Hermiona usiadła na swoim łóżku i wyciągnęła z szafki nocnej świeże bandaże i opatrunki. Draco przysiadł obok niej i przypatrywał się temu, co robi. Zaraz jednak wyciągnął swoją różdżkę i jednym zwinnym ruchem rozciął jej bandaż. Chwycił ją za rękę i odkrył jej ranę. Hermiona odwróciła głowę. Nienawidziła tej rany, nie lubiła patrzeć na nią. Draco widząc co się dzieje, delikatnie dotknął jej brody i przyciągnął jej twarz.
- To twoja historia, nie powinnaś się jej wstydzić - powiedział szczerze. Hermiona zamrugała szybko oczyma. Nie spodziewała się pocieszenia w takich słowach i to od Malfoy'a. To znaczy wiedziała, że nie są na ścieżce wojennej, nawet bardzo go polubiła, ale to nie było w jego stylu. Spodziewała się od niego jakiegoś określenia w stylu "będzie dobrze". Teraz mogła szczerze przyznać, że nic o nim nie wie. Nie miała pojęcia jak bardzo się zmienił i dopiero teraz to zobaczyła. Musiała przyznać, że bardzo podoba jej się odkrywanie nowego Malfoy'a. Uśmiechnęła się lekko i spojrzała na swoją ranę. Uświadomiła sobie, że w słowach Malfoy'a jest dużo racji. To była jej historia, to jak zawzięcie walczyła o Hogwart i swoje życie. Nie powinna się wstydzić tego, raczej powinna być dumna. Obiecała sobie, że od tej pory inaczej będzie podchodziła do swojej rany, nie będzie się jej już wstydzić. No bo w końcu nie ma czego, teraz to wie.
- Masz rację, zawsze uważałam to jako moją skazę, jako hańbę i wstyd - rzekła szczerze. Draco uniósł zdziwiony wzrok na dziewczynę. Nie przerywał jednak opatrywać rany.
- Powiem ci, że gdybym był na twoim miejscu, cieszyłbym się - powiedział cicho. Hermiona zmarszczyła czoło. - To lepsze niż mroczny znak - wyjaśnił szybko, widząc niezrozumiały wzrok dziewczyny. Uważał, że to on powinien się wstydzić swojego przedramienia, a nie ona. To też była jego historia, jednak tutaj nie miał czym się chwalić.
- Draco on praktycznie jest niewidoczny - pocieszała szatynka.
- Mi się wydaje, że ciągle go widać i ludzie zawsze się na niego patrzą. Kilka razy dziennie upewniam się, że jest niewidoczny. Kiedy jest okropnie gorąco, chodzę w krótkim rękawie, ale zawsze staram się zasłaniać tą rękę - przyznał szczerze. - Gotowe - dodał, kiedy zapiął klamerkę od bandaża.
- Dziękuję - powiedziała szczerze i uśmiechnęła się. Powoli przysunęła się do Dracona i przytuliła go. Miała wątpliwości czy to robić, ale to było silniejsze od niej. To jakby bezwarunkowy odruch, nad którym nie potrafiła zapanować. Draco zesztywniał nieco, ale zaraz przymknął oczy i odwzajemnił uścisk. Który nie trwał długo, bo nie był przyzwyczajony do takich czułości. Za chwilę odsunął szatynkę nieco od siebie.
- Dzięki - rzekł i postarał się przywołać delikatny uśmiech. Zauważył, że Hermiona zawsze tak robiła, kiedy chciała kogoś pocieszyć. Po tym krótkim geście robiło mu się miło. Draco jednak nie przywykł do delikatnych i miłych uśmiechów, więc finalnie wpłynął na jego twarz grymas. Hermiona jednak zrozumiała zamysł chłopaka i zaśmiała się wesoło.
Po krótkiej chwili Hermiona i Draco zeszli do Ginny i Blaisa. Zastali ciekawy widok, kiedy to para całowała się i praktycznie rozbierała. Szatynka przybrała kolor prawie bordowy, a blondyn uśmiechnął się kpiąco, aby zaraz chrząknąć. Dwójka niewyżytych gości oderwała się od siebie. Widać było, że zawstydzili się i głupio im było, że dali ponieść się chwili. Zapewne alkohol tylko im w tym pomógł. Pośpiesznie zaczęli się poprawiać, odsuwając się od siebie na znaczną odległość.
- Nie musicie przerywać - wtrącił blondyn i usiadł na swoim wcześniejszym miejscu. Blaise zmarszczył czoło i już miał coś odpowiedzieć, kiedy to Hermiona pojawiła się z nową butelką alkoholu.
- To co, pijemy dalej? - zapytała. Nie wiedziała co zrobić z zaistniałą sytuacją, ale doszła do wniosku, że najlepiej będzie zachowywać się, jakby nic się nie stało. Dwójka nakrytych gości odetchnęła z ulgą i pokiwali głowami w zgodnym geście.
Noc wyglądała, jakby nie miała końca. Nikt nie był jeszcze zmęczony, ani im się śniło kończyć imprezę, nawet jeżeli zegarek wskazywał na godzinę 2. Całe szczęście, że Hermiona mieszkała w domu, a do najbliższego sąsiada miała spory kawałek, bo inaczej policja już dawno by u nich zawitała. Muzyka była podkręcona, aby dziewczyny mogły potańczyć. Mężczyźni za to siedzieli razem i rozmawiali ze sobą. Zaraz jednak Hermiona z Ginny zmęczyły się, więc szatynka przyciszyła sprzęt i usiadła naprzeciw przyjaciół. Pomyślała sobie, że chyba za dużo wypiła i na pewno jutro tego pożałuje. Spojrzała na Malfoy'a i pod wpływem wypitych procentów zrobiło jej się go niewiarygodnie żal. Bardzo mu współczuła, bo bardzo dużo przeżył, a był jeszcze młody. Od najmłodszych lat musiał się zmagać z ojcem tyranem, który później wplątał go do szeregu śmierciożerców. Tam miał jeszcze gorzej, bo musiał robić złe rzeczy, nawet jeżeli tego nie chciał. Następnie zabił swoją przyjaciółkę i po dzień dzisiejszy płaci za ten błąd. Hermiona uświadomiła sobie, że bardzo chciałaby mu pomóc, ale nie wiedziała jak. Zdawała sobie sprawę z tego, że pomóc może Malfoy'owi tylko spotkanie z Pansy. Obiecała sobie, że jutro przejrzy potrzebne księgi i znajdzie sposób, by Draco spotkał się ze swoją przyjaciółką. Następnie zaczęła rozmyślać o Harrym. Bardzo niepokoiła się o niego, bo nie miała żadnych wieści od niego. Kiedy Ginny zostawiła go, on całkowicie odseparował się od niej. Nie raz dzwoniła do niego, bo chciała się z nim spotkać i porozmawiać, aby pocieszyć, ale Harry nie odebrał od niej ani jednego telefonu. Wiedziała, że jej przyjaciel przeżywa teraz najgorszy okres w swoim życiu i rozumiała, że chciał być sam, ale to nie zmienia tego, że ona się martwi i chce wiedzieć co się z nim dzieje. Miała nadzieję, że poradzi sobie jakoś i zaraz znów będzie się cieszył życiem, a o tym co łączyło go z Ginny pozostanie wspomnieniem, który nie sprawia bólu. Przypomniała sobie o wspaniałych chwilach, które przeżyli razem. Nie wiedziała czemu, ale na myśl przyszła jej wojna i to jak szukali horkruksów. Uświadomiła sobie, że te chwile zbliżyły ich jak nigdy. Pamiętała do dziś jak bardzo cierpiała, kiedy zobaczyła, że Hagrid niesie poległego Harrego. Również do dziś pamięta, jak bardzo się ucieszyła, kiedy zobaczyła, że on żyje. Była niezwykle dumna z niego, a to, że był właścicielem wszystkich insygni, zdumiewało jeszcze bardziej.
Hermiona nagle poderwała się z kanapy i spojrzała na Dracona. Jej przyjaciele spojrzeli się na nią niezrozumiale. Widzieli, że nieco odpłynęła i rozmyślała nad czymś. Nie chcieli jej przeszkadzać, ale to zachowanie nieco ich zaniepokoiło.
- Boże, Draco, kamień wskrzeszenia - krzyczała rozemocjonowana.
- Co z nim? - zapytał nie rozumiejąc dalej jej zachowania.
- Dzięki niemu skontaktujesz się z Pansy - wyjaśniła szczęśliwa. Zaczęło do niej docierać, że znalazła sposób na rozwiązanie jego problemu.
- Przecież on został zniszczony - odrzekł zmieszany. Zastanawiał się jak Hermiona mogła nie wiedzieć o tym. Sam sobie przypomniał, jak był zły, kiedy przeczytał w jednej gazecie, że wszystkie insygnie zostały zniszczone przez Harrego, aby nikogo nie kusiły. Pomysł z użyciem kamienia wpadł mu jako pierwszy do głowy, ale po wyczytaniu takiej informacji, całkowicie go odpuścił. - Wyczytałem w gazecie, że Harry zniszczył wszystkie insygnie - dodał widząc szok na twarzy Hermiony.
- Tak, Harry podał takie informacje do gazety, ale poza różdżką, żadna insygnia nie została zniszczona. Przecież musiał coś powiedzieć, a świadomość ludzi, że on nie ma insygni, nie ściągała na niego niebezpieczeństwa - wyjaśniała powoli, a Draco zrobił się jeszcze bardziej blady. O ile to było możliwe.
CZYTASZ
Dramione - Okaleczeni ✓
FanfictionPo wojnie ich dusze zostały okaleczone. Na ich drodze staje terapeuta - John Lockhart. Okazuje się, że powrót do rzeczywistości jest bardzo trudny. Jak ciężką drogę stoczą, by żyć normalnie? Czy kiedykolwiek będzie normalnie? Czy organizm Hermiony z...