- Jeśli chcesz odnaleźć kasety musicie się przyznać co się wydarzyło tamtego dnia. Nie jestem przeciwko wam. Chce wam pomóc. To jest wojna. A na wojnie są ofiary.
- Jesteś pewna? Może jest jeszcze miejsce gdzie nie szukałaś.
- Nie, Matteo! Przeszukałam każdy zakątek domu i nigdzie ich nie ma. To koniec. Już po nas. - z oczu dziewczyny zaczęły lecieć łzy.
- Wszystko będzie dobrze. Poradzimy sobie razem. - posłał jej ciepły uśmiech i przytulił. Jestem przy tobie, skarbie i zawsze będę. - pocałował ją w czubek głowy.
- Wyglądacie uroczo. - oznajmiła Ambar.
- Tak jak ty z Simonem. - odpowiedział Matteo.
- Obie mamy szczęście. Ty masz Simona...
- A ty masz idiotycznego głąba.
- Niestety
- Ejejej. Ja tu jestem! - obie wybuchnęły śmiechem.
- Ale i tak cię kocham. - pocałowała go czule w usta.
- Nie chce wam przerywać tej wspaniałej sceny ale muszę ci porwać Lunitę.
- A nie mogę iść z wami? - jęknął Matteo.
- Jeśli chcesz słyszeć o kobiecych sprawach jak na przykład... - chłopak przerwał jej.
- Podziękuję. Idźcie same. Tylko zwróć mi ją całą. - zaśmiał się Matteo.
- O czym tak rozmyślasz? - z transu wyrwał ją delikatny głos ukochanego.
- O zeszłym roku. Wtedy zostaliśmy parą.
- To były moje cudowne chwile. - pocałował ją w usta.***
Właśnie wybijała północ. Żegnaj weekendzie. Witaj szkoło. Nie zwlekając dłużej, położyła się na łóżku i odpłynęła do krainy Morfeusza.
- Ambar! Powiedziałam ci coś!
- Teraz ja chce ci coś powiedzieć.
- A niby co takiego? - założyła ręce na piersi.
- Uwielbiam cię wkurzać.
- Ambar! - udała oburzoną.
- Wiesz jak ja cię kocham. Jesteś dla mnie jak siostrzyczka. - przytuliła Lunę.
- A ty jesteś moją siostrą, na której zawsze mogę polegać. - posłała jej ciepły uśmiech.Dziewczynę obudził głośny dźwięk budzika. Cholernego budzika.
Dziewczyna ociągając się wstała i skierowała w stronę łazienki.
Kilka minut późnej dotarła do szkoły. Jednak czekała ją niemiła niespodzianka. Otwierając szafkę, wypadła mała karteczka. Dziewczyna podniosła ją i zaczęła czytać.
- To dopiero początek waszego koszmaru.
- Luna, wszystko gra? - do szatynki podeszła Nina.
- Spójrz co dostałam. - pokazała jej karteczkę.
- Nie tylko ty dostałaś coś takiego. - Nina również pokazała swoją karteczkę, tylko na jej pisało zupełnie co innego
- Przyjaźniliście się z nią, więc pożałujecie tego. Jesteście tak samo podli jak ona.
Po chwili usłyszały dźwięk włączonego mikrofonu wychodzącego z głośnika. Usłyszeli w nim głos zmarłej.
- Każdy z nas ma jakieś sekrety. Nawet i te złe. Nikt nie jest święty. Ja nie jestem. Ale to tak jak każdy z nas. Ale ty chyba wiesz co zrobiłaś. Prawda, Luna? Ciekawe czy Matteo wie, że go zdradziłaś. Pamiętasz ten dzień, kiedy mnie odwiedziłaś? Jednak ja pilnie musiałam wyjść, a ty jakby nigdy nic zostałaś. Wykorzystałaś okazję, że Justin był w domu i się z nim przespałaś. Pewnie zastanawiasz się skąd to wszystko wiem? Trudno nie było się domyślić, kiedy widziałam jak leżysz z moim bratem w jednym łóżku. Pomyśl jak Matteo się wtedy czuł. I niby to ja jestem ta zła...
Wszystkie spojrzenia były skierowane na brunetkę.
- Luna... - usłyszała za sobą głos ukochanego.
- Matteo, to nie tak jak myślisz. Ona kłamała. Perfidnie kłamała! - czyli tak? Ja byłam dla niej miła i pomocna pomimo co zrobiła a ona śmie się kłamać? Nienawidzę jej.
- Taaa, jasne. Muszę iść, wybacz. - oznajmił i odszedł.
- Matteo, proszę...
- Luna, wszystko będzie dobrze. - przytuliła ją Nina.To się porobiło. Dodałam dzisiaj nowy rozdział, ponieważ jestem taka szczęśliwa... Moje kochane Simbar zaczyna powoli istnieć! Widać, że Ambar zaczyna coś do niego czuć. Możecie zobaczyć to na tym filmiku :)
CZYTASZ
Live and Stereo || Ámbar Smith
Fanfic[Uczestnik konkursu "skrzydlate słowa"] Ambar to popularna w szkole 17-latka. Jej życie jest pozornie idealnie, wszyscy chcą być tacy jak ona. Pewnego dnia dziewczyna popełnia samobójstwo, którego przyczyna pozostaje zagadką. W to...