Ten dzień miał się stać jednym z piękniejszych dni. Zakończenie szkoły dla każdego było ogromną radością tylko nie dla mnie.
Samorząd szkolny wprowadził mała odmianę. Każdy z nas przy odbieranie świadectw miał być z towarzyszem. Każdy z moich przyjaciół idzie ze swoją drugą połówką. Było mi cholernie smutno. Robiłam wszystko z Luke'iem aby mógł zjawić się tego dnia u mnie. Nie było szans. Natłok pracy nie pozwala mu na zbawienie się tu chodź na jeden dzień. Przepłakałam tyle godzin podczas jego nieobecności. Przez ten czas nie raz miałam sprzeczki z ojcem. Nie wspierał mojego związku z chłopakiem. Twierdził, że nie raz już mnie zdradził z przypadkową dziewczyna w klubie. Nie akceptował ciągłego życia w trasie i powrotu do domu na krótki czas. Widział jak bardzo przez to cierpię.
Co bolało jeszcze bardziej? To dziś mija sześć miesięcy od kiedy ostatni raz go widziałam. Miałam tego dość. Jednak nie chciałam go stracić. Z dnia na dzień kochałam go coraz mocniej.
Ubrałam się w częściej przygotowany zestaw by nie tracić czasu teraz. Spojrzałam smutno na rodziców. Posłali mi obaj smutny uśmiech. Serce zabiło mi szybciej gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Podzielam jak najszybciej się da aby sprawdzić kto to. Miałam małą nadzieję, że to blondyn.
Po otworzeniu dni nie pomyliłam się dużo. Była to mała kopia blondyna. Jego młodszy brat Dylan. Chłopiec stał w drzwiach z śliczna czerwoną różą. Za nim stali uśmiechnięci rodzice. Kucnęłam przed chłopcem by odebrać prezent od niego.-Luke nie mógł przyjechać ale ja już jestem.-pierwszy raz od kilku dni szczerze się zaśmiałam.
-Będę dumna z takiego towarzyszą. - Złożyłam małego całusa na jego policzku. Zaśmiał się uroczo przez co moje serce miękkło.
Złapałam za dłoń chłopca i ruszyłem w bardzo dobrym partnerem.*****
Usłyszałam swoje imię. Chłopiec zaskoczył z krzesełka i wystawił do mnie dłoń. Muszę mu znaleźć dziewczynę jak będzie starszy. Taki chłopak jak on nie może się zmarnować.
Czułam wzrok wszystkich na sobie. Czy się tym przyjmowałam? Teraz już nie.
Wszystko działo się tak bardzo szybko, że nie wiedziałam nawet kiedy zaczęłam wracać na swoje miejsce. Z myślą, że to już koniec tej udręki. Jeden rozdział mojego życia został zamknięty. Czas na nowy etap.Wracając nie mogłam y wierzyć własnym oczom. To tylko przewidzenia. To nie jest prawda. Miało go tu nie być. Stałam przez kilka sekund jak zaczarowana. Nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Chłopiec już dawno wyrwał swoją dłoń biegnąc do brata. Tkwił teraz w jego uścisku śmiejąc się głośno, zwracając przy tym uwagę wszystkich osób.
-Luke.-wyszeptalam. Spojrzał mi głęboko w oczy. Postawił Dylana na ziemi by zmierzyć w moją stronę. Oczy wypełniły mi łzami. Nie chcąc czekać już dużej rzuciłam się biegiem w jego stronę. Owinął moje nogi wokół swojej tali. Objął mnie bardzo mocno jakby starał się chronić mnie przed ludźmi. Nie interesował mnie teraz wzrok innych. Płakałam głośno w ramię chłopaka. Odsunął mnie od siebie nadal mnie trzymając. Połączył nasze usta w tak długo wyczekiwanym pocałunku. Przekazałam w nim wszystkie swoje uczucia.
-Tak bardzo za tobą tęskniłem T.I
-Nie zostawiaj mnie już nigdy na tak długo.
-Nigdzie się już nie wybieram bez ciebie. - za sobą zobaczyłam ojca. Spoglądał na nas w sposób, którego nie potrafiłam określić.
-Możemy porozmawiać? - zwrócił się do chłopaka. Ten odstawić mnie na ziemię kiwając mu głową. Pocałował moje czoło znikając za drzwiami sali.
********
-Co od ciebie chciał? - zapytałam rzucając się na swoje łóżko ciągnąć za sobą blondyna.
-Nie uwierzysz w to. Powiedział mi, że w końcu akceptuje nasz związek. Jednak to nie zmienia nic na rzeczy jeśli cię skrzywdzie on skrzywdzi mnie.
-Jak to akceptuje? - przecież on od samego początku nie chciał abym z nim była.
-Powiedział mi, że miał okazję zobaczyć jak wiele dla ciebie znacze. Stwierdził również, że muszę cię ogromnie kochać. Patrzę na ciebie tym samym wzrokiem co ona na twoją mamę więc ma pewność, że jest to szczere uczucie.-pisnęłam z radości mocno całuję jego usta.