|Rozdział trzydziesty pierwszy|

1.1K 177 53
                                    

Cała trójka po seansie, udała się do swoich pokoi. Jimin i Jungkook przebrali się w piżamy składające się z bokserek i długich koszulek, a następnie położyli się na łóżku. Młodszy zajął miejsce przy ścianie.

Park już zasypiał, jednakże trochę rozbudził go głośny grzmot. O szyby okna nagle zaczął bębnić deszcz. Chłopak postanowił nic nie robić i czekać na reakcję Jungkooka, która przyszła natychmiast po jasnym błysku. Wyższy przykleił się do Jimina, a drugi nie miał wyboru i musiał go przytulić. No przecież nie mógł go odtrącić.

Obaj zasnęli dopiero po godzinie, gdyż wtedy burza się nieco uspokoiła i Kook przestał się trząść. Jimin jednak, pozwolił mu zostać w aktualnej pozycji. On również nie cofnął swojej ręki i dalej trzymał ją na głowie blondyna.

Chłopcy obudzili się jednocześnie. Jeongguk leżał na nogach przyjaciela, a Park, prawie spadał z łóżka.

– Nieźle - westchnął Jimin, próbując wstać. – To co, pierwszą gorącą noc mamy za sobą? – zażartował z głupim uśmiechem na twarzy.

– Ta, nigdy jej nie zapomnę – potwierdził Koreańczyk, przeciągając się. – Jasmin na pewno zrobiła nam coś do jedzenia – stwierdził, sięgając po za duże dresy.

Niższy kiwną głową i ruszył do kuchni, zostawiając Kooka w tyle. Mieszkanie było ładnie wysprzątane, a w powietrzu unosił się zapach naleśników... dzień zapowiadał się dobrze. Chłopcy jeszcze dzisiaj musieli jechać do rodziców Jeongguka, ponieważ ten musiał przekazać pieniądze swojej siostrze.

– Jest piętnasta, do cholery – usłyszał za sobą nieco zdenerwowaną dziewczynę. – Jak można spać tak długo? Wy jedziecie o szesnastej do Busan i będziecie tam wieczorem! Na noc na pewno nie będziecie wracać. Jestem ciekawa, jak wy się wszyscy zmieścicie w tym ciasnym domku – westchnęła zrozpaczona.

– Zluzuj stringi, mała – polecił jej Park. – Mamy namiot, luzik – powiedział i ruszył do kuchni.

22-latka stała przez chwilę nieruchomo i ocknęła się dopiero po tym, jak jej były przyjaciel pociągnął ją mocno za końcówki włosów. Mało się nie przewróciła.

– Przeciekasz – wskazał na podłogę, na którą skapywały kropelki czerwonej cieczy. – Mam nadzieję, że wzięłaś ze sobą tampony, czy coś.

Jasmin szybko pobiegła w stronę łazienki, a Jungkook chwycił za ścierkę i starł to, co znalazło się na jasnych panelach. Odłożył szmatkę i wolnym krokiem udał się do salonu.

Dwudziestolatek, stał przy oknie i patrzył na zachmurzone niebo. Z chmur leciał deszcz i zapowiadała się znowu burza. Nie była to jego zdaniem dobra pogoda na wyjazd do rodziny Kooka, ale cóż mógł zrobić.

– Jadłeś już? – zapytał, nakładając na biały talerz trzy placki. 

– Ta – rzucił. – Trochę będziemy jechać tym pociągiem i musimy zostać tam na noc... pada, więc nie ma opcji, żebyśmy spali w namiocie... lepiej nas spakuję – postanowił i skierował się w stronę drzwi, jednak silny uścisk na jego nadgarstku, zatrzymał go.

– Nie jadłeś – usłyszał tuż przy swoim uchu poważny głos starszego. – Siadasz i jesz, kurwa – popchnął go lekko na krzesło, a na stole położył talerzyk z pięcioma naleśnikami.

– Ale... ja naprawdę jadłem – oznajmił zakłopotany. – Przysięgam!

– Ta połowa naleśnika w śmietniku się nie liczy, Jimin – westchnął. – Zjedz – nacisnął, obdarzając go zasmuconym wzrokiem.

– Nie jestem głodny – mruknął blondyn, odsuwając od siebie naczynie.

– Zachowujesz się jak czteroletnie dziecko, ja pierdole... – chłopak przybił sobie piątkę z czołem. – Wepchnę ci to do ryja, gnojku – usiadł obok chłopaka i wziął w dłoń jeden placek i zaczął karmić nim Jimina, czasami go łaskocząc, aby ten otworzył buzię.

GayTubers ♦ p.jm • j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz