Draco wpatrywał się jak zaklęty w oczy dziewczyny, która przyznała, że zaczyna coś do niego czuć. W tej chwili przeklął wszystkie wspólne chwile, w których dał jej jakiekolwiek nadzieję. Sam nie był pewien co czuje. Sądził, że po wypadku z Pansy nie będzie w stanie z kimkolwiek się związać. Nawet nie sądził, że będzie miał przyjaciółkę. To prawda, Hermiona bardzo go pociągała, ale bał się, że to nie jest do końca to. Nie chciał składać jakiś obietnic, jeżeli miałby zaraz się wycofać. Zdawał sobie sprawę, że może stracić teraz Hermionę, bardzo tego nie chciał. Ale również wiedział, że nie jest w stanie powiedzieć jej tego, czego oczekuje. Przymknął powieki zastanawiając co powiedzieć wyczekującej dziewczynie. Postawił na szczerość.
- Nie mogę złożyć ci żadnych obietnic, jeżeli nie jestem pewien swoich uczuć - zaczął delikatnie. Nie chciał wystraszyć dziewczyny i zrazić jej kompletnie do siebie. Nie zasługiwała na ostre słowa. - Bardzo cię polubiłem, pociągasz mnie, ale to za szybko na jakiekolwiek deklaracje. Bardzo zostałem zraniony, przez długi okres czasu myślałem, że już nie będę z żadną kobietą. To z tobą jest dla mnie czymś nowym. Musisz mi dać czas, abym sam mógł się przekonać co czuje - wyjaśnił najdelikatniej jak potrafił. Cieszył się, że ma to już za sobą. Bardzo chciał utrzymywać dalszy kontakt z dziewczyną. Obawiał się tylko, że ona poczuje się urażona i będzie chciała się od niego odciąć. Hermiona natomiast uważnie przeanalizowała słowa blondyna i poczuła się niezwykle głupio. Cały czas myślała, że to ona jest skrzywdzona, bo dał jej nadzieje. Nie myślała nad tym, że Draco tak wiele przeżył i może być zagubiony w swoich uczuciach.
- Masz rację, myślałam tylko o sobie - powiedziała spuszczając głowę. Draco niewiele myśląc przysunął się do dziewczyny i zgasił lampkę. Ona również się podsunęła potrzebując bliskości i ułożyła swoją głowę na jego wyciągniętym ramieniu. On za to przytulił ją do siebie. Cieszył się, że z nią może pozwolić sobie na takie porozumiewanie się bez słów. Może nie wszystko zostało wyjaśnione, ale to im wystarczało. Chcieli żyć tym co jest teraz, a nie tym co będzie, nawet jeżeli mogliby cierpieć.
John wstał z samego rana i postanowił otworzyć drzwi Hermiony. Uchylił je lekko i spostrzegł tą dwójkę, która spała sobie smacznie. Ucieszył się, kiedy zauważył, że są przytuleni do siebie. Mógł szczerze sobie pogratulować, że jego intryga przyniosła skutki. Co prawda słyszał wieczorem krzyki Hermiony, ale potem było zupełnie cicho. Jak widział, prawdopodobnie się pogodzili. Skierował się na kanapę w salonie. Zaraz jednak przystanął i zgiął się wpół czując niewyobrażalny ból brzucha. Jęknął i oparł się o ścianę. Powoli dotarł do kanapy i usiadł oddychając głęboko. Bał się pomyśleć co to było, bał się, że jego czas dobiega końca, a on nawet nie rozpoczął leczenia. Severus dopiero przygotowywał eliksiry dla niego. Jutro wieczorem miał przyjąć dopiero pierwszą dawkę. Ucieszył się, czując jak ból mija. Wyprostował się i odetchnął z ulgą. Zaraz do salonu wkroczył Draco, a za nim Hermiona.
- Powiesz mi co to miało znaczyć wczoraj? - zapytał Draco. Może plan Johna się powiódł, ale Draco nie jest zwolennikiem takich metod rozwiązywania sporów. John spojrzał na Hermionę, która uśmiechnęła się delikatnie do niego, jakby chciała powiedzieć "dziękuję".
CZYTASZ
Dramione - Okaleczeni ✓
FanfictionPo wojnie ich dusze zostały okaleczone. Na ich drodze staje terapeuta - John Lockhart. Okazuje się, że powrót do rzeczywistości jest bardzo trudny. Jak ciężką drogę stoczą, by żyć normalnie? Czy kiedykolwiek będzie normalnie? Czy organizm Hermiony z...