|Rozdział piętnasty|

1.3K 187 17
                                    

Dwa dni później


Hoseok odwiedzał swojego przyjaciela jak najczęściej mógł. Jungkook się nie odzywał, jedyne co, to napisał do niego wczoraj z pytaniem czy z Jiminem wszystko w porządku. Doprawdy, ten chłopak potrafił być niesamowicie irytujący.

Dzisiaj Park miał się wybudzić, więc Jung odwiedził kilka sklepów i kupił mu jakieś dobre jedzonko, bo przecież on znikał w oczach! Z dnia na dzień robił się coraz chudszy, dlatego będzie trzeba go pilnować, jeśli chodzi o posiłki. Hoseok także pozwolił sobie opublikować jeden z przygotowanych przez chłopaków filmik na YouTube, by na kanale nie było pusto, a widzowie nie martwili się. Jeongguk na ich grupie powiadomił wszystkich oglądających o śpiączce Jimina, więc powinno być w porządku. Pielęgniarki zostały także poproszone o to, aby nie wpuszczać żadnych nieznajomych osób. Kto wie, co wymyślą fani...

Było późne popołudnie, a dwudziestoparolatek siedział przy łóżku kumpla i czekał, aż ten otworzy oczy. Nie mógł się doczekać ich rozmowy. Miał tylko nadzieję, że nic mu nie jest... niby lekarz zapewniał, ale kto wie?








Jungkook siedział wraz z Jisoo i Renem w dużym salonie. Cała trójka oglądała jakiś film animowany, który bardzo zaciekawił najmłodszego z towarzystwa. Czekali również przy tym na opiekuna, który miał zabrać sześciolatka do domu dziecka.

– Będzie dobrze, zobaczysz – dziewczyna poklepała chłopca po ramieniu. – Będziesz miał tam dużo przyjaciół i zabawek! – zapewniła z szerokim uśmiechem.

– Chciałbym móc zrobić coś lepszego, ale to jedyna rzecz, jaka jest możliwa – mężczyzna przetarł twarz dłońmi.

– Spokojnie, poradzici sobie – starsza starała się go uspokoić. Widziała, że Jeon jest zakłopotany. Ona również była, ale nie mogli go przecież wziąć.

Kook nieco uspokojony oparł się o ściankę kanapy i przeniósł wzrok na sześcioletniego chłopczyka. Wyglądał dość spokojnie. Nawet nie płakał za mamą... to było dość dziwne, bo chyba każde dziecko tęskniłoby za rodzicami, prawda?

Mimowolnie przeniósł swoją rękę na główkę sześciolatka i zaczął go po niej gładzić. Po kąpieli miał niesamowicie miękkie włosy. Pozazdrościć.

– Przefarbowałbym się – odezwał się w końcu Jeon. – Nudzi mnie już naturalny kolor – ziewnął i bezwładnie opadł na poduszki.

– Pofarbuję ci, co ty na to? – podekscytowana dziewczyna odwróciła się w jego stronę z psychopatycznym uśmiechem. Jeongguk wiedział, co on oznacza.

– Wolę to zrobić u fryzjera... – zaśmiał się nerwowo i oddalił od siostry.

– No weź! – oburzyła się. – Jungkookie, jesteśmy rodzeństwem, no! – uderzyła pięścią w sofę.

– Właśnie w tym jest cały problem, Soo – puścił jej oczko i szybko opuścił pokój, by skryć się w jakimś bezpiecznym miejscu. Lepiej nie narażać się na jej gniew.

Wkrótce po tym, do mieszkania przyszedł wysoki mężczyzna, który miał zabrać arena. Porozmawiał chwilę z Jungkookiem i jego siostrą. Zapewnił ich, że znajdą dla niego nowy dom i zabrał chłopca ze sobą.

Pozostało im tylko mieć nadzieję na to, że czarnowłosy będzie miał dobre warunki.








Jimin lekko otworzył oczy i rozejrzał się. Nie miał zbyt dużego pola widzenia, ale przynajmniej mógł rozpoznać gdzie jest.

Wyczuł czyjąś obecność, dlatego lekko uniósł swoje ciało, ale zaraz opadł na materac. Zabolały go plecy, przez co jęknął przeciągle. Przebudziło to ledwo przytomnego Hoseoka, który widząc przytomnego przyjaciela, pognał szczęśliwy w stronę wyjścia na korytarz. Mało brakowało i przewróciłby się...

Dwudziestolatek pozostawiony sam sobie (przynajmniej tak myślał), spróbował przenieść się do siadu jeszcze raz. Niestety skończyło się to na jeszcze większym bólu niż wcześniej. Westchnął ciężko i postanowił czekać, bo i tak już tylko to mu pozostało. Miał szczęście, że wszystko pamiętał. Nie miał ochoty tracić pamięci przez tego dupka, Namjoona.

– Widzę, że się obudziłeś – przy łóżku usiadł uśmiechnięty doktor. – Jak się czujesz, Jimin? – zapytał nieco poważniej.

– Bolą mnie plecy przy wstawaniu – wyznał zachrypniętym głosem. – Poza tym jest w porządku – posłał mężczyźnie słaby uśmiech.

– Plecy? – zdziwiony uniósł jedną brew do góry. – Będzie trzeba zabrać cię na badania, ale to później. Odpocznij sobie – pan Kim poklepał pacjenta po ramieniu i wyszedł z sali.

Nim Hoseok zdążył otworzyć usta, do uszu obojgu dostał się dzwonek telefonu Jimina, który sygnalizował połączenie przychodzące. Starszy podał leżącemu komórkę i poszedł w ślady lekarza, by nie przeszkadzać w rozmowie.

– Cześć, Jungkookie – powitał przyjaciela radośnie.

– O, już się obudziłeś? – zaskoczenie zmieszane ze szczęściem dało się wyczuć na wylot. – Cieszę się! Tylko jestem też na ciebie cholernie zły, wiesz? Jak mogłeś być taki głupi i atakować Namjoona? 

– Ciebie też miło słyszeć – zignorował pytania starszego, śmiejąc się. – Powiedz mi, jak tam w Japonii? – tym pytaniem zaczął temat, który Jeon powinien poruszyć wcześniej.

– Musimy porozmawiać...

GayTubers ♦ p.jm • j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz