W gorący poranek,najlepsze co możesz zrobić,to zanurzyć się w chłodnej wodzie wodopoju.Niestety Kora,nie mogła doświadczyć tego zaszczytu.Najpierw poranne polowanie,później wysłuchiwanie majordamuski,Zoe.Na końcu oczywiście,oglądanie jak Ember wymiata na boisku.Wspaniale sobie radziła z piłką.Była zwinna i szybka.Teraz właśnie,kopnęła owoc baobabu w stronę Kai.Złota zaczęła kierować się do bramki.Za nią biegły dwa lewki,będące w innej drużynie.Jeden szczał i GOAL! Wszyscy zebrani,podskoczyli.Drużyna Ember,przybiła sobie piątki.Następnie brązowa,podeszła do siostry.
-I co,mogę walczyć w Wielkich Meczach Drużynowych..w skrócie WMD ?
-Oczywiście,że tak,-szara polizała ją po główce.Pamiętała,jak była malutką kuleczką,ledwo mogącą utrzymać się na łapach..a teraz,jest starszą nastolatką.
Nie udana przeróbka
Na myśl o tym,że jeszcze nie dawno,ganiały się bezkarnie po sawannie i taplały w błotku,uśmiechnęła się.Kiedy tylko córka Shani,wróciła do drużyny,do Kory podeszła Iziaa i Saba.Biała lwica,nie wydawała już się być zazdrosna o ich związek,co więcej szczęśliwa.Od bitwy,minął już miesiąc.Kora znała już swoje korzenie,które odłożyła na bok.Nie obchodziło ją to co było,tylko to co jest teraz.Miała u boku prawdziwych przyjaciół,siostrę,matkę i partnera.Mówiąc o nim,właśnie teraz,przytulił się do szarej,po czym pocałował ją w policzek.Uśmiechnęła się,tuląc do jego grzywy.Kiedy ,,gołąbeczki" już się odkleiły,szara przytuliła Iziee.
-Hej,widzieliśmy jak twoja sis gra..ma talent!-zachwyciła się biała.
-Wiem,to dziedziczne,ponieważ tata,-na myśl o lwie,zrobiła smutną minę,-był w reprezentacji WMD i Ember,też by chciała się tam dostać.
-Dobra,dość o twojej siostrze,-powiedziała biała,-lepiej zajmijmy się szykowaniem do święta Upendii
-No faktycznie,przecież jest już jutro,-Kora stuknęła się w głowę,-pomożesz mi wybrać,idealny kwiat na te święto.
-No pewnie.-chwyciła szarą za łapę i oddaliły się od zdezorientowanego brązowego.Przewrócił oczami i już zaczął kierować się w stronę jaskini,kiedy zatrzymała go Shani.Brązowogrzywy lubił matkę swojej partnerki,którą była Kora.Uśmiechnął się więc do lwicy,która teraz śmiała się cicho.
-Nie wiesz,co oznacza kwiat w ten piękny dzień,jakim jest święto Upendii?
-Nie,-powiedział krótko,wyczekując wyjaśnień
-Nasz wielki król Simon,wymyślił to święto na cześć tego,że w tedy poznał miłość swego życia,Upepe.Jak wiesz,jest to święto zakochanych.Żeby pokazać swojej miłości,co do niej czujesz,podarowuję się kwiatka,-kiedy to powiedziała,lew zabrał się do szukania kwiatu.Chciał,dać swojej ukochanej,najpiękniejszy kwiat..jaki rośnie na Rajskiej Ziemi.Lecz gdzie taki znaleźć? Musiał ruszyć w jego poszukiwaniu.
W tym samym czasie,szara i biała,łaziły bez sensu po Rajskiej Ziemi.Co chwila,zatrzymywały się przy jakimś kwiatku,ale zawsze..odchodziły bez niczego.Kora chciała,żeby kwiatek dla jej ukochanego,był niesamowity i rzadki.Musiały więc się zapuścić w dalekie rejony Rajskiej Ziemi,gdzie nawet królowa...nie znała,tego miejsca.Zielonooka,smuciła się i to bardzo.Kora postanowiła interweniować.Zatrzymała przyjaciółkę i spojrzała w jej oczy gniewnie.
-No co?
-Czemu jesteś smutna?
-Nie jestem!
-Iziaa,za dobrze cię znam.Nie ruszę się z tond,puki mi nie powiesz..co się dzieję?
-No dobra,-powiedziała biała,-chodzi o to,że Święto Upendii,spędzę sama,podczas gdy ty i Saba,będziecie się całować!
-Iziaa,-szara przytuliła białą.Nigdy nie były,że sobą blizko,ale wiedziała,czego potrzebuję,jej przyjaciółka,-znajdziesz sobie jeszcze chłopaka,cierpliwości
![](https://img.wattpad.com/cover/111305052-288-k376259.jpg)
CZYTASZ
Historia Kory
FanfictionKolejna opowieść wywodząca się że świata Króla Lwa.Tym razem zapoznamy się z Korą,lwiczką której matka umarła przy jej narodzeniu.Zaadoptowała ją jedna para lwów i od tond,lwiczka zamieszkała na Rajskiej Ziemi.Poznaje przyjaciół,na świat przychodzi...