-Są piękne,-zachwycała się Lea,-jak ich nazwiesz?
Iziaa spojrzała na nią jednym okiem,drugim patrzyła na swoje młode.Była bardzo szczęśliwa,z ich narodzin.Bała się jednak,że stado ich nie zaakceptuje.Były w końcu dziećmi Mwzo.Nie mogła powstrzymać łez szczęścia.Lea ją przytuliła i także spojrzała na trójkę maluchów.Wszystkie miały oczy matki i jej nosy.Dwie córeczki miały po niej białą sierść,natomiast syn...był kopią swojego ojca.Takie samo futro i taka sama biała łapa.
-Synek jest starszy,więc nazwę go Wimbo,-zaśmiała się,lecz po chwili spoważniała,-drugie moje dziecko,czyli córeczka....niech nazywa się Idia
-A druga córka?-spytał Saba,wchodząc do jaskini.Przytulił białą lwicę i przysiadł obok.Na jego twarzy,nie gościły żadne emocje.
-Bracie...znalazłeś Korę?
-Znalazłem...jest u Moto,nie długo ją odwiedzę,lecz najpierw...pragnę poznać ich imiona
-Dobrze,a więc córkę nazwę....Gaja
-Piękne imię....zaraz! Czy tak się nie nazywała twoja matka?-spytała Lea
-Dokładnie,jest do niej taka podobna...do mnie z resztą też.Ma takie delikatne rysy,jest przepiękna,-polizała lwiczke po głowie,na co ta się obudziła.Jeszcze chwile,wpatrywali się w potomków Izii,po czym do jaskini wleciała majordamuska.Pokłoniła się królowi i powiedziała:
-Oto na naszej ziemi,wydarzył się cud! Królowa Kora,wydała na świat potomstwo
-Co?-wszyscy nie dowierzali
Saba od razu,zabrał się do biegu.Chciał jak najszybciej,przekroczyć jaskinię medyka.Przyspieszył,żeby w końcu znaleźć się u boku ukochanej.Szara uśmiechnęła się do niego i gestem ogona,kazała mu się zbliżyć.Wykonał jej gest i ciepło ją polizał w policzek.Teraz dopiero,zwrócił uwagę na kuleczki w łapach szarej.
Było ich dwoje.Jedna kuleczka,była podobna do matki,ale miała jego oczy.Druga natomiast,miała futro ojca,a oczy Kory.Uśmiechnął się do pociech.
-Jakie one są cudne!
-Bo są nasze,-zaśmiała się,-mamy synka i córeczkę
-Które starsze?
-Synek
-Więc,trzeba ich jakoś nazwać,mam imię dla córeczki...
-Jakie?-spytała
-Ajabu*
-Podoba mi się znaczenie...ale jednak wolę inne imię...
-To może nazwiemy ją Aja?
-Skrótem? Dobrze..niech ma na imię Aja
-Wiesz,że to do niej pasuję,-dodała szara lwica,-Moto mówił,że młodsze dziecko pary królewskiej,będzie miało pewien dar,-spojrzeli na córkę,lecz po chwili i na syna.
-Nasz przyszły władca,musi mieć godne imię,-powiedział Saba
-Może....Asili**,-zaproponowała
-Niech będzie....nasze kochane maluchy,-polizał je po główkach,na co się zaśmiały
***
Następnego dnia,odbyła się prezentacja maluchów.Cała Rajska Ziemia,była zachwycona,kiedy szaman podniósł do góry dzieci władców.Wiwatom i pokłonom,nie było końca.Słońce,rzuciło parę lekkich promyków,na twarze roześmianych książąt.Spoglądając w górę,można było dostrzec Lenne.Kora uśmiechnęła się do matki,lwica to odwzajemniła.Kiedy prezentacja się skończyła,każdy chciał pogratulować świeżo upieczonym rodzicą.Zachwycali się księciem i księżniczką,jak by byli rzadkimi zjawiskami.W końcu,dali Korze zabrać dzieciaki do jaskini.Usiadła z nimi na podwyżu,a za chwile,na prośbę królowej,u jej boku znaleźli się przyjaciele i rodzina.Ember nie było,bo miała razem z drużyną,przygotować się do ważnego meczu.Shani była dumna z córki i uważała,że będzie dobrą matką.Lea i Iziaa,dały swoim maluchom,pobawić się z tymi Kory.Dzieci Lea,były większe,więc łatwiej im szła zabawa.Wimbo był najgrzeczniejszy,co uspokajało białą.W końcu,nadeszła noc i wszyscy zasnęli,a w ich łapach maluchy.
*niezwykła
**-tła
CZYTASZ
Historia Kory
FanfictionKolejna opowieść wywodząca się że świata Króla Lwa.Tym razem zapoznamy się z Korą,lwiczką której matka umarła przy jej narodzeniu.Zaadoptowała ją jedna para lwów i od tond,lwiczka zamieszkała na Rajskiej Ziemi.Poznaje przyjaciół,na świat przychodzi...