Obóz Herosów

2.5K 151 40
                                    

Obudziłam się, gdy deszcz nadal uderzał o dach. Znajdowałam się w pokoju na poddaszu, więc wszystko było słychać wyraźnie. Z początku naprawdę nie chciało mi się otworzyć oczu, ale kiedy w końcu się przemogłam, nad sobą zobaczyłam twarz Percy'ego. Chłopak uśmiechnął się uroczo, po czym spojrzał gdzieś w bok.

- Obudziła się - powiedział radośnie, a po chwili usłyszałam czyjeś szybkie kroki w naszą stronę. Leah popchnęła mojego chłopaka tak by również dobrze mnie widzieć.

- Na Zeusa, tak się martwiliśmy - powiedziała ściskając mnie, po czym pomogła mi się podnieść do siadu.

- Co się właściwie stało? - spytałam rozkojarzona.

- Miałaś gorączkę, właściwie leciałaś mi z rąk, nie było z tobą kontaktu - wyjaśnił brunet siadając na rogu mojego łóżka.

- Gdzie jesteśmy?

- W jakimś motelu na obrzeżach. Gospodarz zgodził się nas przyjąć na noc za niewielkie pieniądze, ale rano będziemy musieli iść... Mam nadzieję, że te środki przeciwgorączkowe coś dały - odparła moja przyjaciółka.

- A gdzie reszta? - spytałam.

- Przestań w końcu zadawać pytania i odpoczywaj - powiedział ze śmiechem Percy.

- Tak samo jak ty mam ADHD! Obudziłam się więc już nie zasnę - mruknęłam zbulwersowana.

- Chcesz coś może? - spytała Leah.

- Jeśli mogłabyś mi przynieść wodę... - dziewczyna w momencie ruszyła do drzwi, o co mi w gruncie rzeczy chodziło. Przesunęłam się trochę na prawą stronę łóżka, tak by zmieścił się tutaj również Percy. Chłopak wyprostował na materacu nogi i objął mnie, a ja położyłam się na jego ramieniu. Zdawało mi się, że moja głowa pasuje tam idealnie. Dziwnie to zabrzmi, ale chłopak był naprawdę wygodny.

- Nieźle mnie nastraszyłaś. Znowu - mruknął i pocałował mnie w skroń.

- Mówiłam Ci, że będziesz musiał przywyknąć - parsknęłam.

- Niby tak, a ja głupi ciągle łudzę się, że to ostatni raz...

- Słyszałam jak kłóciłeś się Cole'm, żeby się zatrzymać

- A miałem pozwolić, żebyś umarła w dalszej drodze?

- Nie, chodziło mi o to, że... Byłeś kochany. Tylko nie rozumiem, dlaczego on się tak zachował. Znamy się od wieków...

- To buc i tyle - powiedział, a ja z powrotem podniosłam się do siadu, by na niego spojrzeć.

- Percy!

- No, co? Nie mam racji?

- Pewnie chodziło o to, że jest najstarszy i czuł się odpowiedzialny, za nas i... Chciał, żebyśmy jak najszybciej tam trafili!

- Nie ważne, czy żywi, czy martwi - zakpił, a ja wywróciłam w odpowiedzi oczami i z powrotem oparłam się o niego.

- Myślałam, że jesteśmy jak rodzina... A to co się stało... - zaczęłam rozczarowana.

- Nie przejmuj się - po raz kolejny pocałował mnie w skroń. - Nikt, kto jest w stanie narażać twoje życie, nie jest warty zachodu

***

Staliśmy przed ogromną górą na której szczycie rozpoznawałam świątynie Ateny. Szczerze mówiąc nie tak wyobrażałam sobie Akropol. Myślałam, że będzie tu mniej dźwigów, kas i turystów. Tym bardziej, że wszyscy raczej powinni siedzieć w domu ze względu na "złe warunki atmosferyczne". Ponieważ byliśmy już kompletnie spłukani i nie mieliśmy pieniędzy na bilet musieliśmy przedostać się na teren góry wspinając się po drzewach. Na szczęście nikt nie zwracał na nas uwagi, gdyż przez strugi deszczu, trudno było kogokolwiek zobaczyć. Chwilę później, szliśmy pod górę ślizgając się po mokrych skałach. Myślałam, że padnę tam trupem, bo jeszcze nie do końca czułam się zdrowa, ale gdy stanęliśmy na szczycie widok był nieziemski.

Córka Pana Wód //P.JOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz