6. Ledikanie

143 11 27
                                    

Neatianka naciągnęła cięciwę, przygotowując się do strzału i szybko poluźniła ją. Zadrżały jej dłonie, a nie mogła pozwolić sobie na błąd. Kosztowało by to życie Rena, a jego śmierć była ostatnią rzeczą jaką łuczniczka pragnęła.

— Dayna — szepnęła nagląco zaczajona obok niej gundalianka. Dzierżąc pewnie włócznie była gotowa do ataku, tak samo jak worg, czekający obok nich.

Nakreślony naprędce plan działania był prosty.

Wybuchająca strzała, miała zdezorientować demona, dając czas by włóczniczka i wilkor mogli do niego dopaść. Przy odrobinie szczęścia, Dayna powinna trafić wendigo jeszcze kilka razy.

Łuczniczka westchnęła i naciągnęła ponownie cięciwę. Strzała ze świstem przecięła powietrze. Eksplodowała. Potwór zachwiał się, lecz tylko na chwilę odwróciło to jego uwagę. Gdy się otrząsnął, wilczur był już przy nim. Alfa z impetem uderzyła w przeciwnika. Bestie przetoczyły się po ziemi i z dzikim warkotem natarły na siebie. Powietrze przecięły kolejne strzały. Część chybiła, a przewaga mniejszego zaczęła się ujawniać. Wendigo był wolniejszy. Zawył, czując włócznie w swojej łapie. Kłapnął szczekami na oślep. Chybił. Wilkor wpił się w jego kark. Demon wyszarpnął się gwałtownie, kosztem płatu własnej skóry. Nie miał innego wyjścia. Uciekł.

— Zostań — szybkie polecenie, powstrzymało wilkora przed pogonią.

Stworzenie z obrzydzeniem wypluło skórę wendigo i rozłożyło się wygodnie na ziemi, pozostając czujnym. Drugi demon mógł wrócić, a on nie miał ochoty dłużnej z nim walczyć. Wilk zerknął też na swoją zaklinaczkę, ciekaw czy otrzyma kolejne polecenia.

•••

Dayna podbiegła do Rena i odetchnęła z ulgą, przekonawszy się, że gundalianin żył. Mimo to dziewczyna musiała sprawdzić jak wiele szkód wyrządził mu potwór. Położyła dłoń na torsie Krawlera i zamknęła oczy. Tak jak uczyła ją ciotka, skupiła się, posyłając odrobinę energii w głąb jego ciała. Moc rozlała się wzdłuż mięśni, pozwalając mentalnie dostrzec ich strukturę. Wniknęła głębiej i dopiero wędrując po kościach odnalazła obrażenia. Połamane żebra. Prócz nich neatianka wyczuła też echo utkanego na piętce zaklęcia. Było zbyt słabe by ochronić generała, lecz z pewnością zneutralizowało część siły demona.

— Co on by bez ciebie zrobił, Linehalt — szepnęła i utkała zaklęcie, które unieruchomiło młodzieńca. Skończywszy, ściągnęła wilczą czaszkę z głowy i otarła pot z czoła. Nie lubiła, gdy włosy lepiły się jej do twarzy.

Jak na neatiankę przystało, Dayna sprawiała wrażenie delikatnej i wątłej, a jej zielone oczy pozbawione były białek i źrenic. Tylko kolor włosów dziewczyny znacząco odbiegał od typowego kanonu urody. Tylko nieliczni mieszkańcy Neati mogli pochwalić się tak ciemnymi, brązowymi włosami.

— Manami, co z resztą? — zapytała łuczniczka.

— Żyją, jeden rzyga — odparła od niechcenia gundalianka, widocznie nie interesując się przyjaciółmi Rena.

— Dzięki za współczucie — mruknął sarkastycznie Neva, nadal trzymając się za brzuch.

Wygnana wzruszyła ramionami, w przeciwieństwie do przyjaciółki, nie ściągając swojej maski. Była wysoka i wysportowana, przez co sprawiała wrażenie zdolnej do samodzielnego rozprawienia się z demonem. Bez wątpienia gundalianka była też od nich wszystkich starsza. Tylko kolor włosów dziewczyna miała łudząco podobny do Leny, lecz nią na pewno nie była.

— Niedługo przybędzie wsparcie — poinformowała wszystkich Dayna, wypuszczając kruka z naprędce napisaną wiadomością.

— Wsparcie dla was — zauważył celnie Neva, natychmiast otrzymując od Glenna dźgnięcie w bok. — Ał, za co?

Bakugan: Ostatni bóg (Czeka na reedycje)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz