15."Susan żyje"

878 50 9
                                    

Maratonu nie będzie:( miało być 8KOMENTARZY , a jest tylko dwa więc xd. Macie jeszcze czas:) aczkolwiek rozdzał dodaje dziś następny chyba w środę(?)

Obudził mnie dźwięk przychodzącego sms'a. Był on od mojego "wybawcy".

Wybawca: Haha nie tak dużo pytań:) nie powiem ci wszystkiego, bo nie mogę:) to nie są żarty , ani nie jesteś w ukrytej kamerze.

Ja:To dlaczego to robisz?

Wybawca: Bo chcem ci pomóc.

Ja:Zabiłeś mojego pana od matematyki?

Wybawca: Od dziś będziesz bezpieczena. Powinnaś się cieszyć i mi podziękować.

Ja: Cieszyć się?! Z czego? Że zabiłeś człowieka?! To jest żałosne. Nie chcem mieć nic wspólnego z mordercą.

Wkurzyłam się! Zabił człowieka! On jest nie normalny. Mam mu podziękować?! Chyba pójść z tym na policje.

____________________________________

Do mojego pokoju wparowała Megan. Przestraszyłam się, lecz nie dałam po sobie tego poznać. Zachowywałam się normalnie, choć gesia skórka na ramieniu pozostała.

-Wyjeżdżam-oznajmiła.

-Wyjeżdżasz?-zapytałam

-Tak. Do mojej koleżanki.

-Gdzie?

-Do Meksyku. Ona mieszka w małej wiosce bez telewizji, ani internetu, więc nie będzemy mogli się ze sobą kontaktować.

-Ile tam będziesz?

-Niewiem. Tyle ile potrzeba. Od siedmiu do ośmiu miesięcy.

-Jedziesz tam , aby usunąć dziecko?

-Nie. Nie usunę. Urodze i odam je w dobre ręce.

-Nie boisz się wyrzutów sumienia?

-Nie.

-Ach tak. Ja zapomniałam, że ty boisz się reakcji rodziców. Ale Megan oni ci pomogą. Może na początku będą źli, ale pomogą ci. Tak samo jak, ja i babcia.

-Postanowiłam już i nie zmienie zdania. Samolot mam o dwudziestej.

-Megan...

-A i jeszcze jedno zapytaj rodziców i babcie o Susan, bo tylko ty nie znasz prawdy.

-Co? Jakiej prawdy?

-Susan żyje...-zrobiło mi się ciemniej przed oczami. Po chwili zendlałam...




Hmm? I co dalej!?

Sad GirlOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz