Krople deszczu leciały majestatycznie w dół. Ja przyglądałam się temu widokowi jak zaczarowana. W pomieszczeniu słychać tylko tykający zegar. Moje rozmarzania przerwał głos otwieranych drzwi.
-Cześć! - w drzwiach stanęła uśmiechnięta, wysoka blondynka w białym fartuchu. - Połóż się pora na kroplówkę.
Posłusznie wykonałam polecenie.
-Przeczytałaś już tą książkę?
-Tak, już 4 raz. Masz może jakieś inne? - zapytałam.
-Zobaczę, dobra przyjdę za 30 minut i ci przyniosę.
Pielęgniarka uśmiechnęła się i poszła. Patrzyłam się w sufit, przecież nie miałam nic innego do roboty. Co może robić siedemnastoletnia dziewczyna w szpitalu. Sięgnęłam po telefon z nadzieją, że mama do mnie napisze. Nic. Przecież jest zajęta, ojciec zresztą też. Wolą korporacje, niż własną córkę. Zamknęłam oczy. Ledwo zatrzymywałam łzy. Nagle mój telefon zawibrował. Z niechęcią go podniosłam i zobaczyłam kto do mnie napisał.
Nathaniel
Wszystko w porządku? Nie długo będę u ciebie. :)Nie odpisałam. Nie miałam ochoty. Mimo tego, że był to mój przyjaciel. Obróciłam się na bok spoglądając na kalendarz. Od jutra tylko rok. Lekarze nie dawali mi już szans. Pamiętam ich skamieniałe twarze, bez uczuć i nie wyrażające współczucia. Usłyszałam pukanie do drzwi. Zza białej, taniej deski wyłoniły się dwie postacie.
- Cześć!
Wesoły krzyk od razu spowodował uśmiech na mojej twarzy.
- Mamy coś dla ciebie.
- Lekarze nie zabraniają Ci jeść ptysi? - zapytała Melania z jej rozbrajającym uśmiechem.
- To będzie nasz mały sekret. - uśmiechnęłam się. - Jak było dzisiaj w szkole?
- Jak zwykle. - podał mi ptysia. - Kastiel pytał się o ciebie.
- Już jutro porozmawiamy w cztery oczy...
CZYTASZ
Tutaj brakuje tlenu [Słodki Flirt] ZAKOŃCZONE
FanfictionPewnego dnia budzisz się i dowiadujesz o swojej śmierci. Słowa lekarzy odbijają się od Ciebie by znów do nich powrócić. Ale brak reakcji, kamienne twarze wychodzą i idą do innego pacjenta zadecydować o jego życiu. Czy choroba może zrujnować miłość...