Kookie: to już zaraz
Kookie: te szpitalne sale, mimo że za mgłą, śnią mi się prawie codziennie
Kookie: to jest koszmar, Taehyungie, ja tu zwariuję
Kookie: mam dość, chyba jednak nie chcę tej operacji, wolę być ślepy
(proste jk, kursywa tae)
dzwoni: bube
chcesz odebrać nadchodzące połączenie? tak nie
- Taehyungie? Jestem zmęczony...
- Godzinka do przygotowań?
- Tak. Jak sobie wyobrażę, że trzymasz mnie za rękę, to będzie dobrze?
- Musi być dobrze, głuptasie. Moja mamusia będzie zła tam w niebie, jeśli już na mnie nie spojrzysz, więc nawet nie próbuj jej się sprzeciwiać! - Odparł pewien siebie i uśmiechnął się, wiedząc, że Jungkook z pewnością również uniósł kąciki swoich ust.
- Chciałbym zobaczyć teraz Twój uśmiech, Taehyungie.
- Chwilka.
Tae:
- Śliczny, troszkę ci włoski ściemniały. Uśmiechaj się tak zawsze, modelko moja. Boże, zaraz zwrócę obiad... - Stęknął i nachylił się ku oknu, które było delikatnie uchylone. Wziął parę głębokich wdechów, by pozbyć się mdłości.
- Fuj, Jungkookie! Jesteś ohydny. Nie będę sprzątał twoich wymiocin, jak kiedyś przyjdziesz nawalony jak szpak do domu, zapamiętaj to sobie!
- Czy to była obietnica wspólnego zamieszkania? - Uśmiechnął się pod nosem i odezwał się radosnym głosem.
- Może? Atfu, Jungkook, wzywaj pielęgniarkę! Musi cię ładnie przyszykować, mój książę. Tak w ogóle... To dalej lubisz te wiśniowe lody? A twoim ulubionym kolorem dalej jest czarny? Wciąż lubisz te pedalskie spodnie z dziurami? Dalej kochasz mnie w tym brązowawym sweterku?
- Kocham cię we wszystkim. Lody lubię każde, poza truskawkowymi. Ulubionym kolorem dalej jest czarny i, tak, wciąż lubię te pedalskie spodnie. - Przewrócił oczami, głęboko odetchnął i przymknął oczy, unosząc kąciki ust. - Muszę lecieć. Strasznie się denerwuję!
- Spoko loko, mój duży. Będzie dobrze, nawet nie będzie cię bolało! Ile to ma trwać?
- Około dwudziestu minut.
- W takim razie będę czekał! Ustawię minutnik i jeśli nie zadzwonisz do mnie po operacji, osobiście urwę ci jaja, jasne?
- Uh, jasne, Taehyungie. Do usłyszenia później, kocham cię! - Zawołał nieco nerwowo, będąc już pospieszanym przez pielęgniarkę. Obecność Taehyunga, mimo że odległa, zdecydowanie koiła jego zszargane nerwy.
- Zawstydzasz mnie zawsze, gdy tylko to mówisz. Okej, więc złap mą dłoń, o wielki rycerzu! Twoja księżniczka czeka, do później! - Pisnął, przez co u nich obu wywołał śmiech. Po paru sekundach rozłączyli się.
Taehyung przez następnie kilkadziesiąt minut siedział w jednym miejscu, zupełnie jak na szpilkach, ze ściśniętym w dłoni telefonem, wpatrzony w jeden punkt na ścianie. Jungkook zaś kilkakrotnie prosił o leki uspokajające, których niestety nie mógł już otrzymać i prawie rozpłakał się, nim zawieźli go do sali operacyjnej.
Ah, Taehyung zdecydowanie za bardzo go rozczulał!
CZYTASZ
you're my sky | Vkook ✔️
Fanfiction9-letni taehyung wraz z 8-letnim jungkookiem pisze na czacie, gdzie przez kilka następnych lat wspólnie przeżywają swoje pierwsze szóstki i jedynki, wzloty i upadki, pierwsze kłótnie, pierwsze poważne łzy, pierwsze miłości, pierwszy alkohol, pierwsz...