-Czy tu wcześniej też było tak ciemno?- zapytał Brad, kiedy nasz cały ""squad"" znalazł się już na korytarzu
-Ty nie wiesz, bo wcześniej byłeś nieżywy- wyjaśnił James
Wywróciłam oczami, bo ich logika zaczynała mnie dziwić bardziej niż powinna.
Rozejrzałam się wokół i zauważyłam, że faktycznie jest jakoś ciemniej niż gdy szłyśmy tym samym korytarzem z Carrie.-Pewnie wyłączają światła po północy- stwierdził Connor
-No żeby tak na nas oszczędzać... - Tristan z dezaprobatą pokręcił głową
-To jeszcze nic- włączyłam się- Kiedyś mieszkałam 10 dni w pensjonacie, w którym wyłączali ciepłą wodę po 11. Było nas 6 w pokoju...
-Uh, wpieprzyłabym tym ludziom- odparła Carrie
-A ja bym wpieprzył paczkę Laysów. Może pójdziemy jednak znaleźć ten automat- przypomniał Tristan
Po kilku mniej i bardziej chamskich uwagach, w końcu postanowiliśmy pójść zaopatrzec się w jakieś szybkie jedzenie.
Kiedy jednak chcieliśmy ruszyć w kierunku automatu, okazało się, że kierujemy sie w dwóch zupełnie innych kierunkach.Ja i Carrie od razu chciałyśmy skręcić w prawo, tymczasem James, Connor i Tristan byli przekonani, że trzeba iść w lewo.
Brad dalej udawał martwego, więc stanął tylko na środku korytarza i patrzył w obie strony.
Wyglądał jak czterolatek, który zgubił swoją mamę w supermarkecie.
-To może jest kilka automatów- stwierdził
-Może... Ale ten nasz jest bliżej- odpowiedziała szybko Carrie i założyła ręce na biodrach.
Co jak co, ale ta dziewczyna swojego to potrafiła bronić. Bałabym się wejść jej w drogę...
-Ale nasz jest lepiej zaopatrzony
James nie dał za wygraną i stanął naprzeciw dziewczyny.
Oboje wpatrywali się w siebie przez krotką chwilę, jakby przygotowywali się do konkursu: kto szybciej dobiegnie do automatu i coś kupi.-Okeej- Carrie w końcu przerwała ciszę- W takim razie zróbmy małe zwody, kto pierwszy znajdzie się w pokoju wygrywa
-To nie może się skończyć dobrze- szepnął mi do ucha Brad
-Jak myślisz, ile godzin po lekcjach będziemy musieli odsiedzieć?- zapytałam, ale nie miałam szansy dostac odpowiedzi, bo James podjął wyzwanie.
-Świetnie- brunetka kiwnęła głową- Możesz wziąć chłopaków, my z Holly damy sobie radę we dwie
-Stary nie ma mowy- powiedział Connor do Jamesa- One by nas sprzedały dwa razy
-Doczekam się na to jedzenie czy nie?- wtrącił Tris, ale został skutecznie uciszony i tylko przewrócił oczami- Dobra, ja idę z Carrie, bo przypuszczam, że może mieć racje...
-Zdradziłeś nas Evans!- krzyknąl Connor, ale jego krzyk został stłumiony przez ręke Jamesa.
Może nigdy nie byłam jakąś superpilną uczennicą, ale wolałabym nie zostać przyłapana na wędrówkach późną nocą z chłopakami, kiedy dawno powinniśmy być w osobnych pokojach.
Jeszcze nie bardzo się zorientowałam jakie zasady panują w tej szkole więc wolałabym nie przekreślić się na starcie.Zresztą spędzanie czasu z chłopakami i szukanie o 3 w nocy automatu to coś czego nie robiłam od nigdy. Nie zdobyłabym się na to, gdyby nie Tristan.
Zdziwiło mnie, że był moim całkowitym przeciwieństwem, a jednak go polubiłam.-Nie- odparł "Evans"- po prostu chcę coś zjeść
-W takim razie- zaczął teatralnie James- idziemy Connor- dodał i uniósł dumnie głowę- Kupimy masę jedzenia.... I się z wami nie podzielimy
-Woho, wafle ryżowe- mruknął Tris z udawanym entuzjazmem.
I w jednej sekundzie obie grupy zaczęły iść w zupełnie innych kierunkach, a my z Bradem w dalszym ciągu staliśmy przed drzwiami naszego pokoju.
-A my co mamy zrobić?- powiedziałam nieco głośniej, żeby mogli mnie usłyszeć
-Hej, umiecie udawać nieżywych?- zapytał odwracając się Tristan
Wywróciłam oczami
-Nie wierzę, że to mówię, ale w końcu mu przypieprzę- mruknęłam, a Brad zaczął się śmiać