|Rozdział dwdziesty piąty|

1.2K 171 17
                                    

Jimin podbiegł do drzwi, aby je otworzyć. Przed nim stał nieco przymulony młodszy chłopak, który musiał dzisiaj pofarbować swoje włosy na miętowy kolor. Dwudziestolatek musiał przyznać, że dobrze wyglądał.

– Przyniosłeś coś może? – Park zupełnie zapomniał o wieku swojego przyjaciela. Można było powiedzieć, że powód tego był zupełnie do przewidzenia. Po prostu myślami był gdzieś indziej.

– Zapytaj mnie o to za dwa lata – polecił ironicznie i wprosił się do środka. – Gadałeś mi o tym Jungkooku, który z tobą mieszka... jest w domu? – spytał, podczas zdejmowania butów.

– Nie ma go i prawdopodobnie dzisiaj go nie zobaczysz – oznajmił Jimin. – Napiłbym się z tobą, ale chyba nie wypada polewać siedemnastolatkowi... jeszcze twoi rodzice mnie pozwą, czy coś – zaśmiał się, ciągnąc Sugę do kuchni.

– I tak nie piję - chłopak wzruszył ramionami. – Myślisz, że ludzie w moim wieku przejmują się takimi rzeczami? – prychnął, zajmując miejsce przy stole.

Jimin kiwnął przecząco głową z lekkim uśmieszkiem. Postanowił poczęstować swojego gościa jakimś sokiem cytrynowym. Chłopak zaprosił Yoongiego przede wszystkim dlatego, że musiał mu się z czegoś wygadać. Nie mógł zmienić go na Hoseoka, lub Taehyunga. Tymbardziej Jungkooka, bo to właśnie o niego chodziło. Mógłby z nim porozmawiać, ale najpierw musiałby się upewnić.
Postawił przed miętowowłosym szklankę pełną napoju i usiadł naprzeciw niego. Zastanawiał się nad tym, jak mógł rozpocząć ten temat.




Jeongguk cisnął kieliszkiem o podłoże barku. Nie mógł pojąć tego, jak Jimin mieszał w jego głowie od momentu tego pieprzonego pocałunku. Już nawet nie zadziwił się, że to się stało i nie zamierzał wmawiać sobie, że przecież od zawsze był heteroseksualny. Pewien był tego, że nie zakochał się w kumplu. Było to coś w stylu... nie potrafił tego określić, ale po prostu Park stał się w jego oczach dziwnie atrakcyjniejszy niż wcześniej. Ba, chociażby cztery dni temu nie miałby ochoty na to, by przegryzać w nieskończoność te pełne wargi. Zdawał sobie sprawę z tego, że nawet nie miał prawa go tknąć. Halo, obietnica obietnicą. Czyli - nigdy bym cię nie skrzywdził, Jiminnie.
Jednak, Jungkook praktycznie zawsze dostawał to czego chciał i dla niego zapewne staranie się o ciało młodszego stanie się niedługo świetną zabawą, a to nie było nic dobrego. Jednakże, jeśli dopadnie cie jakakolwiek żądza, to potrafisz ją powstrzymać? Nie. Najgorszą rzeczą było to, że dwudziestolatkowi nie zależało na aktualnie na jego bezpieczeństwie i bezinteresownie mógłby zrobić z czarnowłosym to co, tylko chciał. Niestety, to tak nie działało. Musiał się od dzisiaj powstrzymywać i znaleźć jakiś odpowiednik jego współlokatora.

Upił jeszcze szklankę piwa i zaczął przypominać sobie obowiązki, które czekają ich jutro. Między innymi zjazd z ogromnej zjeżdżalni, zmontowanie tego nieszczęsnego filmiku z wyzwaniami. Kook dzisiaj nie był w najlepszym nastroju do takich przemyśleń, więc postanowił się jakoś pocieszyć i wyrwać jakąś dziewczynę.




Yoongi wysłuchał swojego przyjaciela bardzo dokładnie. Każde zdanie sprawiało, że siedemnastolatek był bardziej zakłopotany, ale oczywiście potrafił pomóc Jiminowi.

– Wiesz, Jungkook najwidoczniej nie jest typem chłopaka za jakiego go uważasz – zaczął. – Może i znasz go długo, ale on... nie jest takim troskliwym chłopaczkiem, który zrobiłby dla ciebie wszystko. On tak naprawdę jest człowiekiem, który jak widać przywłaszcza sobie ludzi i nimi kieruje. Ty nie masz się czego obawiać, bo akurat tego jestem pewny... o ciebie będzie dbać, ale nie zawsze. Musisz się zająć sobą. Jak zauważyłem z tego co mi powiedziałeś, ostatnio trochę zacząłeś przypominać mu jakiegoś dzieciaka, albo przesłodzoną laskę z wiecznymi fochami. Przestań się tak zachowywać i co najważniejsze - pogadaj z nim. Tyle mogę ci powiedzieć.

– No ciebie coś popierdoliło – zakpił dwudziestolatek. – Nie jestem żadnym bachorem, a co dopiero suką co się wiecznie obraża – mruknął.

– Dobra, nieważne – Min machnął dłonią. – Po prostu zastosuj się do tego, co ci powiedziałem – polecił i wstał. – Ja byłem tylko na trochę, bo jutro rano wstaję... trzymaj się – zbili pionę i miętowowłosy udał się do wyjścia.

Jimin będąc sam, postanowił wiząć szybki prysznic i położyć się spać. Był zmęczony ostatnimi dniami i musiał po prostu się dobrze wyspać. Oczywiście po kilku minutach leżenia coś, a raczej ktoś musiał to zniszczyć. Za drzwiami dało się słychać głośne śmiechy Jungkooka i jakiejś laski. Azjata miał chociaż nadzieję, że nie zaczną się ruchać, ale to były tylko jego marzenia... starał się zignorować jęki i krzyki najprawdopodobniej dziewczyny, która nawet nie pochodziła z Azji, ale były one nie do zniesienia i postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.

GayTubers ♦ p.jm • j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz