- Cezary?
- Cezary..?
Otworzyłem oczy.
Leżałem na korytarzu.
Czyj zatem głos mnie wołał?
Rozejrzałem się wokół.
Lecz nikogo nie było w zasięgu mojego wzroku.
Podniosłem się na równe nogi.
Zszedłem po schodach na dół.
Wchodząc do kuchni spojrzałem na zegarek.
03:40.
Przetarłem dłonią twarz, nalałem do szklanki trochę zimnej wody i wróciłem tą samą drogą.
Spojrzałem tylko na korytarz i ruszyłem do sypialni.
Napiłem się trochę i odłożyłem na niewielką szafkę obok łóżka.
Udałem się na swoją stronę łóżka, patrząc ciężko na tą pustą.
Wciąż nie docierało do mnie to co się stało.
A może nie chciałem się z tym pogodzić?
To było zbyt okrutne.
Położyłem się spać.
Niewiele pamiętałem z tego co spowodowało, że znalazłem się w korytarzu.
I wolałem na tą chwilę nie pamiętać.
Sen przyszedł szybko.Znów stałem pośród ciemności.
Tym razem pod moimi stopami czułem nierówną powierzchnię.
Stałem na torach kolejowych.
Wtedy rozległ się płacz.
Płacz małego dziecka.
Rozejrzałem się.
Maleństwo leżało zawinięte w pieluszki i ciepły kocyk samotnie na torach.
Szybko podszedłem i ująłem je w dłonie tuląc do piersi starając się uspokoić.
Gdy zamilkło dostrzegłem , że to moja córka.
Wcześniej nie poznałem jej.
Teraz gdy była spokojna wyraźnie to widziałem .
- Czarek.. - rzekł znajomy głos.
Podniosłem wzrok znad maleństwa a przede mną stała moja żona.
Zmarła żona.
Jeszcze w szpitalnym białym ubraniu.
Otworzyłem tylko usta, ale nie powiedziałem ani słowa.
- Jest przepiękna.. - odezwała się podchodząc bliżej.
- Barbaro?
- Tak?
- Ja śnię prawda? To tylko sen?
- Tak Cezary..
- Wiedziałem.. - zamyśliłem się chwilę.
- Musisz oddać czarne zwierciadło.
-Co? Czemu?
- Ono jest przeklęte.. Obiecaj mi, że się go pozbędziesz..
- Dlaczego?
- Oh Czarek.. Ono mnie więzi.. Utknęłam w jego wymiarze wraz z innymi duszami, które spotkał ten sam los. Możesz myśleć, że to doskonały wręcz sposób by nawet po śmierci móc ze sobą rozmawiać, ale to nie prawda.
Ja cierpię, oni wszyscy cierpią bo nie możemy odejść w spokoju.
Tam jest tak strasznie zimno.. - łzy napłynęły do jej oczu.
Zamarłem.
Wtedy na horyzoncie rozbłysło światło.
Tory zadrżały pode mną i zrozumiałem, że zbliża się pociąg.
- Czas na mnie.. - powiedziała cicho - Obiecaj mi.. - podeszła i ucałowała Alicję i poszła w kierunku światła nadjeżdżającego pociągu.Obudziłem się.
Poduszka była lekko mokra od łez.
Był już ranek.
Doprowadziłem się do porządku.
Zamierzałem o ósmej wrócić do szpitala.
Tak też i zrobiłem.
Zaparkowałem samochód i ruszyłem do drzwi.
Udając się gdzie ostatnio widziałem córkę.
Przed drzwiami spotkałem pielęgniarkę.
Zapytałem gdzie leży moja córeczka i czy mogę ją zobaczyć. Wskazała drzwi na końcu korytarza informując, że pielęgniarka będąca w środku odpowie na moje pytania.
Podziękowałem i poszedłem we wskazane miejsce.Gdy otworzyłem drzwi i wszedłem do środka ukazała mi się jasna sala podobna do tej poprzedniej.
Na środku stało wiele maleńkich łóżeczek dla niemowląt.
Pielęgniarka przewijała właśnie jedno z nich gdy zamykając drzwi za sobą powiedziałem :
- Dzień dobry! Przyszedłem do córki Alicji Dragan urodzonej wczoraj..
- Aaah. Tak, tak to tutaj - wskazała.
Podszedłem.
Mała spała opatulona od stóp do głów.
Uśmiechnąłem się i nie odrywając od niej wzroku zapytałem :
- Kiedy będę mógł ją zabrać ze sobą do domu.?
- Myślę że najwcześniej za trzy dni jak wszystko będzie w porządku - uśmiechnęła się.
- Dobrze.Czas szybko mijał.
Nie mogłem się nacieszyć moim maleństwem.
Ale żołądek zaczął się odzywać i chcąc czy nie musiałem wrócić do domu by coś zjeść.
Gdy tylko przekroczyłem próg coś mi nie pasowało.
Było jakoś nadzwyczaj zimno.
(Czyżbym zapomniał zamknąć okno?) pomyślałem.
Gdy tylko przekroczyłem próg kuchni ujrzałem jakąś postać siedząca w fotelu nieopodal w salonie.
Na moje kroki wstała i odwróciła się.
To był Starski ubrany w garnitur.
Na dłoni błyszczał pierścień.
- Cóż - zaczął z lekkim uśmiechem, który wcale nie był wesoły - Pora na ciebie.. - podszedł zdjął z palca pierścień i podał mi go.
Patrząc chwilę niepewnie w końcu go od niego zabrałem.
- Dobrze.. Noś go, niech Ci służy.. Zobaczymy się wkrótce. - i odszedł jak gdyby nigdy nic.
Wtedy dotarły do mnie wspomnienia z nocy.
Jak bumerang wróciły dokładnie słowa piosenki ze snu :
" Ciemne wzburzone morze,
Pianista fala uderza o łodzie,
Niebo zakrywają burzowe chmury,
A ich słone krople zmywją twe łzy,
Bo na jednej z nich siedzisz Ty.."
Była taka smutna..
Wtedy przypomniałem sobie tą kobietę.
Dreszcz przebiegł po ciele.
(Kim ona jest? O co w tym wszystkim chodzi? Co on taki miły? Co knuje tym razem?) myślałem.
Wtedy też napłynęły wspomnienia ze snu nad ranem.
(Czemu Barbara raz każe mi szukać sygnetu a raz niszczyć lustro?) miał mętlik w głowie.
(Co właściwie ode mnie oczekuje? Która Barbara ze snu to ta prawdziwa?)
Żołądek odezwał się wyjąc żałośnie.
Ruszyłem za blat by zrobić sobie coś do jedzenia.
Chwilowo odpierałem te wszystkie zawiłe myśli.Co się stanie gdy przyjdzie noc?
Czy Cezary skusi się i użyje pierścienia przed Czarnym Zwierciadłem?
A może wedle życzenia żony je zniszczy?
Już wkrótce się przekonacie :)
![](https://img.wattpad.com/cover/105634388-288-k937765.jpg)
CZYTASZ
Za Czarnym Zwierciadłem
ParanormalCo znajduje się po drugiej stronie lustra? Stare zwierciadło leżące na strychu, którego tafla jest czarna jak smoła. Tylko nieliczni mogą dostrzec cokolwiek w odbiciu lustrzanym czarnego zwierciadła. Co kryje się za tymi mosiężnymi, zdobionymi ra...