IV

1.1K 100 20
                                    

*Betty's POV *

Dzisiaj jest czwartek oraz nasze pierwsze spotkanie kółka, na które zapisaliśmy się z Jugheadem. Postanowiłam zapisać się razem z nim, bo wiedziałam, że jeśli nie będzie tam miał któregoś z nas - mnie albo Archiego, to nie pójdzie, a Jug wręcz kocha pisać. Poza tym zawsze chciałam pisać do szkolnej gazetki.

No dobrze oczywiście jest jeszcze jeden najważniejszy powód, dla którego wyskoczyłam z tym pomysłem - chciałam spędzić trochę czasu z Juggim.
Ale teraz bardzo się denerwuję.

Dzisiaj obudziłam się trochę wcześniej i przygotowałam sobie w co się ubiorę. Zeszło mi z tym, ale w końcu coś wybrałam. Położyłam na swoim łóżku cienką, czerwoną sukienkę na ramiączkach, lekką narzutę - jest jeszcze ciepło, ale nie wiem czy aż tak. Obok niej leżała teraz moja ulubiona bransoletka.
Na podłodze umieściłam czarne baletki. Ponieważ miałam już przygotowany strój postanowiłam zadzwonić do chłopaków i ich obudzić.

Wybrałam numer Archiego.
Sześć sygnałów, ale nareszcie odebrał.

- Halo? Kto mówi? - usłyszałam jego zaspany głos.

- Tutaj twoja mama, Archibaldzie. -
Postanowiłam zrobić mu kawał i udawałam głos jego mamy, co ku mojemu zaskoczeniu jakoś mi wychodziło. Najwyraźniej tyle czasu spędziłam w jego domu i tak wiele razy słyszałam głos jego mamy, że umiem go naśladować. - Czas wstawać.

- Oj zaraz. Jest jeszcze wcześnie.

- Siódmą nazywasz wcześnie?
Natychmiast wstawaj. Zaraz przyjdą twoi przyjaciele i będziecie musieli wychodzić. - Co prawda to oni mieli przyjść do mnie, ale raczej nie zwróci na to teraz uwagi.

- Co? Już siódma?! Niemożliwe.
Przecież zawsze budzisz mnie o szóstej trzydzieści. - zgaduję, że trochę już rozbudzony Archie zdążył teraz popatrzeć na godzinę w swoim telefonie.

- Oj dobra jest szósta trzydzieści.
I to nie twoja mama tylko ja, Betty.
Jak mogłeś mnie nie poznać? - śmieję się do telefonu.

- Co? Betts to naprawdę ty? - dało się słyszeć zdziwienie w jego głosie.

- Jak mogłaś? I jakim cudem nie rozpoznałem twojego głosu?

- Bardzo śmieszne naprawdę. - powiedział sarkastycznie.
- Zobaczysz też cię tak kiedyś wkręcę. - odrzekł trochę naburmuszony.

- Jasne, jasne. Ok to wtawaj, a ja jeszcze obudzę Jughead'a i widzimy się u mnie o siódmej piętnaście.

Pożegnaliśmy się na razie.
Wyszukałam numer bruneta i popatrzyłam na jego zdjęcie. Uwielbiam jego włosy, ich kolor, miękkość w dotyku i to jak świetnie się układają. Mogłabym zanurzyć w nich swoją rękę podczas naszego pocałunku. Delikatnego, ale namiętnego.
Otrząsam się z marzeń i wybieram jego numer.

Pierwszy sygnał.
Chłopak odebrał. Trochę mnie to zdziwiło, ale może po prostu już wstał.

- Hej Juggy! - próbowałam powiedzieć te słowa najmilszym i najsłodszym głosem, tak by się nie zdenerwował, że go obudziłam.

- Cześć! Co tam? - odrzekł lekko zasypanym głosem, chyba starając się to ukryć.

- Nie przeszkadzam? To znaczy wiesz przychodzicie dzisiaj do mnie i chciałam was tak miło obudzić. O ile można kogokolwiek miło obudzić, bo przecież wyrywa się go ze snu, krainy marzeń i innego świata.
Ale chyba mi nie wyszło.

- Nie, o nic się nie martw B, jest w porządku. Naprawdę.
W sumie to muszę ci bardzo podziękować, bo nie nastawiłem na dziś budzika, a wątpię by tata mnie obudził na czas. Także uratowałaś mi dziś skórę.

- Mam pomysł! Może teraz do mnie wpadniesz właśnie będę robić śniadanie. Zjedlibyśmy razem.

- No nie wiem... Będę tyko zawadzać.

- Nieprawda. A poza tym mam twoje ukochane płatki Cini-Minis!

- Dobra. Przekonałaś mnie. - powiedział i rozłączył się.

Dobrze, więc tata pojechał z mamą do pracy, a potem coś załatwić i jestem tu sama.
Zaraz...
Właśnie uświadomiłam sobie co zrobiłam.
Będę teraz sam na sam z Jugheadem. W sumie tego chciałam, ale teraz się strasznie denerwuję.
Dokładnie w tej chwili usłyszałam dzwonek. Poprawiłam włosy patrząc w lustro i poszłam otworzyć drzwi.

Just Friends?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz