Kto w tych czasach krochmali ubrania?!

6K 277 81
                                    

- Uważam, że to niesprawiedliwe i krzywdzące - powiedział Jake wyjmując z koszyka czyjeś bokserki i z obrzydzeniem zamaczając je w rzece.

- Woda wróci za kilka dni. Chilon obiecał, że coś z tym zrobi - powiedziałam, robiąc to samo z moją poplamioną bluzką. Chwyciłam płyn do prania, leżący na stercie brudnych ubrań i polałam jego zawartością tarkę, na której praliśmy. W życiu nie sądziłam, że będę robić cokolwiek tak starodawną metodą.

- Chodzi o to, że akurat my musieliśmy iść jako pierwsi? Dlaczego nie Diana, Leah, czy ktoś jeszcze inny - powiedział z oburzeniem trąc bokserki o deskę. Mnie również nie podobało się to zajęcie, ale Jake był mistrzem marudzenia.

- Znasz swoją dziewczynę, nie lubi brudu - mruknęłam wywracając oczami na wspomnienie idealnej dziewczyny mojego kumpla. Naprawdę nie mogłam uwierzyć w to jakim sposobem wytrzymywał jej towarzystwo. Diana jako córka Eris, potrafiła stworzyć problem z niczego i wywołać konflikt, tam gdzie go nie było. Między innymi dlatego nasze relacje z Jake'iem się pogorszyły. Naprawdę nie lubię spędzać, czasu z tym rudowłosym wywoływaczem problemów.

- Jak chyba wszyscy - jęknął wykręcając niebieskie bokserki w samochodziki. Zaśmiałam się z jego miny.

- Już nie przesadzaj - powiedziałam i chlapnęłam go wodą. Zasłonił się ręką i poprawił jasne, brązowe włosy postawione do góry.

- Łatwo mówić. Ty sobie pierzesz staniki i stringi, a ja? - mruknął rozczarowany, a ja po raz kolejny ochlapałam go wodą, na co on nie pozostawał mi dłużny. Mimo, że był dwa lata starszy, dobrze się dogadywaliśmy. Był moim najlepszym przyjacielem odkąd mama przywiozła mnie do obozu. Moim najwcześniejszym wspomnieniem z nim był wyścig, który przegrał tylko dlatego, że w połowie skręciłam kostkę i pomógł mi dokuśtykać do mety.

- Chodź już, ciemna maso - powiedziałam do niego, układając ostatnią bluzkę na kupkę damskich rzeczy. Jake wykręcił następne bokserki i również ułożył je do swojego koszyka, po czym podniósł się z przysiadu i postawił sobie kosz na głowie.

- Będę Amazonką - powiedział rozbawiony, na co ja wywróciłam oczami.

- Chyba Afrykanką - powprawiałam go ruszając leśną ścieżką prowadzącą z nad rzeki do naszego campingu.

- Mniejsza o to mądralo - parsknął, stawiając zgrabnie kroki i wymachując po bokach biodrami. Zawsze śmieszył mnie sposób w jaki chodził, ale jednocześnie zazdrościłam mu bardzo długich nóg. Sama chciałabym takie mieć. Po chwili zza drzew zaczęły wyłaniać się nasze łazienki, domek i liczne maszyny do ćwiczeń, własnej roboty. Nasze miejsce przypominało trochę park linowy i za razem ring bokserski, ale całość dawała radę. Naprzeciw przy trzepaku zobaczyłam burzę rudych włosów i westchnęłam z irytacją. Diana... Dziewczyna pomachała nam z niewinnym uśmiechem. Z każdym krokiem wydawało mi się, że zbliżam się do rozszarpania moich nerwów.

- Cześć kochanie - powiedziała do Jake'a i pocałowała go w policzek na przywitanie. - Gdzie byliście? - spytała z zaskakującym optymizmem.

- Wyprać ubrania. Wczoraj wieczorem Chilon mówił, że odcięto nam wodę i nie wiadomo, kiedy znowu się pojawi, a chłopaki zrobili w pokoju totalny syf - wytłumaczył jej, a ona pokiwała głową. - Chyba pójdę po któregoś z nich, żeby zajęli się suszeniem. Nie odwalę za nich całej roboty - stwierdził i ruszył z koszem w stronę naszej chatki. Diana patrzyła za nim i machała mu póki nie zniknął w progu.

- To w sumie nie taki zły pomysł, może zaczniesz wieszać, a ja pójdę po którąś z dziewczyn, żeby ci pomogły. Tak będzie sprawiedliwie - powiedziałam stawiając kosz na ziemi. Niebieskooka spojrzała na niego z odrazą.

Córka Pana Wód //P.JOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz