Ember obudziła się dzisiaj wcześnie.Trochę się bała tego dnia,a trochę się cieszyła.W końcu,to dzisiaj rozegra się mecz,który zadecyduję o jej przyszłości.Była smutna z tego powodu,że Kai chciała odejścćz partnerem za parę miesięcy,kiedy staną się młodymi dorosłymi.
Wstała i chciała już wyjść z jaskini,kiedy ktoś pociągnął jej ogon.Była to Kora.Młoda matka i królowa,patrzyła na siostrę z głupim uśmiechem.
-Musisz odpocząć,lwice upolują ci antylopę i...
-Kora,jestem już wypoczęta i wiesz...umówiłam się z kimś
-Z Kodą?-szara podniosła brew
-Tak!-przytuliła siostrę i wybiegła z jaskini.Kora patrzyła w ślad za nią,po czym postanowiła nakarmić maluchy.Przypomniała jej się prezentacja,która odbyła się pięć dni temu.Pamiętała te okrzyki radości zwierząt,te pokłony i kiedy Moto podniósł jej dzieci do góry.Asiliego przyszłego władce i Aje,niezwykłe lwiątko.Podeszła do dzieci i polizała je na dzień dobry.Pisnęły na jej widok i zaczęły się wiercić,by zwrócić na siebie uwagę.Uśmiechnęła się do maluchów i położyła się obok,by zająć się obowiązkami mamy.
***
Tym czasem,Ember biegła na spotkanie.Minęła po drodze,patrolującego ziemię Sabę i strażników.Ciekawił ją jeden fakt,czy kiedyś powstanie Lwia Gwardia.Ta legendarna,o których mówiła jej mama,kiedy była malutka.Minęła stadko zwierząt,po czym z dumą stanęła przed Kodą.Lew uśmiechnął się do lwicy i ją przytulił.
-Cieszę się,że przyszłaś
-Oczywiście,że tak.Przecież jesteśmy parą!-polizała go w policzek,co odwzajemnił.
-O której masz ten mecz?-spytał po chwili biały
-Po południu
-Czyli mamy czas
-Na co?
-NA to,-wrzucił ją do wodopoju
-Osz ty,-także go wrzuciła,-co mi chciałeś powiedzieć?
-Że cię kocham...
***
Mecz trwał od paru minut,jak na razie przeciwnicy drużyny Ember wygrywali.Jednak drużyna brązowej się nie podała.Ember podbiegła do lwa mającego piłkę i udało mu się ją odebrać.Lew widać się wściekł,mimo iż znał zasady,a ruch siostry królowej,nie był zabroniony.Podszedł do niej i warknął wściekle.
-TY lwico bez zasad,miejsce bab jest na polowaniu,a nie..
-Niektóre lwy,mogły by się zająć polowaniem,na przykład taki cienias jak ty!
-Osz ty,-zamachnął się i uderzył córkę Shani.Publika zamarła.Kora chciała już biec do siostry,ale zatrzymał ją Saba.
-Wiesz że,co się dzieję na meczu...zostaje na nim.Nie łam zasad,to jej mecz-jej szansa na spełnienie marzeń
Ember chwilę patrzyła w lwa.Słyszała stłumione krzyki,ale jeden z nich,wyrwał ją z osłupienia Odwołajmy mecz.Nie! nie teraz.Przecież,za parę dni Kai odejdzie z swoim ukochanym,będzie musiała rozwiązać skład...a chciała,spełnić marzenia.
Mheetu podszedł do brązowej lwiczki,bawiącej się piłką.Na jej twarzy,malował się smutek
-Coś się stało Ember?
-Tak..czemu mi nic nie wychodzi?
-Wychodzi,pięknie grasz,-lew poodbijał trochę owocem,-Zobaczysz,jeszcze dostaniesz się WMD
-Myślisz?
-Ja nie myślę,ja jestem tego pewien
Ember zmrużyła oczy.W jednej chwili,wszystkie przeżycia ją dopadły.Poczuła nagły przypływ energii,była gotowa.Kopnęła piłkę,w stronę lwicy z jej drużyny.Ta zaczęła pędzić z nią do bramki.Padł pierwszy GOAL,na co widownia podskoczyła.Siostra Kory,spojrzała na lwa z przeciwnej drużyny.
-Pora zaczynać!
***
Radość.Wszyscy podbiegają do drużyny Ember i ich przytulają.Kora dopada siostra,podobnie jak Shani.Obie są z niej dumne.Wygrała.W ostatniej minucie,zdobyła punkt.Odznaczyła się wielką sprawnością fizyczną i dobrymi strategiami.Pozostałe drużyny,zwiesiły smutnie łby.Czasem zdarzały się porażki,a czasem zwycięstwa.Ember doszła do tego drugiego i teraz z dumą,ona i jej drużyna..mogli ruszyć ku Ziemi Upepo,na WMD.Na spełnienie swoich marzeń.
***
-Twoja siostra jest mega,-powiedziała Lea
-Racja,-zaśmiała się szara,-podobnie jak nasze maluchy
Dzieciaki,bawiły się w gryzienie.Uwielbiały tą zabawę.Dzieci Lea,były starsze i lepiej im to szło.Malce,stały się paczką,która w przyszłości na pewno wiele przeżyję.Iziaa nie musiała martwić się o syna,który był prawdziwym miłośnikiem.
Lwiątka zauważając uśmiechy rodziców i usłyszawszy,że mówią o nich...podbiegły do ich łap i wtuliły się w ich futra.Lea wzięła dzieci i uznawszy że jest za zimno,wróciła z nimi do jaskini.Każdy dobrze wiedział,że lwica jest nadopiekuńcza.Może,stała się taka przez wydarzenia z dzieciństwa,a może śmierć ukochanego.Tylko ona to wiedziała.Iziaa już nie była tą imprezową lwicą,stała się poważniejsza i mniej wybuchowa.Złość zastąpiła dobrymi uczynkami.Saba i Kora,kochali swoje maluchy,ale Korą ciągle kierowały złe myśli,że coś się stanie jej dzieciom.
Szara lwica,późną nocą..wyszła z jaskini.Udała się nad wodopój i napiła się świeżej wody.Uwielbiała noc.Tę ciszę,to powietrze i ten spokój.Coś jednak jej nie pasowało.Usłyszała coś.Nastawiła uszu i obejrzała się.Dźwięk był głośny,niepokojący....dochodził z traw.Po chwili namysłu,podeszła w to miejsce i z niedowierzaniem wpatrywała się w....

CZYTASZ
Historia Kory
FanfictionKolejna opowieść wywodząca się że świata Króla Lwa.Tym razem zapoznamy się z Korą,lwiczką której matka umarła przy jej narodzeniu.Zaadoptowała ją jedna para lwów i od tond,lwiczka zamieszkała na Rajskiej Ziemi.Poznaje przyjaciół,na świat przychodzi...