A więc witam w nowej historii o Ashtonie Irwin z zespołu 5 Seconds of Summer:) Mam nadzieję, że się wam spodoba, że nieraz was zaskoczy, poprawi humor czy rozweseli:) Pozostaje mi tylko czekać na waszą opinię w komentarzach, czekam na jakieś rady - może pomożecie mi w pisaniu następnych rozdziałów:) To mój pierwszy rozdział, a już wiem że was kocham <3 Komentujcie, xo
Ashton's POV
- Proszę Cię Ashton, daj mi szansę! - przedłużanie przez nią sprawy zacyna działać mi na nerwy. - Daj nam szansę! - błaga, a ja mam ochotę zrzucić ją ze stołka, na którym siedzia. Jej ręce rozpaczliwie próbóją nawiązać jakikolwiek kontakt z moim ciałem, jednak staram się nie dawać wślizgnąć jej dłoniom w żelazny uścisk na klatce piersiowej.
- Jessica - mruczę, odtrącając jej rękę ze swojej nogi. - To koniec - mówię spokojnie, a dziewczyna natychmiast zalewa się łzami.
- Nie wierzę! - wstaje i pociera oczy wierzchem dłoni. - Jesteś taki jak wszyscy faceci! - popycha drzwi i znika gdzieś w przestrzeni, znajdującej się za nimi.
Jaka ulga.
- Barman! - wołam, a chłopak spojrzał się w moją stronę. - Poproszę jedno Martini! - proszę go, po czym odwraca się i zaczął nalewać alkohol do szklanki. Wyjmuję komórkę z kieszeni, by sprawdzić godzinę. Noc jest jeszcze młoda.
- Jak to ze mną zrywasz? - obracam się na dźwięk stłumionego dźwięku dziewczyny. Macha rękoma na wszystkie strony; widocznie jest bardzo nerwowa i impulsywna.
- Tak będzie lepiej, Vio-
Chłopak zaczyna, starając się przytrzymać jej ruchliwe nadgarstki, jednak ona mu przerywa.
- Wypierdalaj - mówi, unikając z nim kontaktu wzrokowego. Chłopak stoi osłupiony. - Myślałam, że mnie kochasz pierdolony palancie! - łza spływa po jej policzku. - Nigdy nie kochałam nikogo innego tak, jak pokochałam Ciebie! - łka i odpycha jego oplatające ją ramiona. - Nienawidzę Cię! - krzyczy, kiedy chłopak przemierza wejście do baru.
Szklanka zostaje postawiona przede mną, a ja stwierdzam że zalanie się w trupa będzie ciekawsze niż oglądanie rozhisteryzowanego dzieciaka, użalającego się nad sobą.
Chociaż jeszcze ciekawsze będzie oglądanie zalanego w trupa rozhisteryzowanego dzieciaka. Tak - to bardzo dobry pomysł. Bo co niby można robić w sobotę w barze o godzinie dziesiątej, kiedy ludzie są raczej na meczu baseballa, a nie siedzą i chleją.
Wydaje mi się, że powinienem wziąć z nich przykład.
Boże, co jest ze mną nie tak?
- Ej, chłopcze! - chłopak jest widocznie zirytowany tym, iż odnoszę się do niego z wielką różnicą wieku, jednak założę się że takowa nie istnieje; Mulat przybliża się do mnie. - I to samo dla tej pani - dyskretnie wskazuję na płaczącą nastolatkę - tylko dwa razy mocniejsze - uśmiecham się na myśl o swoim pomyśle.
To będzie bardzo zabawne.
Kątem oka spostrzegam, jak barman wręcza brunetce szklankę a ta spogląda się na mnie dziwnym wzrokiem. Takim niezrozumiałym, pełnym rozkojarzenia i zaciekawienie. Wy dziewczyny zapewne wiecie o czym mówię.
Czuję jak miejsce obok mnie zostało zajęte, a uśmiech cisnął mi się na usta. Przecież ta ryba sama wchodzi w moją sieć!
- W normalnej sytuacji podziękowałabym, ale chyba muszę odmówić - spogląam się na nią. Wcale nie jest taka brzydka, jak myślałem na początku; ciemne włosy opadały kaskadami na jej szczupłe ramiona, przysłonięte cienką, bawełnianą bluzeczką. Jej błękit idealnie komponował się z zielenią jej oczu, w środku delikatnie piwnych. Lekko przygryzała wargę, a jej spierzchnięte usta co chwila zwilżała koniuszkiem języka.
Nie, wcale nie jest brzydka.
- Oj przestań, jeden drink chyba nigdy nikomu nie zaszkodził, prawda? - uśmiecham się, próbując delikatnie ją uwodzić. - Poza tym wydaje mi się, że po rozstaniu każdemu się należy - mrugam do niej. Dziewczyna widocznie się speszyła, gdyż odbiła wzrok na buty a jej poliki oblały się gorzkim, czerwonym rumieńcem.
- Skąd ty-
- Powiedzmy, że jesteś zbyt mało dyskretna - żartuję a dziewczyna się śmieję. - Jestem Ashton - wyciągam dłoń w jej stronę.
- Violet - jej delikatna skóra napotyka się z moją. To było dziwne uczucie. - No to zdrowie? - ochoczo bierze szklankę w rękę, a ja idę w jej ślady.
***
To dopiero końcówka drugiego drinka, a dziewczyna ledwo co siedzi na stołku. Chyba będę musiał ją odprowadzić do domu... Nie wiem, bo nigdy nie miałem w zwyczaju pamiętać zakończeń takich spotkań, a nawet ich przebiegu czy nawet pierwszego spojrzenia w oczy, ale cóż. Nie będę ukrywać - nie jestem osobą sentymentalną.
- Jesteś dziewicą? - wypalam, zanim zdążyłem zastanowić się nad słowami, które chcę wypowiedzieć. Dziewczyna totalnie się zmieszała. - No wiesz czy kiedykol-
- Wiem co znaczy być dziewicą - jej śmiech wypełnia szare pomieszczenie i ubarwia nudną melodyjkę, która grała w tle. - Jeszcze nigdy nie uprawiałam seksu - chichocze. Nie wiem co było śmiesznego w w tym, że jeszcze nigdy nie uprawiało się stosunku. - To był dopiero mój pierwszy poważny chłopak - wzdycha, dokańczając drinka. - Barman, poproszę kolejnego! - krzyczy, a chłopak niechętnie zabrał jej szklankę sprzed twarzy i zaczął ją napełniać. - Ogólnie to chłopcy się mną nie interesują - przyznaje, machając ramionami. - Chciałabym złamać komuś serce, tak jak on złamał dziś moje - podpiera się na łokciach i gdy dostała swojego drinka z ochotą zabrała się za rozpoczęcie go.
Chciałaby łamać serca?
- Może mógłbym Ci w tym pomóc skarbie - w sumie pomoc nieudolnej, nieszczęśliwej nastolatce będzie bardziej satysfakcjonująca. Bo jak nie to ja osobiście się postaram by jej serce znowu zostało złamane.
- Naprawdę? - w jej oczach dostrzegam cień nadziei.
- Mogę nauczyć Cię prostego chwytu, dzięki któremu to ty będziesz łamać serca - proponuję, a ona spogląda na mnie zupełnie innym wzrokiem... - to nie jest trudne - ...tak jakbym po raz pierwszy ją czymś zaciekawił.
- Mógłbyś? - chce upewnić się, to pewne. - Mógłbyś to zrobić?
- Z przyjemnością - puszczam jej oczko, sięgając po prawie pustą szklankę.
Zabawę czas zacząć!
CZYTASZ
THE HEARTBREAKER CODE ۞ IRWIN ۞ 5SOS
FanfictionKiedy próbujesz kogoś naprawić, zazwyczaj sam się psujesz, a z kim się zadajesz, takim się stajesz. Nic zazwyczaj nie kończy się szczęśliwie.