-No tego to się po tobie nie spodziewałam Holly
Usłyszałam nad sobą donośny głos, który wyrwał mnie ze snu tak nagle, ze prawie wyskoczyłam z łóżka.
Otworzyłam zaspane oczy i spojrzałam na Carrie, a dopiero po chwili zaczęłam sobie przypominać zeszłą noc.
Bradley wparował nad ranem do pokoju i zajął się jedzeniem tak bardzo, ze nawet nie musiałam go upominać, żeby był cicho i nie obudził Carrie. Ale spędziliśmy dobrą godzinę, a potem widocznie usnęliśmy.
-Ta, jest u nas- dodała dziewczyna do telefonu- Brazolku wstawaj, zamknąłeś chłopaków w pokoju i nie mają jak wyjść
-No wiem- odparł Brad energicznie wstając z łóżka
-Chyba znudziły go twoje wafle, albo Holly była ciekawszym towarzystwem niż wy
-Jestem tutaj- przypomniałam- Dlaczego zamknąłeś ich w pokoju?- zapytałam, jakby ten fakt dopiero do mnie dotarł
Rano raczej nie kontaktowałamm zbyt dobrze. Poza tym musiało być naprawdę wcześnie.
-Wychodziłem. A jakby się ktoś włamał?
-Z czego są te wafle? Ze złota?
-O co wam chodzi z tymi waflami?- zapytał robiąc dziwną minę-Dobra, idę ich uwolnić- stwierdził w końcu- Dzięki Holly za dotrzymanie mi towarzystwa, widzimy się na śniadaniu
I tak z wielkim uśmiechem na ustach opuscił nasz pokój, a ja w dalszym ciągu ledwo ogarniałam co się dzieje wokół mnie.
-Możesz mi powiedzieć co Bradley Simpson robił w naszym pokoju?
Carrie szybko zwróciła swój wzrok na mnie i dziwnie się usmiechneła.
Przetarłam oczy i wzruszyłam ramionami.-Był głodny, a my miałyśmy jedzenie.
-Zaczynasz mnie zaskakiwać Holly Sparks
-Ta, ja siebie tez...
-A i mam jeszcze jedno pytanko
-Nie, nic nie będzie- przewróciłam oczami
-Nie o tym mowie. Ale będzie- zastrzegła od razu- Co wy planowaliście wczoraj na konwersacji?!
-Nie masz się czym przejmować.... Wszystko załatwimy sami.- uśmiechnęłam się
-Na Boga, musisz przestać z nimi przebywać...
A póki co zapowiadało się na to, że to dopiero początek.
________________________________________
Zostały trzy do końca