Rozdział 5 Część 1

105 9 2
                                    

Lilian wpatrywała się we mnie z wielkim zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Zupełnie nie rozumiałam jej reakcji na wspomnienie postawy księżniczki Blair.

Kilka godzin wcześniej

Wpatrywałam się z delikatnym uśmiechem w księżniczkę naszego kraju z ciekawością. Była taka piękna. Uchodziła za najpiękniejszą istotę stąpającą po ziemi. Byłam nieco spięta w jej towarzystwie, gdyż przy jej pięknie, ja chowałam się pod niewidzialną osłoną. Trzymała delikatnie moją dłoń, jak starsza siostra młodszą, gdy ta się zgubiła. Była jak anioł pomagający odnaleźć drogę. Miała równie anielski głos.

-Claro... – jej głos był najcudowniejszy, jaki kiedykolwiek słyszałam – powinnaś najpierw poznać cały pałac z moim bratem, a później zwiedzać sama. Damie, następnej królowej nie pasuje błądzenie po jej włościach – zahipnotyzowana stałam i patrzyłam na nią z dołu, gdyż była nieco wyższa ode mnie.

-Rozumiem... Księżniczko...

-Mów mi Blair... W końcu zostaniesz moją bratową – jej uśmiech był równie cudowny, jak wszystko.

Trzymając moją dłoń, zaprowadziła mnie do mojej komnaty i delikatnie upomniała służącą o tym, że nie powinna mnie zostawiać samej.

Uśmiechałam się do Lilian opowiadając jej tę historię. Mój uśmiech był szczery. Nie mogłam uwierzyć, że w tym pałacu spotkałam tak miłą osobę. Nawet dwie. To było moje szczęście.

Wyszłyśmy z Lili do ogrodu. Chciałam go zwiedzić, by znów się nie zgubić. Zapamiętywałam powoli drogę, która prowadziła na zewnątrz. Jak zwykle mijałam obrazy, ale inne. Ponoć była to najkrótsza droga, by wyjść na dwór. Po przejściu kilku korytarzy, odetchnęłam, będąc w końcu na zewnątrz. Gdy stałam pod pięknym drzewem, którego kwiaty kwitły na różowo, ujrzałam na samej górze drugiego księcia Odium. Notował coś w zeszycie i nawet nas nie zauważył. Wpatrywałam się w niego przez chwilę, ale zostałam upomniana przez Lili. Królowej nie wolno patrzeć się na innego mężczyznę dłużej, niż powinna.

Westchnęłam i ostatni raz spojrzałam w górę. Księcia już tam nie było. Za to gdy wróciłam wzrokiem do ogrodu, pojawił się w mgnieniu oka przed moją twarzą. Krzyknęłam cicho, gdyż nie byłam na to przygotowana. Usłyszałam cichy śmiech mężczyzny i czułam palące spojrzenie Lilian. W głębi duszy czułam sympatię do Księcia. Znałam jego historię. Było mi go żal. Nie było po nim widać, że mógł przejmować się niechęcią rodziców do siebie. Wręcz przeciwnie. Ciągle miał uśmiech na twarzy. Nawet ludzie się tak nie uśmiechają. To się staje przerażające. Patrzył na mnie z uśmiechem, a ja wpatrywałam się w jego stalowe oczy. Niby podobne do oczu brata i siostry, ale w pewnym sensie inne. Urzekały mnie. Odwróciłam wzrok i wpatrywałam się w kolejnego mężczyznę, który przybył do pałacowego ogrodu. Serce zaczęło mi bić szybciej, gdy ujrzałam w nim generała. Spojrzałam na służącą, która schyliła głowę. No tak. Nie mogła patrzeć na nikogo z rodziny królewskiej, chyba że ta osoba wyraziła na to zgodę. Tyczyło się to również dowódców w wojsku.

Podszedł do Księcia i szepnął mu coś na ucho. Ten zaraz westchnął. Nie miałam pojęcia o co chodzi, ale czułam, że Serge nie jest z tego zadowolony. Patrzyłam na nich obu. Dogadywali się dobrze, ale Serge już nie uśmiechał się po usłyszeniu tej wiadomości. Służąca pociągnęła mnie za suknię i dała znak, byśmy opuściły to miejsce. Niechętnie chciałam jej posłuchać, ale uniemożliwił mi to sam generał. Czułam, że nic dobrego z tego nie wyniknie. Chciałam wyszarpnąć rękę, ale nie dałam rady. Spojrzałam na niego.

-Witaj przyszła Królowo... Gdybyś mnie posłuchała, nie byłabyś teraz tutaj... – powiedział, a ja już chciałam coś odpowiedzieć, gdy poczułam, że ktoś uwalnia moją rękę od ręki mojego rozmówcy.

Świat NienawiściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz