Wczorajszego dnia odbył się pogrzeb.
Rodzina Barbary przyjechała na krótko.
Każdy miał ograniczony czas.
Nawet jej rodzice nie zostali dłużej.
Zaskoczyło go, że nie chcieli zobaczyć wnuczki.
Może było to dla nich zbyt bolesne.?
Nie wiem.
Dzień minął w przerażająco szybkim tempie.
W pracy wziął wolne i chcąc nie chcąc zrzucił całą robotę na swojego zastępcę.
Póki nie znajdzie opiekunki będzie zmuszony zostać w domu.Z samego rana z wieszaka na ścianie zerwał płaszcz i szybko wyszedł z domu kierując się od razu do samochodu.
Rzeczy dla dziecka, specjalny fotelik dał na tylnie siedzenie.
W końcu po trzech dniach może zabrać ją do domu.
Był jednocześnie przerażony i podniecony tym faktem.Ruszył z podjazdu.
Już miał wyjeżdżać przez bramę gdy przed jego samochodem na chodniku pojawiła się staruszka.
Gwałtownie zachamował.
Staruszką okazała się pani ze sklepu z antykami.
Niechętnie wysiadł podchodząc bliżej.
Nawet nie drgnęła.
Jej twarz była wyjątkowo poważna.
- Dzień dobry! Co pani tu robi?
Chciała pani bym ją przejechał?! - starał się zażartować .
Ta jednak się nawet nie uśmiechnęła. Patrzyła tym zimnym wzrokiem po chwili odpowiadając.
- Dobry.. Niedobry.. - mruknęła. - zwierciadło musi wrócić na swoje miejsce.. Zanim postanowi Pan po nią pojechać..Pana córka nie może przekroczyć progu domu w którym będzie się ono znajdować.
(co? Jak? Skąd ona to wie?) wirowały myśli w jego głowie.
- Ale..
- Żadnego ale - przerwała mu stanowczo - to dla waszego dobra.
(nie byłbym taki pewien.. To wszystko jest jakieś dziwne) pomyślałem.
- To nie może poczekać?
- Nie.
-Eh.. No dobrze. - przystał na nowy bieg wydarzeń.Wkrótce udało im się zanieść zwierciadło do samochodu.
Razem pojechali do sklepu z antykami.
Nagimnastykować się trzeba było przy umieszczeniu tego na powrót w gablocie, ale po pewnym czasie się udało.
Zmęczony jak diabli pożegnał się z Panią i wrócił do samochodu.
Ruszył w stronę szpitala.
Był tam koło 12.
Udając się do sali noworodków zastał tam pielęgniarkę.
- Przepraszam.. Nazywam się Cezary Dragan chciałbym zabrać córkę do domu.
- Ahh.. To pan.. Oczywiście, proszę wybrać się korytarzem na lewo drzwi na końcu z numerem 26, tam wszystko Pan załatwi.
- Dobrze, dziękuję.Wkrótce wszystko było załatwione.
Wrócił do samochodu po fotelik.
Mając go ruszył z powrotem do sali.
Pielęgniarka pomogła mu ułożyć Alicję w foteliku.
Dała kilka skromnych rad i uwag gdy wychodził.
Mała na szczęście była wyjątkowo spokojna.
Podróż do domu minęła bez zbędnych problemów.
Wchodząc przez główne drzwi znów odczuł znajomy już powiew chłodu.
Zaniepokojony ruszył od razu w kierunku kuchni.
Nikogo tam nie zastał.
Odetchnął z ulgą.
Wtedy po raz pierwszy usłyszał płacz Alicji.
Nie mógł jej uspokoić.
Postanowił położyć ją w swoim łóżeczku na piętrze.
Idąc po schodach miał wrażenie jakby ktoś go obserwował.
Czuł wzrok na swoim karku.
Jakby ktoś zawzięcie deptał mu po piętach.
Idąc korytarzem do pokoju dziecięcego zmarł w pół kroku przed drzwiami.
Serce przyspieszyło.
(To chyba jakiś żart!) pomyślał.
Na ścianie obok pokoiku dziecięcego wisiało czarne zwierciadło.
(Co ono tu robi? Jak się tu znalazło?) zadawał sobie pytania na które nie znał odpowiedzi.
Szybko wszedł do pokoju kładąc małą do łóżeczka koło okna.
Przykrywając kocykiem nagle się uspokoiła i chwilę potem zasnęła.
Stojąc tak nad nią przypomniały mu się słowa Barbary "musisz zniszczyć zwierciadło.. Ono mnie więzi".
Czy faktycznie tak jest?
Całkiem prawdopodobne.
Coś głęboko w jego duszy wątpiło w słuszność tego czynu, ale postanowił zaryzykować.
Korzystając z okazji, że Alicja dopiero co zasnęła poszedł szukać sygnetu Starskiego.
Po godzinie poszukiwań udało mu się znaleźć.
Mała obudziła się płacząc niemal na cały dom.
Pełna pielucha dała się we znaki.
Dopiero pod wieczór znów zasnęła.
Napojona mlekiem.Zamykając drzwi od pokoju dziecięcego stanął naprzeciw czarnego lustra.
Jego tafla powoli zaczęła się zmieniać na skutek ogarniającej hol ciemności.
Gdy całkiem stało się lustrem założył sygnet na palec wskazujący i z mocno bijącym sercem czekał na rozwój wydarzeń.
Nie musiał długo czekać.
Tafla podobnie jak w snach falowała aż pojawiła się w niej postać.
Lecz nie była to Barbara, tak jak oczekiwał.
W ramach zwierciadła pojawiła się kobieta o czarnych ustach.
Jego oczy spotkały się z jej mroźnym spojrzeniem.
Przed jego oczami świat zawirował.
(tylko nie to!) zdążył pomyśleć zanim zemdlał.__________________________________
Moi drodzy czytelnicy. Mam nadzieję, że wam się rozdział spodobał, co prawda ostatnio nie wychodzą za długie, ale musicie mi to wybaczyć.
Pozdrawiam!
😺
![](https://img.wattpad.com/cover/105634388-288-k937765.jpg)
CZYTASZ
Za Czarnym Zwierciadłem
ParanormalCo znajduje się po drugiej stronie lustra? Stare zwierciadło leżące na strychu, którego tafla jest czarna jak smoła. Tylko nieliczni mogą dostrzec cokolwiek w odbiciu lustrzanym czarnego zwierciadła. Co kryje się za tymi mosiężnymi, zdobionymi ra...