Rozdział czwarty

201 7 1
                                    

Kolejne dnie mijają mi w błogim spokoju. Gilbert nie dzwoni do mnie, co bardzo mnie cieszy. Nie rozmawiałam w sumie też z Katherine. Kursuję tylko między firmą, a domem. Może i nie mam dużo roboty, ale tak jest bezpieczniej. Nikt się mną wtedy nie interesuje. Gazety zaczynają znajdować sobie nowe tematy na nagłówki, co też pozytywnie wpływa na moje samopoczucie. Dziś jest piątek. Piątek wieczór. Jako atrakcyjna singielka powinnam wyjść do jakiegoś klubu, czy coś, ale zwyczajnie mi się nie chce. Tak więc siedzę sobie w czarnych spodniach dresowych  i oglądam serial Krzyk. Jestem właśnie na momencie, gdy Emma dostaje niepokojący telefon, gdy słyszę dzwonek do drzwi. Prawie rozsypuję przygotowany popcorn. Wkładam moje kapciuszki i kieruję się, by otworzyć. Wcześniej jednak zerkam przez judasza i omal nie zapadam się pod ziemię, gdy widzę, kto stoi po drugiej stronie. Przypomnę jeszcze, że nie mam makijażu, moje włosy są upięte na czubku głowy w ... coś, a na nosie mam okulary. Do drzwi dzwoni Gilbert. Po prostu cudownie! Czy wspomniałam, że nie pozmywałam po obiedzie? To przecież jakaś porażka! Jak mogłam do tego dopuścić?! JA?! Wciągam głęboko powietrze i staram się uspokoić. On natomiast nie przestaje dzwonić. Uparciuch! A co, gdyby nie było mnie w domu? Postanawiam siedzieć cicho, zaraz sobie pójdzie. Gdy jednak mija kilka minut, a pukanie nie ustaje, poddaję się. Podnoszę się z podłogi i z niechęcią otwieram drzwi.

Jeden z kącików jego ust podjeżdża do góry, a potem lustruje mnie wzrokiem. Powalający widok. I drugi kącik w górze. Świetnie. Ja też obrzucam go spojrzeniem. Ma na sobie zwykłe dżinsy i czarny t-shirt z dekoltem w serek. Włosy wyglądają na jeszcze bardziej w artystycznym nieładzie niż zazwyczaj. Na stopach ma vansy. Wygląda dziwnie. Normalnie. Już zamykam mu drzwi przed nosem, kiedy on blokuje je ręką.

- Ciebie też miło widzieć, Lana.-jego spojrzenie spotyka się z moim.- Wyglądasz niesamowicie seksownie- prawie krztusi się ze śmiechu. Co za bęcwał. Niewiele myśląc, moja dłoń po prostu zderza się z jego policzkiem.

- Wyjdź stąd natychmiast- syczę.

- Tak łatwo się mnie nie pozbędziesz.- to mówiąc pociera czerwony ślad.- Swoją drogą, nie wierzę, że mnie spoliczkowałaś. Zasłużyłem, ale nie sądziłem, że to zrobisz- wszedł już do środka, zdjął buty i rozsiadł się na kanapie. Deja vu.

- Nie będę się powtarzać, idź sobie.- mój głos dawno przestał być spokojny. Naprawdę nie lubię, gdy ktoś narusza moją przestrzeń osobistą.

- Coś ty taka niecierpliwa, skarbie? Dopiero przyszedłem- śmieje się z własnego żartu.- co właściwie oglądasz?- pyta z autentycznym zaciekawieniem.

- Krzyk- daję sobie spokój z wyganianiem go, i tak sobie nie pójdzie. Odpowiadam za to obojętnie i zabieram się za wkładanie naczyń do zmywarki.

- Którą część?- co za idiota.

- Nie film, tylko serial.- mówię zrezygnowana i przechodzę z kuchni do salonu. Siadam na fotelu, otulam się grubym kocem, kładę na kolana miskę z popcornem karmelowym i wznawiam odtwarzanie.

- Nie powinnaś zaproponować mi czasem czegoś do picia?- żartowniś się znalazł. Po raz kolejny z jego powodu zatrzymuję odcinek i cedzę, by zrozumiał.

- Częstuje się tylko gości, ty nie jesteś moim gościem, w sumie to nie rozumiem, co tu robisz. Jeżeli już musisz tu być, to siedź cicho i mi nie przeszkadzaj. Kuchnia jest obok, rączki widzę masz, jeżeli coś chcesz, to sobie weź i zamknij się wreszcie. - kończę monolog i wracam do oglądania.

Oglądamy cztery odcinki i w sumie, to nieźle, że przyszedł, bo w niektórych momentach naprawdę miałam cykora. Podczas naszego seansu, dziwnym zbiegiem okoliczności on przesuwa się bliżej mnie, ja dzielę się z nim moim popcornem, a on przynosi puszkę coli dla siebie i dla mnie. Nie rozmawiamy, jak już, to rzucamy jakiś komentarz odnośnie serialu. Jest całkiem przyjemnie, kiedy nie zachowuje się jak prawdziwy głupek. Przed dziesiątą jesteśmy głodni, więc zamawiamy chińszczyznę.

Sklej mnie na nowoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz