Ostatnio pisałam rozdział razem z Dark Angel, który możecie przeczytać na jej blogu: W życiu istnieją rzeczy, o które warto walczyć do końca --> https://this-world-is-a-game.blogspot.com/
Zapraszam!
~~
Linehalt zaciągnął się rześkim powietrzem i od niechcenia przeczesując dłonią miękką trawę. Brunatno-zielone źdźbła przypominały mu te wszystkie chwilę, które spędził razem z Renem w tym miejscu. Chodź wszyscy uważali gundalianina za niezwykle miłą i przyjazną osobę, ten nigdy nie był zbyt towarzyski. Dlatego też większość czasu spędzali z dala od wioski i innych ledikan, ale nawet początek ich przyjaźni nie był tak prosty.
Było to po śmierci Haliar, smoczycy, która tak samo jak Linehalt była mrocznym pomiotem.
Darkus po jej odejściu całkowicie odsunął się od wszystkich, włącznie ze swoim strażnikiem, tracąc bezpowrotnie przyjaciela. Przywykł do samotności i nie ukrywał swojego niezadowolenia, gdy Lyphionim przyprowadził do niego dziecko, które miało zostać nowym strażnikiem. Mimo wszystko chłopcu dość szybko udało się zaintrygować pradawnego.
Bakugan nie mógł się nadziwić temu, jak taka mała i strachliwa istotka, potrafiła się cieszyć z najmniejszych rzeczy. Choćby małym świetlikiem.
•••
— Linehalt, spójrz! — Mały Ren chwycił w dłonie niewielką, świecącą się kulkę.
— To świetlik, nie sądziłem, że one potrafią tutaj przetrwać. — Bakugan przyjrzał się stworzonku. Dawniej widywał je częściej, jednak to było na długo przed jego hibernacją.
— A wiesz co to znaczy? — chłopiec spytał z niezrozumiałym dla bakugana entuzjazmem. — To znaczy, że my też możemy żyć w świetle! Istoty z mroku mogą, żyć na powierzchni!
— Obawiam się, że to nie jest takie proste, Ren. — Dziecko jednak nie słuchało już Linehalta.
Chłopiec zafascynowany świetlikiem zbiegł po nodze bakugana i wirując w namiastce tańca zaczął śpiewać.
O słońce jaśniejące na niebie,
O księżycu płynący po niebie.
Spójrzcie na dzieło swych dzieci
Jak piękny jest wasz świat.
Spojrzycie jak ziemia rodzi kwiaty.
Spójrzcie jak rosną drzewa.
Spójrzcie jak pojawiają się owce.
Spójrzcie jak kwitną lilie.
Linehalt nie mógł się nadziwić łatwości z jaką Ren naginał otaczającą go energie, wyśpiewując słowa starej pieśni. U stup dziecka zaczęły wyrastać białe lilie, emanujące delikatnym światłem. Tą niezwykłą zdolność ponoć odziedziczył po swej matce. Niestety problemem chłopca był fakt, że nie potrafił świadomie użyć magii.
•••
Ren westchnął ponownie zerkając przez okno. Był już w domu, w którym mieszkał zanim go i Linehalta wcielono do armii. Rodzina młodzieńca nadal tam mieszkała, chodź chwilowo ich tam nie było, a on sam miał czas by pomyśleć i wypocząć. Jednak samotność w końcu znudziła Krawlera i całkowicie pozbawiony towarzystwa w końcu go zapragnął. Na swojego bakugana również nie miał co liczyć, spodziewając się go ujrzeć dopiero wieczorem. Rion powiedział mu, jak sytuacja pradawnego miała się przez te dni, a gundalianin nie specjalnie był zaskoczony zniknięciem swojego przyjaciela. Zbyt dobrze go znał.
CZYTASZ
Bakugan: Ostatni bóg (Czeka na reedycje)
FanfictionPokonanie Mag Mela niestety nie oznaczała końca kłopotów dla Gundalian, wręcz była to jedynie kroplą w obliczu większego zagrożenia... Gundalia umierała, a jej mieszkańcom pozostało ledwie kilkadziesiąt lat nim ich planeta przestanie istnieć. Na hor...