Rozdział dwunasty

169 8 3
                                    

Mija doba.

Potem dwie.

A potem słyszę, że mam iść do domu.

Dostaję niezliczoną ilość wiadomości z pracy, lecz to nie jest teraz ważne. W końcu się rozładowuje. 

W szpitalu obok mnie czuwa także Cecile. Czekamy i czekamy, lecz żadne z nas się nie odzywa.

Nie złapali tylko tego jednego, który mnie zranił. Rana została zszyta, zresztą, niewiele się nią przejąłem.

Gorzej z Tris.

Wciąż jest na OIOM-ie, w śpiączce. Lekarze mówią, że straciła wiele krwi. Jej stan nie jest dobry, ale, dzięki Bogu, stabilny.

Boję się tylko jednego- co będzie, jak się obudzi.

Przecież to zniszczy ją psychicznie. Będę jej pomagał najlepiej, jak będę potrafił, lecz częściowo, będzie musiała poradzić sobie też sama. Nie mogę przecież uporać się za nią z traumą.

A szkoda.

Wiem, że po je przebudzeniu, nic nie będzie już takie samo.

.................................................................................................................................................................................................

Beatrice.

Pierwszym dźwiękiem, który odbierają moje uszy, jest przeraźliwe pikanie.

Wyłączcie to!

Potem unoszę powieki.

Lecz jak najszybciej je zamykam.

Zgaście!

Otwieram usta, a moje gardło przeszywa ból.

Poruszam ręką i o mało nie mdleję, czując potworny ból na całym moim ciele.

Czy coś mnie przejechało?

Na przykład walec?

A potem zamykam oczy.

I wspomnienia wracają do mnie ze zdwojoną mocą.

Pamiętam wszystko.

Wszystko.

Nawet, gdy straciłam przytomność, odbierałam ból, upokorzenie, niemoc i wtręt do samej siebie. Ich dłonie....

Do oczu napływają mi łzy, zaciskam mocno powieki, lecz wtedy mój policzek zaczyna pulsować.

Unoszę ostrożnie rękę i przejeżdżam zdartymi, brudnymi i połamanymi paznokciami po szwach.

To Oni.

Z gardła wyrywa mi się niemy krzyk, a potem wybucham płaczem. Wiem, że teraz, nie ma to już sensu. Ale jednak się dzieje.

Potem na salę wpadają lekarze i zaczynają mnie uspokajać.

Ich dłonie są wszędzie, dotykają mnie, obłapiają, jak rzepy. Próbują mnie schwycić, lecz otrząsam się i oddalam. Cała się trzęsę. zaprzeczam ruchem głowy. Jedna z lekarek podchodzi powoli i wyciąga dłoń w moją stronę.

- Już jesteś bezpieczna, Beatrice, wróćmy na łóżko, bo jeszcze zrobisz sobie krzywdę- jej głos jest zdecydowany, lecz jednak łagodny. Jest w nim coś, co sprawia, że nie boję się jej AŻ tak. a może to fakt, że jest kobietą? Nie jestem pewna. W każdym razie wracam na łóżko i pozwalam,by lekarka podłączyła i kroplówkę i sprawdziła pracę serca.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 13, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Sklej mnie na nowoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz