II

1.4K 100 28
                                    

*Betty's POV*
Dzisiaj jest pierwszy dzień szkoły. Obudziłam się o 6:15 i zaczęłam sobie przypominać jaki miałam dziwny sen. Śniło mi się, że wszędzie chodziłam tylko z Archim; do szkoły, kina, galerii handlowych, nawet jak przesiadywaliśmy w naszych domach byliśmy sami.

A co z Jugheadem? Przecież z nim też się przyjaźnię - nasza trójka zna się odkąd tylko pamiętam. I nie chcę stracić żadnego z nich. Mam nadzieję, że ten sen nic nie znaczy. Tym bardziej, że ostatnio, w czasie wakacji, często myślałam o Juggim. Sądzę, że nawet podczas naszych spotkań coś do niego poczułam, zwłaszcza dlatego, że wiele czasu spędziliśmy sami, gdy Archie wyjechał z miasta. Po prostu zaczęłam go postrzegać w inny sposób. Już nie jako przyjaciela, tylko kogos wiecej. Wielokrotnie wyobrażałam sobie jak by to było gdybyśmy byli razem.


Ale to jedynie moja wyobraźnia. W rzeczywistości jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi i to się raczej nie zmieni. Nie ważne jak bardzo bym tego chciała.

Z rozmyśleń wyrwał mnie głos mojej mamy:

- Córeczko wstawaj, czas do szkoły.

- Już idę, mamo.

Wstałam z łóżka i zeszłam na dół, czując przy tym znajomy zapach rozchodzący się po całym domu. W kuchni zobaczyłam mamę smażącą naleśniki.

- Cześć mamuś! Pierwszy dzień szkoły, a ty już szalejesz ze śniadaniami? - zaśmiałam się.

- Chciałam ci zrobić niespodziankę i jakoś osłodzić ten dzień.

- ooo Dziękuję ci bardzo. - podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam.

Gdy zobaczyłam stos naleśników na talerzu wzięłam sobie dwa. Doskonale znając już metodę mojej mamy na zwartość tych pyszności; te jasne były z nutellą, a te ciemniejsze z dżemem, wybrałam po jednym z każdego rodzaju.

- Twój tata będzie dziś pracował nad swoją książką, więc chciałam go jakoś zachęcić do oderwania się od tego ekranu laptopa i zjedzenia czegoś.

- Sprytnie, on kocha naleśniki najbardziej na świecie.

- No właśnie!

Zaśmiałyśmy się. Po posiłku szybko się ubrałam w koszulkę z krótkimi rękawkami, ponieważ miało być dziś ciepło, narzutę i jeansy. Przeczesałam włosy i nalożyłam błyszczyk na usta. Uzgodnilismy z chłopakami, że spotkamy się u Archiego i razem pójdziemy do szkoły. Tak więc pożegnałam się z mamą, która życzyła mi powodzenia i wyszłam.

* * *

Gdy przyszłam do domu Archiego otworzył mi jego tata, z którym się przywitałam. Zaprosił mnie do środka i powiedział, że chłopak jest na górze, więc udałam się do jego pokoju. Wchodząc tam zobaczyłam Archiego siedzącego na łóżku ze swoją gitarą grając powolną melodię, której jeszcze nie znałam.

Podczas wakacji Arch dużo komponował i potem grał nam te piosenki. Czasem nawet razem, we trójkę coś tworzyliśmy. Dużo się przy tym śmialiśmy, ale i ciężko pracowaliśmy. Stanęłam w drzwiach i słuchałam jego utworu. Po chwili chłopak zauważył mnie i przestał grać.

- Przepraszam. Nie chciałam ci przeszkodzić, ale to jest śliczne.

- Ściemniasz, ale dzięki.

- Naprawdę. Jest piękna. - wyznałam i uśmiechnęłam się do niego. Odpowiedział mi tym samym.

Po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi i zeszliśmy na dół. Był to Jughead. Miał na sobie swoją szarą czapkę, z której wystawały włosy bruneta. Wydawał się smutny, przygnębiony. Archie najwyraźniej to zauważył, ponieważ zapytał go co się dzieje. Chłopak w końcu powiedział, że jego tata ponownie się upił. Naprawdę mu współczuję mieszka sam z ojcem, który pije, a jego mama i siostra mieszkają daleko w całkiem innym miejscu.

- Bardzo mi przykro Jughead. - powiedziałam.

- Jest w porządku. - odpowiedział, ale było widać, że to nieprawda i po prostu nie chce, żebyśmy się matrwili.

- Na pewno musisz się z tego powodu źle czuć. Pamiętaj, że zawsze masz nas. - mówiłam  chcąc go pocieszyć.

- Tak stary, jesteśmy tu z tobą. - dodał Archie.

- Dziękuję. Naprawdę doceniam to.

Achiebald poszedł po plecak do swojego pokoju. Ja i Jughead zostaliśmy sami, więc podeszłam do niego i powiedziałam:

- Jeśli będziesz chciał to jestem tutaj, pamiętaj, Juggy.

Chłopak uśmiechnął się.

- Pamiętam. Dziękuję, Betts. - powiedział słodko zdrabniając moje imię. Uwielbiam, gdy mówi do mnie w ten sposób. Staliśmy bardzo blisko siebie patrząc sobie w oczy. Jego były takie szczere, jakby zaraz chciał mi opowiedzieć wszystko, co leży mu na sercu. Pojawiła się niezręczna cisza, napięcie rosło - wszystko wskazywało na to, że coś się wydarzy. I nagle do pokoju wszedł Archie. Od razu się od siebie odsunęliśmy.

- To co idziemy? - zapytał.

- Tak, chodźmy - odpowiedział Jughead.

Just Friends?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz