komentarz?
Biłam się w myślach przez głupotę Ashtona. Wrzucając do sieci nasze zdjęcie ze szpitala wywołał jeszcze większe zamieszanie niż było na samym początku. Teraz nie opuszczają mnie na krok. Zastanawiają się co przyczyniło się do mojego pobytu w szpitalu. Jednak nie wszyscy wiedzą, że to była ich winna. Gdyby nie byli tak nachalni nic takiego by się nie stało.
Od tamtego wydarzenia minęło już sporo czasu. Jednak do tej pory nie wyznaliśmy światu całej prawdy. Ash chciał poczekać aż całkowicie dojdę do zdrowia. Jednak to już w pełni nie będzie tak samo. W sieci już pojawiło się wiele wiadomości. Ludzie widzą, że mój chód nie jest taki sam. Na samym początku wydawało się wszystkim, iż to tylko stłuczenie. Gdy lekarze zobaczyli oprawy zaczęto podawać mi silne leki przeciwbólowe. Od tamtej pory mam problemy z chodzeniem. Ból do mnie wraca co jakiś czas, a utykanie na nogę już nie zniknie. Rehabilitacje również zbytnio mi nie pomogły.
Czuję się z tym fatalnie, najbardziej gdy wychodzę ze znajomym czy chłopakiem. Wstydzę się tego jak chodzę. Nie potrafię już przejść przez miasto w głową w górze. Wiem, że wszyscy się na mnie patrzą. Nie byłam i nigdy nie będę ideałem dla swojego chłopaka. Widzi to jak się tym przejmuję, dlatego też nie zmusza mnie do zbyt częstego wychodzenia z domu. Co jednak nie oznacza, że nie chodzę do pracy. Wcale tak nie jest, nie rzuciłam jej, muszę na siebie zarabiać. Nie chce być niczyją utrzymanką.
Jednak tym razem było inaczej. Bez mojej wiedzy umówił wywiad razem z chłopakami dla nas. Jestem na niego tak wściekła. Nie wie jak będę się czuła gdy nadejdzie moment na nas a ja będę musiała wyjść przed kamery. Na samą myśl łzy zbierają mi się w kącikach oczu.
-Wszystko będzię dobrze, nie masz się czym martwić.- objął mnie w tali, całując w tej samej chwili w czoło.
-Łatwo ci mówić.-wyszeptałam pod nosem. Wyprostowałam się jak struna gdy usłyszałam jak nas nawołują.
Raz kozia smierć. Czy jak to tam mówią.
Mocno zacisnęłam dłoń swojego chłopaka wychodząc do ludzi. Widziałam jak macha do fanów natomiast ja szybko spuściłam głowę dół. Siadając na sofie przybliżyłam się do Ashtona tak blisko jak było to możliwe. Widząc, że moje ciało opanował strach jeszcze raz musnął moje czoło szeptając o tym jak dzielna jestem i dam sobie radę.
- Nie macie pojęcia jak bardzo cieszy mnie, że tu ze mną jesteście.- uśmiech kobiety była tak bardzo zaraźliwy, iż musiałam go oddać.
-My też się cieszymy.
Wywiad trwał już jakiś czas a ja się rozluźniłam. To tylko dla tego, że pytania do mnie zostaną zadane dopiero za moment. Nie trwał on jednak zbyt długo.
-Jakich czas temu opublikowałeś na instagramie zdjęcie ze szpitala. Widzieliśmy na nim, że T.I. miała wypadek czy możemy dowiedzieć co takiego się stało. Fani są bardzo ciekawi.-Wciągnęłam więcej powietrza do płuc by odpowiedzieć na pytanie.
-Ja, to znaczy tamtego dnia wracałam z pracy. Znikąd pojawili się paparazzi, nie czuję się nikim ważnym, żadną popularną osobą, która trzeba pokazywać w telewizji. Zaczęłam uciekać aby jak najszybciej znaleźć się w domu. Nie chce ich obrażać bo wiem, że to tylko ich praca tak jak każda inna. Byli oni jednak tak natrętni, że zaczęli mnie szarpać w biegu. Przypływ moje adrenaliny był tak duży, że nie poczułam bólu przy upadku. Dopiero w domu gdy zjawił się Ash poczułam skutki. Noga stała się cała sina i mocno spuchnięta. Zabrał mnie do szpitala. tam po kilku dniowym pobycie nie było poprawy. Ból nie ustąpił.-Głos zaczął mi się łamać, dlatego głos przejął Ash.
-Lekarz przepisał jej silne leki przeciwbólowe, które bierze do tej pory. Rehabilitację nie pomogły odzyskać całkowitej sprawności. Ma teraz problemy z chodzeniem.-Szybko starłam łzę spływającą po policzku. Ludzie i tak wystarczająco mają mnie za łamagę.
-Bardzo mi przykro, chyba źle zrobiłam, że zapytałam.
- O niczym nie wiedzieliście mieliście prawo zapytać. Skoro mam jeszcze głos mam jedną prośbę. Paparazzie nadal są nachalni, jednak prosił bym tylko o jedno aby dać jej trochę spokoju. Teraz bardzo go potrzebuje aby zebrać siły.
Z miejsca podniosła się jedna dziewczyna unosząc dłoń do góry. Wszyscy kiwnęliśmy jej głowami pokazując, że może mówić.
-Przez ostatni czas widzimy jak uchodzi z ciebie życie gdy pokazują cię jak jesteś sama. Nurtowało nas pytanie co takiego się stało. Teraz już wszyscy to wiemy. Widzę jednak, że gdy jest przy nim czujesz się bezpieczna. Co nie zmienia jednak, że nie chodzisz z głową podniesioną do góry. Boich się jak ocenią cie inni. Powiem ci jedno jesteś silną kobietą, która ma przy sobie mężczyznę, który cię kocha. Pokaż wszystkim, że utrzesz nosa tym wszystkim osobą, które wytykały cię palcami.- Po raz pierwszy odczułam wsparcie fanów blondyna. Po raz pierwszy pewnie stanęłaś by kroczyć w stronę dziewczyny.
-Dziękuję.- wyszeptałaś do jej ucha mocną ja przytulająć.