Mija doba.
Potem dwie.
A potem słyszę, że mam iść do domu.
Dostaję niezliczoną ilość wiadomości z pracy, lecz to nie jest teraz ważne. W końcu się rozładowuje.
W szpitalu obok mnie czuwa także Cecile. Czekamy i czekamy, lecz żadne z nas się nie odzywa.
Nie złapali tylko tego jednego, który mnie zranił. Rana została zszyta, zresztą, niewiele się nią przejąłem.
Gorzej z Tris.
Wciąż jest na OIOM-ie, w śpiączce. Lekarze mówią, że straciła wiele krwi. Jej stan nie jest dobry, ale, dzięki Bogu, stabilny.
Boję się tylko jednego- co będzie, jak się obudzi.
Przecież to zniszczy ją psychicznie. Będę jej pomagał najlepiej, jak będę potrafił, lecz częściowo, będzie musiała poradzić sobie też sama. Nie mogę przecież uporać się za nią z traumą.
A szkoda.
Wiem, że po je przebudzeniu, nic nie będzie już takie samo.
.................................................................................................................................................................................................
Beatrice.
Pierwszym dźwiękiem, który odbierają moje uszy, jest przeraźliwe pikanie.
Wyłączcie to!
Potem unoszę powieki.
Lecz jak najszybciej je zamykam.
Zgaście!
Otwieram usta, a moje gardło przeszywa ból.
Poruszam ręką i o mało nie mdleję, czując potworny ból na całym moim ciele.
Czy coś mnie przejechało?
Na przykład walec?
A potem zamykam oczy.
I wspomnienia wracają do mnie ze zdwojoną mocą.
Pamiętam wszystko.
Wszystko.
Nawet, gdy straciłam przytomność, odbierałam ból, upokorzenie, niemoc i wtręt do samej siebie. Ich dłonie....
Do oczu napływają mi łzy, zaciskam mocno powieki, lecz wtedy mój policzek zaczyna pulsować.
Unoszę ostrożnie rękę i przejeżdżam zdartymi, brudnymi i połamanymi paznokciami po szwach.
To Oni.
Z gardła wyrywa mi się niemy krzyk, a potem wybucham płaczem. Wiem, że teraz, nie ma to już sensu. Ale jednak się dzieje.
Potem na salę wpadają lekarze i zaczynają mnie uspokajać.
Ich dłonie są wszędzie, dotykają mnie, obłapiają, jak rzepy. Próbują mnie schwycić, lecz otrząsam się i oddalam. Cała się trzęsę. zaprzeczam ruchem głowy. Jedna z lekarek podchodzi powoli i wyciąga dłoń w moją stronę.
- Już jesteś bezpieczna, Beatrice, wróćmy na łóżko, bo jeszcze zrobisz sobie krzywdę- jej głos jest zdecydowany, lecz jednak łagodny. Jest w nim coś, co sprawia, że nie boję się jej AŻ tak. a może to fakt, że jest kobietą? Nie jestem pewna. W każdym razie wracam na łóżko i pozwalam,by lekarka podłączyła i kroplówkę i sprawdziła pracę serca.
CZYTASZ
Sklej mnie na nowo
RomanceAlanya Matterson- pewna siebie, chłodna, konkretna. Pełen profesjonalizm. Sukienki przed kolano, złoto. Klasa. Gilbert Bias- zadufany w sobie, surowy, stanowczy. Mężczyzna w pełnej krasie. Szyte na miarę garnitury, mercedes i penthouse. Tylko kt...