Cholera jestem spóźniona. Okropnie tego nie lubię. Nie mogłam znaleźć wolnego miejsca parkingowego. Zawsze tak jest gdy jestem umówiona. Wysiadałam z samochodu i jak najszybciej starałam iść. Odczuwam trudności a w takich chwilach sprawia to jeszcze większy ból. Jak na złość z naprzeciwka widzę grupę fotoreporterów. Zmierzają w moje stronę w szybkim tempie.
Wyjąłem telefon z kieszeni gdy usłyszałam dźwięk sms'a.
Zapatrzona w telefon nie zauważyłam jak noga ześlizguje mi się z chodnika. Z rąk wyleciał mi telefon, który na pewno zakończył już swój żywot. Z dużą siłą upadłaś na kolano. Z ust wyleciał mi jęk bólu. Poczułam łzy zbierające mi się w oczach.
Krzyk paparazzi rozbrzmiał w moich uszach. Już widzę wszystkie zdjęcia w sieci.Nieudolnie starałam podnieść się z ziemi. Nie zwracając swojej uwagi na ludzi. W tym czasie stało się coś czego bym się nie spodziewałam. Jeden z mężczyzna powiesił swój aparat na szyi. Kucnął przede mną obejmując mnie jedna dłonią w tali unosząc do góry.
- Pomogę Ci iść tam gdzie się tak spieszyłaś. Tylko musisz mi powiedzieć gdzie.
-W restauracji na rogu czeka na mnie mój chłopak.
Powoli prowadził mnie do wyznaczonego miejsca. Ból już trochę ustąpił. Jednak nie na tyle abym mogła swobodnie chodzić. Przez szybę w restauracji ujrzałam Ashtona. W tym samym momencie nasz wzrok się spotkał. Zerwał się z miejsca biegnąc w moim kierunku. Wziął mnie szybko w ramiona gdy ujrzał ślady po łzach.
-Przepraszam, że zawsze muszę narobił jakiegoś wstydu. - wyszeptałam.
-Kochanie, nigdy ale to nigdy nie przepraszaj mnie za takie rzeczy. - pocałował moje czoło.
-Dziękuję Panu, że za pomoc. Bez Pana nie dała bym rady.