-Tris debilu to wcale nie jest jednorożec!- wrzasnął Brad o jakieś pierwszej w nocy- To jest zwykły koń z rogiem
-Brazolku debilu, zamknij się, bo zaraz będziemy musieli wrócić do naszego pokoju- odpowiedział mu na to Tristan
Oboje popatrzyli po sobie, a potem pokręcili głowami i wybuchnęli śmiechem.
Cała czwórka siedziała tutaj odkąd ich numer z telefonem się nie udał, bo uznali to za jakiś rodzaj "zadośćuczynienia". Osobiście nie miałam nic przeciw temu i zdawało mi się, że Carrie też, bo nie miała problemu z krzywymi kreskami, które James zrobił jej fioletowym eyelinerem.
Tymczasem ja siedziałam obok Connora na łóżku i patrzyliśmy jak "tatuażysta" Tristan Evans wykonuje swoje pierwsze arcydzieło. Oczywiście do wykonania jednorożca, którego zażyczył sobie Brad, miał jedynie czarny eyeliner i długopis. I póki co chyba nie wychodziło mu to za dobrze.
-Bo jednorożec to jest koń z rogiem- stwierdził Connor
-A skrzydła?
-YYYY to jest pegaz, Simpson- wtrąciłam jako znawczyni jednorożców, kucyków i pegazów.
Czasami ludzie dziwnie na mnie patrzyli, gdy przychodziłam do sklepu z zabawkami i naciskałam wszystkie śpiewające kucyki pony. A potem wolałam mamę, a ta tylko kręciła z dezaprobatą głową. Może miała tylko jedno dziecko, ale ono nigdy nie dorastało...
-Widzę tu prawdziwą znawczynię- Bradley zrobił dziwną minę, a potem uniósł dumnie głowę i zapytał- Czy robiłaś test, którym z kucyków jesteś?
-Oczywiście- odparłam- Jestem Rarity. Niech zgadnę, ty jesteś Pinkie Pie albo Rainbow Dash
-Pinkie Pie- uśmiechnął się dumnie
-Wcale mnie to nie dziwi- stwierdził Tristan
Chwilę jeszcze siedział w skupieniu uzupełniając swoje "dzieło", a potem odsunął się nieco i kiwnął z uznaniem głową.
-Arcydzieło!
Bradley wyciągnął rękę przed siebie i przyjrzał się rysunkowi na ręce
-Co to do cholery jest?
-Pająk w wannie- Tris wzruszył ramionami- No nie wiem, jak wy, ale też się chcę dowiedzieć jakim kucykiem jestem.
-Stawiam dziesięć, że będziesz Apple Jack-powiedziałam
-To jest najlepsza noc jaką do tej pory miałem- stwierdził Connor
Nadużyliśmy więc trochę hotelowego wifi, żeby się dowiedzieć, którym z kucyków jest Tristan, potem Carrie, a potem Connor i James.
Oczywiscie Carrie i Connor zaczęli się później kłócić, które z nich będzie lepszą Rainbow Dash, a skończyło się na jednej rozszarpanej poduszce i piórach unoszących się wokół nas.
Nawet nie przypuszczałam, że ta noc będzie tak wyglądać, a jak do tej pory bawiłam się naprawdę dobrze. Zastanawiałam się, czy może nie usnęłam w autokarze i gdy się obudzę znowu będę w towarzystwie Caitlyn, ale wszystko było całkiem realistyczne.
-Wiecie co zgłodniałem- powiedział jakieś pół godziny później Connor
Wszyscy siedzieliśmy na ziemi, oddychając po walce na śmierć i życie i odpoczywając.
-Mam w pokoju...- zaczął James, ale żaden z chłopaków nie dopuścił go do głosu
-Żadnych wafli ryżowych, nie chcę o tym słyszeć- Connor zatkał sobie uszy- LALALALA
-Mamy toster, ale nie mamy co do niego włożyć- stwierdził Brad
-Ktoś chce pogratulować temu małemu geniuszowi, który wziął toster, ale nie wziął chleba?- spytał Tristan przewracając oczami, a Brad rzucił w niego poduszką, a potem kołdrą, a ja bałam się, że zaraz nadejdzie i łóżko
-Gdzieś tu był automat- wtrąciła w końcu Carrie
-To idziemy?- zapytał James
-Ale teraz?- spojrzałam na nich zdziwiona
Chwilę patrzyliśmy na siebie, a potem jakbyśmy zgodnie stwierdzili, że mamy tylko tą noc i kiwnęliśmy do siebie głowami.