Po dotarciu do domu, zdumiewa mnie to, co widzę. Na kanapie siedzi sobie Rose, ale uwaga, siedzi też na kolanach jakiegoś chłopaka. Całują się. Bardzo. Kurde. Są tak pochłonięci sobą, że nawet mnie nie zauważają. Po zdjęciu obuwia i wejściu do salonu chrząkam więc znacząco.
Odrywają się od siebie, jak poparzeni. Moja siostra ma zarumienione policzki i opuchnięte usta. Ramiączko od stanika ma zsunięte. Na chłopaka nie zwracam zbytnio uwagi. Zauważam tylko, że ma kolczyk w jednym uchu i przy brwi. Ma ciemne włosy i należy do tych ZZ.
Zaliczyć.
Zostawić.
Nawet gdybym chciała, to nie mam czasu na powiedzenie czegokolwiek, lub przyjrzenie się mu dokładniej, bo szybko zbiera swoje manatki i wychodzi. Rose natomiast wzdycha głęboko, poprawia włosy i rozwala się na kanapie z pilotem w ręku.
- Widzę, że w czymś przeszkodziłam- zagajam i siadam w fotelu obok niej.
- Co ty nie powiesz?- odpowiada z sarkazmem i prycha.
- Co to w ogóle za chłopak? Gdzie go poznałaś?- martwię się o nią trochę. Ma dopiero siedemnaście lat, nie chciałabym by została skrzywdzona.
- Co cię to obchodzi?- burczy.
- Nie masz humoru? OK. Rozumiem, że nie podoba Ci się, że weszłam, gdy byliście w trakcie ,, akcji", ale to mój dom i wybacz, ale ja również miałam naprawdę ciężki dzień.- odpowiadam i podnoszę się, by iść się przebrać. Nie reaguje, zastyga w miejscu i przełącza tylko kanał na jakiś film akcji.
Wciągam głośno powietrze i kieruję się do garderoby. Wybieram dopasowane dżinsy w jasnym odcieniu, flanelową koszulę w kratkę i moje kapciuszki. Włosy natomiast wiążę w wysokiego kucyka. Postanawiam popracować.
Idę do biura i rzucam się w wir pracy.
Mija godzina
I druga
I trzecia.
Udało mi się zrobić naprawdę dużo. Jak tak dalej później, to kolejną firmę mamy w garści. Nagle słyszę głośny dźwięk mojego brzucha. Jestem głodna, no tak. Nie jadłam przecież obiadu, a pora kolacji tuż tuż. Wtem słyszę pukanie. Po chwili do środka wchodzi Rosalie.
- Przepraszam, ok? nie powinnam się tak zachować. To był Mike, poznaliśmy się przez internet. Nadarzyła się okazja, a wtedy ty... dobra, nieważne. Po prostu przepraszam.- mówi ze spuszczoną głową, a mi aż żal się jej robi. Uśmiecham się do niej. Nie chcę jej robić jakiś zbytecznych kazań, jest już prawie dorosła Proponuję tylko:
- Pójdziemy coś zjeść?- jej twarz od razu się rozpromienia. Kiwa głową.
-Bądź gotowa za piętnaście minut.- oświadczam i wyłączam komputer, a ona wychodzi.
Nie przebieram się, zakładam tylko czerwone Converse i skórzaną kurtkę. Biorę torebkę.
Rosie natomiast zakłada jedną z par dżinsów, które kupiła dzisiaj i bluzę z BTS.
Wychodzimy.
Dzisiaj krótko, kochani. I nudno. Przepraszam. Ale mam konkurs z EDB i z angielskiego, więc wypadałoby się pouczyć. Następnym razem będzie lepiej. Obiecuję!
Buziaki:*
CZYTASZ
Sklej mnie na nowo
Roman d'amourAlanya Matterson- pewna siebie, chłodna, konkretna. Pełen profesjonalizm. Sukienki przed kolano, złoto. Klasa. Gilbert Bias- zadufany w sobie, surowy, stanowczy. Mężczyzna w pełnej krasie. Szyte na miarę garnitury, mercedes i penthouse. Tylko kt...