#11 Lea

107 7 0
                                    

Walczyli zacięcie i możliwe,że gdyby nie pojawił się Saba,szara przegrałaby.Na szczęście brązowy,szybko pozbył się zagrożenia,a Kora mogła zanieść lwicę do medyka.Wzięła ją na plecy i zaczęła biec w stronę jaskini.Moto na szczęście,zdążył uratować jej życie.Jednak,dalej była nieprzytomna.Szaman zostawił tak lwicę i poszedł przyrządzić jakąś miksturę.Szara lwica natomiast,usiadła obok.Była bardzo cierpliwa i przysiągła sobie,że poczeka aż się obudzi.Poza tym,lwica wydała jej się bardzo znajoma.Nie jej pierwszej.Kiedy do jaskini medyka weszli,Saba i K.Lunna,lew z lwiątkami na grzbiecie podszedł do rannej.Położył obok maluchy,a sam wtopił w nią wzrok.Królowa Rajskiej Ziemi,nie chciała przeskadzać.Powiedziała tylko,że jeśli lwica będzie chciała,to może dołączyć do stada.Po tym jak to powiedziała,kulejąc zaczęła wracać.Widać było,że lwica się starzeję i nie długo,ktoś będzie musiał ją zastąpić.Wiedziała już kto.Wracając.Kora i Saba,wpatrywali się w lwicę i młode.Zaszczyciła ich swoją obecnością Iziaa.Biała również,rozpoznała w lwicy kogoś.Nie to było jednak powodem jej wizyty.Podeszła do Moto i szepnęła mu coś na ucho.Kora usłyszała tylko,jedno zdanie Nie jestem tego pewna.. Lwy weszły do ,,gabinetu",kiedy biała z niego wyszła,wydała się zestresowana.Uciekła szybko z jaskini.Kora chciała za nią biec,ale usłyszała cichy głosik.

-Dziękuję

Moto podszedł do lwicy i zbadał ją ostatecznie.Nałożył na nią jakąś maść,kiedy ta wzięła w łapy swoje dzieci.Fiołkowooka popatrzyła na swoich wybawców.Uśmiechała się,rozpoznając w nich kogoś,kogo znała.Kiedy miała już większą pewność,że to oni,po prostu ich przytuliła.Wydało im się to dziwne,ale nic nie powiedzieli.Popatrzyli tylko na nią pytająco.Wydała się tą reakcją zasmucona.

-Nie poznajecie mnie?-zapytała

-Niestety nie,-powiedział lew,lecz po chwili zmienił swoją odpowiedź,-jednak cię pamiętam,-przytulił się do lwicy.Tylko Kora,nie wiedziała o co chodzi.

-Ja,cię nie kojarzę..kim jesteś?

-A pamiętasz imię Lea?

Przed szarą lwicą,ukazał się obraz lwiątka spadającego do przepaści.Na jej twarzy pojawił się uśmiech,kiedy dowiedziała się,że siostra jej męża,jednak żyję.Także ją przytuliła.

-Lea,tęskniłam..mamy ci tyle do opowiedzenia

-Ja,wam też

Kiedy się od siebie odkleiły.Usiedli w kółku.Saba i Kora,pierwsi opowiedzieli co się wydarzyło.Najbardziej złotą,ucieszyła myśl że są razem.Kiedy doszła kolej Lea,lwica pokazała im swoje dzieciaki.Młode bawiły się w kącie.Gryzły się i lekko popiskiwały.Był to naprawdę rozczulający widok.Podobne były do matki tylko po noskach i oczach,no może jedna też po kolorze sierści.Druga..brązowa,przykuła uwagę Kory najbardziej.

-Jak się nazywają,moi siostrzeńcy?-zapytał Saba.Lea uśmiechnęła się do brata i zgarnęła maluchy w łapy.

-Ta złota,nazywa się Amara,a ten brązowy,Heshima*..w skrucie Heshi,-powiedziawszy to,polizały swoje dzieciaki.

Lea zaczęła opowiadać swoją historię.

Kiedy zdarzył się wypadek,rzeka porwała mnie daleko..poza tą ziemię.Znalazła mnie tam pewna para lwów.Zaopiekowali się mną i dzięki nim,wróciłam do zdrowia.Co prawda,tęskniłam za bratem i rodziną..oraz przyjaciółmi,ale coś mnie tam trzymało-zostałam w tym miejscu.Kiedy stałam się dorosła,rodzice zmarli-że starości,a ja,wyszłam za syna wyrzutka.Miał na imię...ach,już sama nie pamiętam.Zmarł szybko,ale zdążyłam zajść z nim w ciąże.Bardzo go kochałam i teraz..za nim tęsknie.Po jego śmieci,lwy postanowiły mnie wygnać.Musiałam uciekać z córkami,które przyszły na świat nie dawno.Przypomniała mi się Rajska Ziemia i postanowiłam tam wrócić.Gdyby nie wy,nie wiem co by było.Dziękuję

Przytuliła ich ponownie.Kiedy nadszedł wieczór,wszyscy wracali na rajską skałę,wszyscy..oprócz Kory,która z dziwnego powodu została.Saba pomagał siostrze,niosąc Amani.Ona miała natomiast Heshima.Kiedy dotarli na skałę,zaczęli się wspinać.Wszyscy byli szczęśliwi z powrotu Lea'i.Jej matka,przytuliła czulę córkę.Tiffu bardzo ucieszyła się z wnuków i nakrzyczała na syna,że ten nie ma potomków,czym wywołała śmiech zebranych,a on sam stał się czerwony,jak burak.Lea szybko położyła się spać,tak jak wszyscy.Nie,nie wszyscy.K.Lunna wyszła z jaskini i udała się do jaskini medyka,gdzie przebywała Iziaa i Kora.Nie zastała ich jednak tam,a szaman powiedział,że wyszły.Poszła więc nad wodopój i tam je zastała.Kora patrzyła na swoje odbicie i coś mówiła.Królowa domyśliła się,że rozmawia,że swoim duchowym przewodnikiem.Tylko co ją martwi,że się objawił.Biała lwica natomiast,siedziała obok..że spuszczoną głową.Kiedy królowa do nich podeszła,ukłoniły się.Poprosiła Korę na osobność,a Iziaa..pomału wracała do jaskini.

Kora

Lea i Saba,poszli na rajską skałę.Ja,zostałam u Moto,a u mojego boku Iziaa.Przyjaciółka,też cieszyła się z powrotu Lea'i.Nie mogłyśmy o tym jednak porozmawiać,bo szaman zaczął mnie badać.Mówił dziwne słowa,których nie rozumiałam.Kiedy skończył,powiedział mi tylko,że na pewno nie jestem chora.

-To co mi jest?

-Spodziewasz się lwiątek Koro,-powiedział

-Naprawdę,-nie wiedziałam,czy się cieszyć,czy płakać.Musiałam o tym powiedzieć,jak najszybciej Sabie.Byłam ciekawa jego reakcji.Iziaa powiedziała,że też jest w ciąży.Smuciło ją tylko to,że z Mwzo.Przytuliłam ją na pocieszenie i szepnęłam ,,Będzie dobrze,to przecież TYLKO twoje potomstwo".

Miałyśmy już iść,ale szaman mnie zatrzymał.

-Posłuchaj Koro,muszę powiedzieć ci coś bardzo ważnego i ma to związek z twoimi potomkami.

-Mój zatem Moto

-Jedno z twoich potomków,będzie posiadało pewien dar.Nie wiem do końca jaki,bo duchy nie mówią,ale pilnuj go uważnie,-po tych słowach,zniknął.Lekko zła i smutna zarazem,wyszłam z jaskini.Iziaa siedziała smutna,nie podeszłam do niej,bo coś zabłysło w wodopoju.Podeszłam bliżej i spojrzałam na mojego duchowego przewodnika,moją matkę.Uśmiechała się do mnie.

-Co się stało Korciu,nie cieszy cię myśl o dzieciach?

-Cieszy,tylko...boję się.

-Nie masz czego skarbie,nawet słów szamana.Uwierz duchowi Koro,będziesz świetną matką i wielką...-nie dokończyła,bo zawołała mnie królowa.Moja matka zniknęła,tak jak Iziaa.Podeszłam do K.Lunny.Odeszłyśmy kawałek.

-Co się stało pani?

Narrator (czyli perspektywa normalna)

-Wiesz moja droga,że nie jestem już taka młoda i wkrótce,dołączę do męża i córki.

-Pani,nie mów tak

-Ale taka jest prawda,nawet nasza stara majordamuska,Zizi..to wie.Nawet jej córka,Zuzo,to wie.Każdy to wie,Koro,-po czym dodała,-a ponieważ nie mam potomka,muszę wybrać innego następce.

-Wybrałaś już?

-Tak...ciebie

-Mnie?-zatkało szarą.Popatrzyła na królową,swymi niebieskimi oczami i oczekiwała wyjaśnień.

-Wiele zrobiłaś,dla tej ziemi,ja wiem,że chcesz być wolna i w ogóle..ale nie znajdę godniejszej następczyni.Przemyśl to,-królowa odeszła.Szara lwica,położyła się i wlepiła wzrok w gwiazdy.Nie wiedziała,co ma zrobić.Z jednej strony,chciała być wolna i robić to,co jej się podoba.Jednak z drugiej,królowa na nią liczyła.Wypatrywała kolejnych gwiezdnych wzorków i z smutkiem myślała,co się dalej wydarzy.Musiała powiedzieć Sabie,musiała.....

Heshima*-honor


Historia KoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz