster!

Tristan szybko zaprotestował, a my zaczęliśmy się śmiać. 

Perfect StrangersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz