Śmierć. Czym ona właściwie jest? Według kościoła jest odłączemiem duszy od ciała, coś w tym jest, ale to nie to. Dla mnie jest to... sama nie wiem. Człowieka ogarnia mrok, strach przy myśli śmierci. A mnie nic, pustka. Wiem jednak jedno przyjdzie po każdego, nie ważne, czy jesteś prezydentem... czy zwykłym biedakiem. Zatrzymałam się przy czarnym pominku z paroma zniczami i kwiatami.
Wyjęłam ręce z kieszeni i zapaliłam świeczkę. Ogień tańczył w moich czarnych oczach przez parę chwil. Z transu wyjął mnie czyjś wolny, ciepły oddech. Czułam jak zaczyna mi brakować tlenu. Zaczął mnie ogarniać mrok, zapomnienie. Stałam tak może z dwie minuty, ale dla mnie to była wieczność. Zniknęło, znowu. Włożyłam ręce do kieszeni i przysiadłam na ławce przed grobem mojej babci. Spojrzałam na złote, mieniące się w listopadowym słońcu litery.Cecylia Smith
ur. 24.12.1940
zm. 24.12.2016-Kochana babciu -zaczęłam szeptać do siebie- Już niedługo dołączę do ciebie, tak jak mówiłaś.
W moich czarnych oczach pojawily się łzy, starłam jedną z bladego policzka.
- Babciu, znów chcę Cię ujrzeć, usłyszeć twój głos, dotknąć twojej ciepłej, pomarszczonej dłoni! - z oczu zaczęły mi lecieć łzy, zaczęłam krzyczeć. W moich myślach toczyła się walka.
- Chcę Cię przytulić...Płakałam. Jeszcze nigdy nie płakałam tak mocno, nawet jako dziecko. Zawsze byłam poważna. Moim rodzicom to pasowało, mogli zająć się pracą. Nienawidziłam ich za to. Cały czas komputer, spotkania, wyjazdy, stos dokumentów i tak w kółko. Jedyny moment kiedy zareagowali był wtedy kiedy przyszłam do domu z nową fryzurą i kolczykami. To była jedyna burza w domu, chociaż... nie! Jeszcze wtedy gdy pobiłam jednego dupka ze szkoły. Pamiętam jak babcia się śmiała, gdy jej to opowiadałam. Uznała, że należało mu się. Zawsze była miła, wesoła i pomagała mi. Moja mama też taka była, ale gdy skończyłam dwa latka coś się zmieniło. Pamiętam, że często się kłócili. Wyjęłam z kieszeni chusteczki i wydmuchałam nosa. Musiałam już wrócić do domu, zjeść obiad i wziąć leki. Uniosłam się i skierowałam w stronę wyjścia.
***
Nie mogłam przekręcić klucza w zamku. Z zaskoczeniem i przejęciem nacisnęłam pozłacaną klamkę. Cicho weszłam do środka i zaczęłam odplątywać czerwony szalik. Na kanapie w salonie siedział czerwonowłosy, co nie było dla mnie zdziwieniem, ale Nathaniel! Co on tu robił z Kastielem?
- Emm... Cześć! - powiedziałam po chwili namysłu i podniosłam dłoń na przywitanie.
- Hej - odpowiedzieli jednocześnie.
Nie ukrywam było to dziwne i zarazem miłe widzieć jak nie pożerają się. Jak najszybciej zdjęłam kurtkę i glany. Oparłam się o sofę kiedy usłyszałam otwieranie drzwi wejściowych. Razem z jesiennym wiatrem pojawił się Roza i Melani ubrane w płasze i kalosze. Szybko pozbyły się zbędnego odzienia i położyły na stoliku przed nami zakupy.
- Dzisiaj wieczór filmowy! - z radością wykrzyknęła Rozalia
Wszyscy uradowani wzięli się za małe przygotowania. Kastiel otworzył paczki z przekąskami i przesypał do misek przyniesionych przez Melanie. Nathaniel z białowłosą wybrał film, a ja tak jak zawsze musiałam siedzieć i czekać. Z uśmiechem patrzałam w ten rodzinny obraz. Takie spotkania były co raz częstsze i co raz bardziej weselsze. Od mojego ostatniego pobytu w szpitalu codziannie miałam gości. Jakimś cudem pół szkoły dowiedziało się o moim zemdleniu po wizycie dyrektorki.
- Gotowi?
Wszyscy kiwnęli głową na tak i rozsiadli się na skórzanej sofie.
***
Ohayooo! Jak tam mijają wakacje? Mam nadzieję, że w porządku i również mam nadzieję, że nowy rozdział się podobał. W następnym będzie mały powrót do przeszłości, który zdradzi trochę więcej o rodzinie niebieskowłosej.
A teraz zostaw ⭐ i komentarz, a jeśli widzisz błąd napisz.
Moje konto na Słodki Flirt
TheNatashaSee you NEXT LEVEL ❤
CZYTASZ
Tutaj brakuje tlenu [Słodki Flirt] ZAKOŃCZONE
FanficPewnego dnia budzisz się i dowiadujesz o swojej śmierci. Słowa lekarzy odbijają się od Ciebie by znów do nich powrócić. Ale brak reakcji, kamienne twarze wychodzą i idą do innego pacjenta zadecydować o jego życiu. Czy choroba może zrujnować miłość...