XIII

766 71 15
                                    

*Betty'sPOV*

Jeszcze sobie smacznie spałam, aż obudziły mnie ciche słowa bardzo dobrze znanego mi głosu.

- Jestem tu Betty i nigdzie się nie wybieram - tak był to Juggie, a ja nie mogłam w to uwierzyć.

Dlaczego to mówi? Czy ktoś może mi to wytłumaczyć?  Pewnie myśli, że śpię, ale i tak co miał na myśli wypowiadając te słowa?

Leżę tak z zamkniętymi oczami zastanawiając się nad całą tą sytuacją, aż po chwili orientuję się, że zasnęłam na klatce piersiowej Jugheada. I nic z tym nie zrobił? Mam nadzieję, że mu nie przeszkadzałam... A co jak przeze mnie nie mógł zasnąć? Albo źle mu się spało? Ugh.. pewnie wszystko zniszczyłam, jak zawsze.

Powoli otwieram oczy, nie czuję na sobie promieni słonecznych, chociaż w pokoju jest dosyć jasno. Gdy patrzę w górę rozumiem, że to dla tego, iż Jughead zasłonił bijące na mnie słońce swoim ramieniem, aby mnie nie raziło i pewnie, żebym mogła jeszcze spokojnie spać. Boże, on jest taki cudowny. Dlaczego jesteśmy jedynie przyjaciółmi? Tak bardzo pragnę z nim być. Wiem, że może to głupie, ale to jest moje największe najskrytsze marzenie. Szkoda, że tylko marzenie. Niby można i trzeba je spełniać, ale nie w takim przypadku, bo przecież znamy się wieki i jestem dla niego tylko przyjaciółką. To znaczy, tak myślę.

Otrząsnęłam się z przemyśleń i zauważyłam, że Jughead na mnie patrzy. Ciekawe o czym myśli?

- Hej - uśmiechnął się.

- Hej - odpowiedziałam. - Która jest godzina?

Chłopak wziął telefon z szafki i sprawdził godzinę.

- Dziesiąta.

- Już? - nagle się rozbudziłam. - Boże, przecież moja mama może tu wejść w każdej chwili, Jug! Musimy się zbierać, przecież ona nas zabije jak nas zobaczy.

- Betty, uspokój się - złapał mnie za ramiona, bym usiadła i spojrzała na niego. - Słyszałem rano twoich rodziców jak wychodzili, może poszli do sklepu czy coś, a pewnie nie chcieli cię budzić.

- Oh.

- Więc możemy jeszcze chwilę poleżeć.

- Ale...

- Oj, chwilę.

- Okay - zgodziłam się, no bo przecież też nie chciałam jeszcze wstawać.

- To co dzisiaj robimy?

- Możemy pojechać nad jezioro razem z V i Archim, co ty na to?

- Dobry pomysł, tylko trzeba skołować podwózkę.

- Możemy poprosić tatę Archiego.

- Świetnie, ale ty mu to mówisz - powiedział.

- Co, dlaczego ja?

- Bo ja wpadłem na ten pomysł. Poza tym oboje dobrze wiemy, że jak ty to powiesz, to Archie od razu się zgodzi.

- Nieprawda, ale niech ci będzie, zapytam się go - wstałam z łóżka, a gdy zobaczyłam, że on dalej leży i ma zamknięte oczy rzuciłam w niego poduszką.

- Ejjj, to bolało!

- Tak, jasne, a ja jestem cudotwórcą.

- Jesteś.

- Co? - przesłyszałam się, na pewno się przesłyszałam.

- Jesteś cudotwórcą, bo to dzięki tobie się właśnie uśmiecham i sprawiłaś, że choć na chwilę udało mi się zapomnieć o sprawach w domu.

- Hej, ja tylko wciągnęłam cię w kolejny serial. Nie ma za co.

- Właśnie za to też dziękuję.

- Dobra, najlepiej mi podziękujesz jak wreszcie wstaniesz.

- Nie, proszę cię, B. Nie chcę jeszcze nigdzie iść, jak wyjdę na zewnątrz, to będę chciał pójść do domu sprawdzić czy mój tata wrócił, a nie mam zamiaru oglądać go teraz całego nawalonego.

- W porządku - popatrzyłam na niego ze współczuciem. - Poleż jeszcze, a ja zrobię nam coś do jedzenia.

Zeszłam na dół i zajrzałam do lodówki zastanawiając się co zrobić na śniadanie. Wybrałam potrzebne produkty i zrobiłam tradycyjne kanapki. Chciałam, żeby Jug jeszcze trochę odpoczął, dlatego postanowiłam  załatwić wszystko na dzisiejszą wycieczkę, więc wybrałam numer Archiego.

- Hej Arch.

- Hej Betty. Co tam?

- Chciałbyś może pojechać z nami i V nad jezioro?

- Z nami... czyli?

- Um.. To znaczy ze mną i z Jugheadem.

- A jasne, dobry pomysł.

- A czy twój tata mógłby nas podwieźć?

- Zapytam go, ale myślę, że się zgodzi.

- Dobra, to daj mi od razu znać czy się zgodził i jeśli tak, to spotkajmy się u ciebie za dwie godziny. Nie martw się o prowiant, ja się tym zajmę.

- W porządku, pani organizatorko. Od razu do ciebie zadzwonię i pójdę wtedy po Veronicę.

- Dzięki, jesteś kochany - pożegnałam się i rozłączyłam.

Wzięłam talerz z kanapkami i udałam się z powrotem do mojego pokoju. Uchyliłam powoli drzwi, a moim oczom ukazał się śpiący Jughead. Wyglada tak słodko, gdy śpi. Co ja mówię, on zawsze wygląda słodko. Widząc go takiego chciałabym powiedzieć mu co czuję, bo i tak by tego nie usłyszał, dzięki czemu ja nie zapadłabym się pod ziemię po moich słowach i jego prawdopodobnej reakcji. Położyłam talerz na szafce nocnej obok łóżka i jak najciszej napisałam notatkę na małej karteczce, która mówiła:

Hej śpiochu :) Wszystko załatwione, Archie zapyta się o podwózkę i pójdzie po V, ja natomiast udałam się do sklepu po przekąski, zamknęłam dom i wzięłam klucz, więc się nie przestrasz. W razie czego dzwoń.
- Twoja, B

Zawsze chciałam zostawiać takie notatki moim bliskim. Nie pisać smsy czy dzwonić, tylko tak jak w dawnych czasach porozumiewano się za pomocą zwykłej kartki papieru.

Poszłam do najbliższego sklepu i wybrałam produkty, które mogą się na nam przydać. Następnie zapłaciłam i wracałam do domu.

Co myślicie o rozdziale?
Dziękuję Wam bardzo za każdy komentarz i gwiazdkę xx

Just Friends?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz